Horse&Business Magazine 1/2023

S martfony zadomowiły się w naszych rękach, zostając naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Nie wyobrażamy sobie wyjścia z domu bez telefonu. Ba, nawet kilka minut spędzonych bez telefonu w zasięgu wzroku wprowadza nas w nerwową atmosferę. To samo robimy w stajni – przyjaźń z koniem została wyparta przez miłość do małego ekranu. To już plaga. Stajnie wyglądają jak scena z filmu o zom - bie, pełna pochylonych, milczących i szarych ludzi snują - cych się po gankach i placach. Jeśli tylko jedna ręka jest wolna – musi znaleźć się w niej smartfon! Konie czyścimy błyskawicznie, jeszcze szybciej ubieramy, bo podczas tych czynności potrzebujemy dwie ręce. Później już można ode - tchnąć z ulgą – droga na plac, stęp, każda przerwa w trak - cie treningu i na koniec powrót do stajni – to wszystko na szczęście można wykonać z telefonem w ręku. Uff, nic nam nie umknie! Do tego dołóżmy słuchawki z głośną muzyką i mamy komplet. Zupełnie niezorientowany w otoczeniu jeź - dziec gotowy. Liczba małych wypadków, które dzieją się przez to za - wieszenie w wirtualnym świecie, jest nie do policzenia. Na chodnikach ludzie wpadają na siebie, wchodzą na przej - ście dla pieszych prosto pod koła samochodu… i to samo dzieje się w stajni. Różnica jest tylko jedna – jeśli wpadną na siebie dwa konie, konsekwencje mogą być dużo większe niż guz na czole. Nie tylko kontuzja jeźdźca czy konia, ale również coraz mniejsze zaufanie wierzchowca do swojego jeźdźca. Nie mówiąc już o upadkach, kopniakach i innych niebezpiecznych sytuacjach, których można by uniknąć, gdyby nie nieuwaga. Smutne jest również to, że zamykając się w wirtualnym świecie, narażamy nie tylko siebie, ale również innych, których nie widzimy i nie słyszymy. Przyklejenie smartfona do dłoni daje nam poczucie, że mamy kontrolę nad tym, co dzieje się na świecie, że nic nam nie umknie, że jesteśmy na bieżąco. A co z byciem na bieżąco z naszym tu i teraz? Pięknie jest mieć postawione wysokie cele, ale gdzie jest nasze skupienie na pracy, gdy w trakcie treningu co 5 minut wyciągamy telefon? Konie miały być naszymi przyjaciółmi, a jeździectwo pa - sją, która daje nam radość i spełnienie. Zamiast tego konie stały się przekładanym z miejsca na miejsce meblem, któ - remu poświęcamy możliwie jak najmniej czasu. Dla mnie zasada jest jedna, niezależnie od tego, czy prowadzę tre - ning, czy sama jestem jego uczestnikiem – w stajni tele - fon zawsze pozostaje w kieszeni. Choćby po to, by zadbać o własne bezpieczeństwo, świadomie dzielić przestrzeń z innymi końmi i jeźdźcami. Usłyszeć, gdy kolega krzyczy „uwaga!”, zauważyć, gdy ktoś potrzebuje pomocy, uskoczyć z drogi, gdy jest to konieczne. Mam dla Was wyzwanie, takie w sam raz na początek roku. Spróbujmy wspólnie odłożyć telefony w trakcie wizyt w stajni. No dobra, jeśli nie za każdym razem – chociaż raz w tygodniu. Zostawmy telefon w pace i sprawdźmy, co się wydarzy. Pogadaj z koniem, z innymi jeźdźcami, przyjrzyj się, ile rzeczy dzieje się dookoła, gdy ty stępujesz. Ile razy Twój koń zadaje sobie pytania: „gdzie on/ona mnie prowa - dzi?” i omija przeszkodę w ostatniej chwili, w trakcie gdy ty patrzysz w telefon? Może gdy go odłożysz, przypomnisz sobie, po co jeździsz (że niby nie tylko dla zdjęć na Insta - gramie?), a Twój koń zaskoczy Cię większym zaufaniem. Co więcej, może zaskoczysz sam/a siebie postępami, które przyjdą w błyskawicznym czasie, gdy Twoja pasja przesta - nie dzielić się Tobą z miniaturowym ekranem. JEŹDŹCY ZOMBIE Agata Plewa Od 23 lat miłośniczka jazdy konnej, instruktorka jeździectwa Fot. AdobeStock/Valery 98 1/2023 H & B F E L I E T O N

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz