1/2024 33 H&B WYWIAD bowałam na nim jeździć i jeździłam dalej. Dziś mój koń to Grand Prix – Lider, z którym w minionym sezonie zdobyłam dwa medale Mistrzostw Polski Seniorów. Co, według Ciebie, może pomóc w poradzeniu sobie z kryzysem? Rozmowy z mądrymi ludźmi, z innymi jeźdźcami. Często myślimy, że ten problem mam tylko ja, a okazuje się, to nieprawda. Kryzysy mają też najlepsi na świecie. Zawodniczka Isabell Werth w wywiadach mówiła o tym, że borykała się z różnymi kryzysami. Przykładowo miała bardzo dobrego konia Satchmo, z którym dziesiątki razy jej nie wyszło, np. wywoził ją z czworoboków, i wiele osób mówiło, żeby sobie odpuściła. Jednak w 2008 r. zdobyli razem medal na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, ponieważ się nie poddała. Takie historie inspirują. Myślę, że bardzo inspirująca jest też historia Nicka Skeltona, który tuż przed igrzyskami w Sydney złamał kregosłup. Lekarz powiedział mu, że to koniec jego kariery. Jednak 16 lat później Skelton zdobył złoty medal na igrzyskach w Rio. Jak to wygląda w polskim świecie jeździectwa? Dla mnie najważniejsze w życiu jest wsparcie. Chciałabym, żebyśmy wszyscy bardziej się wspierali, bez względu na konkurencję. Można kogoś nie znać, ale nadal dobrze mu życzyć. Stany Zjednoczone są tego doskonałym przykładem. Mentalność Amerykanów jest taka, że są to ludzie otwarci, bardzo życzliwi i interesujący się tym, co robisz. Akurat moja przyjaciółka jest Amerykanką i zawodniczką w ujeżdżeniu. Byłam u niej w Wellington kilka razy. Jestem zakochana w tym miejscu, bardzo zazdroszczę postawy zawodników – wszyscy się tu cieszą sportem. Jest też ogromne wsparcie od sponsorów – to oczywiście bardzo pomaga. Można zaobserwować też mniejszą niż w Polsce presję na zawodnikach – jeśli coś nie wyjdzie, widać mniej hejtu. Wsparcie jest dla Ciebie najważniejsze – czy właśnie dlatego zaczęłaś udzielać go innym, jako trener? Tak i też przede wszystkim trenuję skoczków i WKKW-istów. Wynika to z tego, że zgłaszali się do mnie po pomoc w ujeżdżeniu pod treningi koni skokowych czy WKKW. Mam dużo swoich koni, sama startuję w ujeżdżeniu, więc nie byłabym w stanie na co dzień trenować par ujeżdżeniowych. Jeśli mam kontakt z bardzo dobrymi zawodnikami i oni przychodzą po pomoc, to jesteśmy dla siebie na 200%. Oni są zawsze bardzo skupieni, zadaniowi, wiedzą, czego chcą. To jest bardzo miłe, jak na CAVALIADZIE przychodzą na moje starty i kibicujemy sobie nawzajem. To mnie bardzo motywuje i daje wiarę w lepszy świat. Zacznijmy od tego, że jesteś bohaterką filmu CAVALIADY, w którym zamieniasz się rolami z Jarosławem Skrzyczyńskim. Film stał się viralowy i spotkał się z ogromnym zainteresowaniem i uznaniem odbiorców. Miałam okazję towarzyszyć Wam przy nagrywaniu tego wyzwania i ujęło mnie to, z jakim luzem i uśmiechem podeszliście do tego zadania. To prawda, podeszliśmy do tego zadaniowo, ale śmiechu nie brakowało. To była ogromna przyjemność, ponieważ Jarek to najlepszy polski skoczek. Bardzo łatwo wykonywał wytyczone zadania. Jarek podszedł do mnie z dużą wyrozumiałością. Na szczęście nie było wielkich problemów w pokonaniu tego parkuru, ale jest to duża zasługa świetnego konia, którego użyczył mi Jarek. To była dla nas wspaniała zabawa. Nie zdawałam sobie sprawy, jakim echem odbił się ten film. Praktycznie wszyscy ze światka jeździeckiego go widzieli. Na CAVALIADZIE sporo zawodników mnie zaczepiało i pytało o wrażenia. Skacząca zawodniczka ujeżdżenia to nie lada sensacja. Pytanie trochę filozoficzne – czy wyobrażasz sobie życie bez sportu jeździeckiego? Jestem w stanie wyobrazić sobie życie bez sportu, ale nie jestem w stanie wyobrazić sobie życia bez koni. Na pewno zawsze będę blisko albo jako hodowca, albo jako właściciel. Mam silną potrzebę kontaktu z tymi zwierzętami. Mój tata nauczył mnie szacunku do zwierząt i tego, że jak spędzasz z nimi czas, to one ci wiele oddadzą. Może nie zawsze na zawodach, w wydaniu czysto sportowym, ale też w życiowym. Czasem, gdy mam kryzys ludzki, to w takich chwilach zawsze mogę liczyć na konie. Mówisz o kryzysie osobistym, a czy często zdarzają Ci się kryzysy jeździeckie? Wydaje mi się, że jako zawodowi jeźdźcy kryzysy mamy dosyć często. Konie dużo nam dają, ale czasem stajemy przed faktem, że zainwestowaliśmy w jeździectwo całe swoje życie, a sport nie zawsze nam to zwraca. Musimy borykać się z rozmaitymi chorobami koni, z kontuzjami i nie zawsze mamy wpływ na to, co się stanie. Ile razy było tak, że chciałam jechać na jakieś zawody na danym koniu, ale nie mogłam. Stawałam przed decyzją jego sprzedaży, ponieważ z tego żyję. Często to powoduje frustrację. Jestem tego doskonałym przykładem. Miałam konia, którego kupiłam jako 3-latka. Jednak miałam z nim wiele kryzysów, wiele razy chciałam go sprzedać, mówiłam, że nie dam rady, nic nam nie wychodziło. Mówiłam nawet, że oddam go za darmo, bo to nie ma sensu. Jednak każdego dnia dalej próKarolina Mazurek, reprezentantka Polski w konkurencji ujeżdżenia, w wywiadzie z Kariną Czechowicz opowiada o rodzinnej hodowli, budowie Stadniny Koni Bagieniec, zamianie ról z Jarosławem Skrzyczyńskim i o wzajemnym wsparciu, które jest niezbędne w jeździectwie.
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz