Horse&Business Magazine 1/2023

dzo doceniasz, jak ważne są zdro - wie i bliskie osoby, które masz obok siebie. Wróciłam też szybko do pracy dietetyka, bo mogłam ją wykonywać online, z łóżka. Stara - łam się widzieć w tej sytuacji same pozytywy i tak polecam robić każdemu. Wtedy żyje się dużo łatwiej. Uświadomiłam sobie też, jak ważna jest praca nad własnym cia - łem. Sama uprawiam wiele sportów. Staram się przygotować moje mięśnie do tej dyscypliny i działać prewencyjnie. Moje przygotowanie i treningi siłowe uchroniły mnie przed dłuższą przerwą i pozwoliły na szybki powrót do jazdy. Moje konie w trakcie przerwy trochę sobie odpoczęły, rozdysponowałam je też po ludziach z mojej stajni, którzy utrzymywali je w for - mie. Czuję, że wróciłam z podwójną siłą. Nigdy nie byłam w takiej kondycji jak teraz. Jeździsz konno, startujesz, masz swoją stajnię, ale zawodowo jesteś dietetyczką, zajmujesz się szczegól - nie dietetyką sportową. Udało Ci się więc połączyć w jakimś sensie pasję z pracą. Skąd taki wybór kie - runku? Dobre nawyki wyniosłam z domu. Moi rodzice zawsze o sie - bie dbali i wpajali mi takiego sportowego ducha. Od dziecka uprawiałam różne sporty i byłam bardzo aktywna. Mój tata jeździł konno, wybudował stajnię przy naszym domu i to dzięki niemu zaczęłam jeździć, on zaraził mnie pasją do koni. Na kierunek „dietetyka” poszłam z ciekawości, ponieważ odziedziczyłamproblemy jelitowe pomamie i chciałamzgłębić ten temat. Wahałam się między medycyną a dietetyką, jednak wiedziałam, że nie dam rady połączyć medycyny z jeździec - twem. Z koni nie chciałam rezygnować. Skończyłam również studia ekonomiczne. Po ich zakończeniu zainteresowałam się dietetyką sportową i w tym kierunku zaczęłam się specjalizo - wać. Obecnie prowadzę wielu sportowców, siatkarzy, bokse - rów, zawodników MMA, a także jeźdźców. Cieszę się, że coraz więcej polskich zawodników zaczyna zdawać sobie sprawę, że jedzenie i styl życia mają przełożenie na samopoczucie. Jeszcze ten temat w środowisku jeździeckim raczkuje, ale bardzo się cieszę, że coraz więcej osób się do mnie zgłasza. Jak wygląda Twój „regularny” tydzień z życia? Prowadzę pensjonat w rodzinnej stajni pod Olsztynem, w wolnej chwili jeżdżę i trenuję na moich trzech koniach. Wraz ze wspólnikami mamy firmę rehabilitacyjno-sporto - wą, a także jestem dietetykiem. Dodatkowo regularnie jeżdżę do Warszawy występować jako ekspert dietetyki w telewizji. Dzięki temu, że jestem swoim szefem, mogę układać grafik tak, aby udało się połączyć to wszystko. Konie są dla mnie na pierwszym miejscu. Gdybyśmy rozmawiały rok temu, to bym narzekała, jak mam ciężko, ale wszystko sobie poukładałam. Po śmierci mojego taty razem z bratem zajęliśmy się stajnią. Brzmi, jakbym nie spała po nocach, bo mam dużo obowiąz - ków, ale tak nie jest. Teraz jest naprawdę dobrze, z bratem prowadzimy stajnię, mamy swoją słomę, siano, rozwijamy się. Pod - sumowując, nie ma czasu na nudę. Na szczęście, mam wokół siebie wspaniałych ludzi, rodzinę i współ - pracowników, bez których nie byłoby to możliwe. Uważam, że wszystko da się po - łączyć, to kwestia dobrej organizacji. Oczywi - ście, czasem jest bardzo ciężko, po CAVALIADZIE w Warszawie mój organizm był przebodźcowany, byłam cho - ra i zmęczona. Dawno nie miałam tak intensywnych czterech dni zawodów, z dwoma końmi, dużo stresu, trudne konkursy. Przez ból w udzie w rozgrywce odpuściłam przy ostatnim sko - ku, co sprawiło, że moja równowaga od razu się zachwiała. Na szczęście, Dr Jones pomógł mi do samego końca. Po powro - cie potrzebowałam czasu na regenerację i tak naprawdę przez dwa tygodnie nie robiłam wiele więcej niż jeżdżenie konno. Po tym czasie mogłam wrócić do normalnego trybu życia. Zwycięstwo w Grand Prix CAVALIADY w Warszawie w Twoim wykonaniu było spektakularne. Nie tylko media jeździeckie pisały o tym, że kobieta w pięknym stylu ograła znanych, zagranicznych zawodników. Dostarczyłaś wszystkim kibicom i fanom tego sportu niesamowitych emocji. Jak to zwycięstwo wpłynęło na Ciebie? Dwa tygodnie minęły, a nadal spływają do mnie gratulacje. Ostatnio nawet na spacerze z psem zaczepiła mnie pewna pani, pytając, czy to jestem ja, czy to ja wygrałam. Jestem za - skoczona, jak dużym echem odbił się ten sukces i jaką radość dałam wielu osobom. Doszło to do mnie po kilku dniach, jak zobaczyłam, ile osób chce ze mną podzielić się odczuciami, gdy opowiadali, jak ze mną przeżywali, jak płakali, ile osób mi gratulowało, do mnie dzwoniło. To było niesamowite. W tam - tym momencie nie mogłam w to uwierzyć. Byłam na rozprę - żalni po moim przejeździe, cieszyłam się, że był bezbłędny, ale nie liczyłam na zwycięstwo, bo wiedziałam, kto jest za mną w rozgrywce. Zarówno Marek, jak i Matias są doświadczeni i szybcy. Nagle wszyscy na rozprężalni zaczęli krzyczeć i biec do mnie, gratulować, kazali mi zsiadać z konia… Jak zoba - czyłam tablicę z wynikiem, to się popłakałam, nie mogłam w to uwierzyć. Dalej uważam, że miałam olbrzymie szczęście. Przed tymi zawodami nie czułam się na to przygotowana i nawet mówiłam mojej luzaczce Marceli Sobieraj, że pewnie nie zakwalifikuję się do Grand Prix, więc może wrócimy wie - czorem w sobotę po Speedzie… Po piątkowym konkursie LR, gdzie Dr Jones pokazał świetną formę, stwierdziliśmy razem z trenerem Markiem Orłosiem, że warto spróbować. Koń wy - kazuje chęć, ma siłę, świetnie się czuje, dla treningu i objeż - dżenia pojedziemy Grand Prix. A tu taka niespodzianka. Jakim koniem jest Dr Jones? Kiedy Wasze drogi się spotkały? Sprzedałam mojego poprzedniego konia, na którym poma - lutku zaczęłam jeździć CSI, i zaczęłam szukać nowego konia, Fot. Dava Palej 22 1/2023 H & B W Y W I A D

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz