Horse&Business Magazine 1/2020

(Diarado’s Boy x Stakkara/Stakkatol), Quick Step (Quintender x Carmaniola/Calido I), a także 6-letnia Barcelona (Koblenz-W Van’t Merelsnest x Bowinnie Z/ Balougran). Jesteśmy teraz w Krzepielowie, gdzie znajduje się Pana ośrodek. Kiedy podjął Pan decyzję o tym, by przenieść się „na swoje”? Czy Krzepielów, ze względu na ziemię należącą do rodziny, był pierwszym i jedynym wyborem? J.S.: W 2006 roku zakończyłem pracę na etacie jeźdźca w Rzeszowie i zacząłem pracę na własną rękę. Przeprowadziłem się z rodziną do Wrocławia i wynająłem boksy w stajni Absolut, a następnie w Small Cherry u Kuby Krzyżosiaka, gdzie przyjmowałem konie w trening. O stajni myślałem już od dłuższego czasu. Chciałem zrobić kolejny krok, a nie być ciągle u kogoś w pensjonacie. Oczywiście, taki układ miał swoje plusy – przyjeżdżałem do stajni, wsiadałem na konie i wracałem do domu. Teraz mam na głowie całe gospodarstwo. Trzeba dbać o wszystkich pracowników, zapewnić siano, słomę, dbać o podłoże, padoki i wiele innych. Stajnia to prawdziwy worek bez dna. Zawsze jest tu coś do zrobienia. Jeśli chodzi o samo miejsce, to wcześniej myśleliśmy o zakupie ziemi pod Wrocławiem, jednak nie znaleźliśmy tak dużej działki w dobrej cenie. W Krzepielowie się wychowałem, moi rodzice mieli ziemie, dlatego ostatecznie podjęliśmy decyzję, że będzie to dla nas najlepsze miejsce. W 2011 rozpoczęliśmy budowę. Obecnie mamy dwie stajnie połączone halą, dwa place – jeden kwarcowy, drugi trawiasty, karuzelę, bieżnię, solarium, duże trawiaste padoki. Dodatkowo, mamy w pobliżu piękne tereny, z których regularnie korzystają nasze konie. Cały czas staramy się inwestować w to miejsce. Mamy wiele pomysłów, które chcielibyśmy wkrótce zrealizować. Czy własna stajnia, własny ośrodek jest dla zawodnika gwarantem niezależności? Czy uważa Pan, że w tym sporcie da się w ogóle być niezależnym? J.S.: Uważam, że w każdym sporcie jest się zależnym od wielu czynników. Wwyścigach F1 zawodnik jest zależny od samochodu, drużyny, układów i sponsorów. My jesteśmy zależni od właścicieli koni, sponsorów i od samych koni – ich zdrowia i kondycji. Własna stajnia daje mi jednak jakąś niezależność. Jeśli pracujemy u kogoś, to w każdej chwili możemy tę pracę stracić, może nawet ze względu na czyiś kaprys. Jak mówi znane przysłowie – łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Posiadając własną stajnie i całe gospodarstwo, mam ten komfort, że nawet gdyby coś mi się stało, gdybym miał kontuzję i nie mógł jeździć, to mam inne HORSE & BUSINESS CELEBRITIES 15

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz