Adam Nicpoń i Daniela Kuczkowska JKS Barłomino JEŹDZIECKIE DIAMENTY POTRAFIMY DOBRZE OSZLIFOWAĆ Temat wydania: Zazdrość w jeździectwie – Emocja, o której Mówi się szeptem Wywiad z Tomaszem Siergiejem, nowym prezesem PZJ: Chciałbym przywrócić równowagę i wzajemny szacunek WYDANIE NR 1(31)/2025 ISSN 2544-767X
Zoofizjoterapeuta, chiropraktyk, hirudoterapeuta oraz ratownik zwierzęcy. Ukończyła z wyróżnieniem studia na Wydziale Hodowli i Biologii Zwierząt Akademii Rolniczej w Poznaniu na kierunku Zootechnika. Na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu obroniła z wyróżnieniem swoją rozprawę doktorską dotyczącą zastosowania magnetoterapii w procesie rehabilitacji ścięgien u koni. Od wielu lat jest członkinią International Association of Animal Therapists oraz Polskiego Związku Zoofizjoterapeutów. Posiada certyfikaty ukończenia szkoleń z zakresu terapii czaszkowo-krzyżowej dla koni, osteodynamicznej metody Dorna i metody K-Tapingu. Specjalizuje się w fizykoterapii urazów u koni. Jej główną misją jest propagowanie profilaktyki zdrowotnej u koni sportowych i rekreacyjnych – realizuje ją, organizując i prowadząc wiele szkoleń tematycznych w Polsce i zagranicą. Wiceprezes Zarządu Polskiego Związku Hodowców Koni. Właściciel Cichoń Dressage – jednego z największych w Polsce ośrodków hodowli i treningu koni ujeżdżeniowych. Na jej terenie funkcjonuje stacja ogierów ujeżdżeniowych i skokowych Cichoń Stallions, która dzięki spełnianiu restrykcyjnych wymogów weterynaryjnych jest uprawniona do prowadzenia dystrybucji nasienia ogierów na terenie całej Unii Europejskiej, a za sprawą międzynarodowych kontaktów współpracuje z największymi stacjami ogierów w Europie – Deckstation Schockemöhle i Helgstrand Dressage. Wielokrotny medalista Mistrzostw Polski oraz Mistrzostw Polski Młodych Koni w Ujeżdżeniu, członek Kadry Narodowej, czterokrotny uczestnik Mistrzostw Europy. Jest jednocześnie absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i aplikacji adwokackiej Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach. Prowadzi Kancelarię Adwokacką Cichoń Lex, gdzie zajmuje się głównie tematyką prawno- hipologiczną. Po ukończeniu w 2001 r. Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Akademii Rolniczej we Wrocławiu wyjechał do pracy w Tierklinik Lüsche Drs Koene, Swagemakers, Schwenzer, Wegert w Niemczech, gdzie w 2004 r. obronił pracę doktorską, prowadząc badania u koni po zabiegach artroskopii stawów. Będąc w Niemczech, ukończył też staż specjalizacyjny w celu uzyskania tytułu Fachtierarzt fur Pferde oraz wiele kursów doszkalających, głównie z ortopedii. W 2005 r. wrócił do Polski i założył Equi Vet Serwis. Wielokrotnie był lekarzem reprezentacji narodowej w skokach na Mistrzostwach Europy Juniorów i Młodych Jeźdźców. Specjalizuje się w ortopedii i medycynie sportowej. W latach 2007-2008 ukończył specjalizację z chiropraktyki weterynaryjnej, prowadzoną przez specjalistów amerykańskich i niemieckich – IAVC/IVCA. Prowadzi wykłady z chirurgii i ortopedii dla studentów weterynarii, kursy dla lekarzy weterynarii, fizjoterapeutów oraz kowali. W wolnych chwilach wraz z rodziną chętnie spędza czas na podróżach i nurkowaniu. Wykładowca akademicki do 2017 r. Właściciel firmy Tarant Events. Organizator imprez jeździeckich różnego szczebla – od regionalnych, takich jak Majówka z Koniem czy Halowe Derby Poznania, po międzynarodowe, takie jak CHI 4Foulee Poznań, CSI Wrocław i CSI Zielona Góra. Spiker wielu zawodów, w tym CAVALIADY Tour. Międzynarodowy projektant toru w konkurencji skoków, który ma na swoim koncie pełnienie tej funkcji na CSIO5*. W 2012 r. założył portal tylkoskoki.pl, którego jest właścicielem i redaktorem naczelnym. Radca prawny, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, współwłaściciel Ośrodka Jeździeckiego Baborówko oraz wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Jeździeckiego Baborówko, które jest współorganizatorem cyklu CAVALIADA Tour. W latach 2000-2012 zawodnik WKKW i skoków przez przeszkody. Od 2009 r. dyrektor międzynarodowych zawodów jeździeckich w Baborówku. Od 2011 r. pełni funkcję dyrektora biura zawodów CAVALIADY Tour. Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Polskiego Związku Jeździeckiego i Wielkopolskiego Związku Jeździeckiego. Rada Programowa „Horse & Business Magazine” dr inż. Malina Brzozowska Mateusz Cichoń dr n. wet. Maciej Przewoźny dr Szymon Tarant Henryk Jan Święcicki 4 1/2025
Zazdrość ma dwa oblicza. Z jednej strony stanowi mieszaninę pogardy, wrogości, nietolerancji, donosicielstwa, gniewu i lęku. Tego typu zachowanie – wynikające często z zaniżonej samooceny i koncentrowania się na tym, co osiągnęła inna osoba, zamiast na sobie – może prowadzić do wielu różnorodnych konfliktów. Nieprzyjemne docinki, złośliwe plotki czy agresja słowna mogą zranić, a nawet zniszczyć wartościowe osoby. Z drugiej strony zazdrość może być budująca, motywować do twórczego działania, dodawać energii, wzmocnić i stanowić pomoc w dojściu do obranego celu, który wydawałby się nie do osiągnięcia. Może też być pełna podziwu i prowadzić do refleksji nad swoim samorozwojem, do zastanowienia się, czy warto coś zmienić w swoim życiu i nauczyć się czegoś nowego. W środowisku jeździeckim, tak dynamicznym i pełnym pasji, gdzie na co dzień kontaktujemy się z wieloma osobami, z pewnością każdy spotkał się z tym uczuciem. Niestety, bardzo często z jego negatywną odmianą. Czym jest zazdrość, gdzie są jej źródła i jakie są metody radzenia sobie z tym uczuciem? Odpowiedzi na te pytania warto poszukać w temacie wydania, w artykule pt.: „Zazdrość w jeździectwie – emocja, o której mówi się szeptem”. O zazdrości opowiadają w nim nie tylko psycholodzy, ale też trenerzy i sami zawodnicy. Pomocne w tej kwestii mogą też być materiały przygotowane przez Jagodę Smoleńską, Karolinę Mądry oraz Darię Święcicką. Wszyscy zgodnie twierdzą, że najważniejsze jest świadome podejście do tematu, by ostatecznie przekuć zazdrość, zawiść czy hejt w konstruktywne rozmowy i budowanie trwałych, satysfakcjonujących relacji. Starannie wyselekcjonowane konie sportowe, o dobrym rodowodzie i wyśmienitej kondycji, z pewnością wzbudzą zazdrość (polecam tylko tę pozytywną odmianę) w niejednym członku społeczności jeździeckiej. A takie właśnie można spotkać w Klubie Jeździeckim Barłomino, gdzie szczególny nacisk kładzie się na zrozumienie potrzeb zwierząt i zapewnienie im najlepszych warunków. Ten jeden z najnowocześniejszych ośrodków jeździeckich w Polsce, leżący na niezwykle urokliwej, kaszubskiej ziemi, stanowi idealne miejsce dla osób szukających wytchnienia, komfortu i kontaktu z naturą. To również miejsce dla jeźdźców szukających swojego konia. W JKS Barłomino konie są hodowane, szkolone i przygotowywane do największych wyzwań sportowych. Wśród nich znajduje się gwiazda z okładki, ogier Morrison, który w 2023 r. został czempionem Anglo European Studbook czteroletnich koni ujeżdżeniowych. O tym, jak oszlifować jeździecki diament, opowiadają w wywiadzie wydania Adam Nicpoń oraz Daniela Kuczkowska. Po zawodach w Warszawie oraz Poznaniu CAVALIADA Tour przenosi się do Sopotu, a następnie do Krakowa, gdzie pod koniec lutego 2025 r. odbędzie się wielki finał cyklu. Serdecznie zapraszam do udziału w tym wyjątkowym wydarzeniu, które niezmiennie przyciąga tysiące miłośników sportów jeździeckich. Barbara Krawczyk redaktor naczelna „Horse & Business Magazine” Nr 1(31)/2025 wydanie styczniowe ADRES REDAKCJI „HORSE & BUSINESS MAGAZINE” 60-734 Poznań, ul. Głogowska 14 e-mail: redakcja@horsebusiness.pl www.horsebusiness.pl Nakład: 3200 RPR: 3740 PARTNER STRATEGICZNY WYDAWCA Międzynarodowe Targi Poznańskie tel. +48 61 869 2000 60-734 Poznań, ul. Głogowska 14 NIP: 777-00-00-488 Polskie Wydawnictwo Rolnicze REDAGUJE ZESPÓŁ redaktor naczelna Barbara Krawczyk tel.: +48 539 777 569 e-mail: barbara.krawczyk@grupamtp.pl specjalista ds. PR Ewa Głuszek tel.: +48 539 051 601 e-mail: ewa.gluszek@grupamtp.pl REKLAMA Magdalena Nowaczyk, tel. +48 691 025 378 e-mail: magdalena.nowaczyk@grupamtp.pl Maciej Stroiński, tel.: +48 539 320 012 e-mail: maciej.stroinski@grupamtp.pl Filip Szafarek, tel.: +48 696 450 021 e-mail: filip.szafarek@grupamtp.pl ADIUSTACJA I KOREKTA Barbara Kostrzewska PROJEKT GRAFICZNY DoraDesign Dorota Kalińska-Łuczak SKŁAD Wydawnictwo Inwestor DRUKARNIA „STANDRUK” Lublin Fot. na okładce: Jakub Gzella Stan na dzień 8.01.2025 r. Wszystkie materiały są objęte prawem autorskim. Przedruki i wykorzystanie materiałów wyłącznie za zgodą redakcji. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów nadesłanych materiałów. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i materiałów promocyjnych. 1/2025 5 H&B OD REDAKTORA
H&B OPIEKA 82 Jak dbać o zdrowie i kondycję konia zimą? H&B MARKETING 87 Pozytywny konflikt H&B PRAWO 90 Naruszenie dóbr osobistych w ośrodkach jeździeckich H&B FELIETON 92 Wstać, otrzepać się i iść dalej 94 Rok 2024 pod znakiem zmian 96 Klub wspierających postaci 97 Nie gubmy priorytetów H&B ARTYKUŁ PROMOCYJNY 30 Żywienie koni to kluczowy aspekt zdrowia konia 32 Jeździectwo i konopie. Harmonia idealna 66 Kraków – miasto sportu od lat związane z jeździectwem H&B WYWIAD NUMERU – MATERIAŁ PROMOCYJNY 8 Jeździeckie diamenty potrafimy dobrze oszlifować H&B TEMAT WYDANIA 14 Zazdrość w jeździectwie – emocja, o której mówi się szeptem WYDARZENIA 18 Trzy wyjątkowe ścieżki tematyczne podczas Poznań Equestrian Conference H&B WYWIAD 21 Chciałbym przywrócić równowagę i wzajemny szacunek 26 Metoda Mastersona, czyli jak poprawić jakość ruchu konia H&B SZKOŁA JEŹDZIECKA 35 Powrót do pracy z koniem po świątecznej przerwie H&B ZDROWIE 40 ABC porodu 45 Wdrożenie idei Paddock Paradise 50 Hejt w sporcie 54 Kluczowe punkty dla właściwego dopasowania ogłowia 58 Kolagen – białko uniwersalne? 62 Podłoże a biomechanika koni 68 Propolis – zdrowie z natury 71 Podkowy ortopedyczne H&B ŻYWIENIE 75 Wrzody u koni – sześć naukowo sprawdzonych propozycji wsparcia 79 Anemia u sportowców 26 82 54 6 1/2025 H & B SPIS TREŚCI
H & B WYWIAD NUMERU – MATERIAŁ PROMOCYJNY JKS Barłomino to miejsce, które wyróżnia się nie tylko piękną lokalizacją, ale także jakością pracy z końmi. Hodowla, trening i przygotowanie sportowe stoją tu na najwyższym poziomie. Co sprawia, że konie z Barłomina osiągają tak imponujące wyniki? O pracy, pasji i sukcesach rozmawia Barbara Krawczyk z trenerami JKS Barłomino Adamem Nicponiem i Danielą Kuczkowską. JEŹDZIECKIE DIAMENTY POTRAFIMY DOBRZE OSZLIFOWAĆ 8 1/2025 Fot. Jakub Gzella
Jak Państwo trafili do ośrodka w Barłominie? Czym się Państwo tam zajmują? Adam Nicpoń: Swoją współpracę z JKS Barłomino rozpocząłem w 2019 r. jako pensjonariusz ze stawką swoich koni sportowych. Wkrótce nawiązałem współpracę z rodziną Krempeć, właścicielami ośrodka, trenując ich konie przeznaczone do sportu. Obecnie odpowiadam za trening koni sportowych, promocję ośrodka oraz udział w zawodach ogólnopolskich i międzynarodowych. Dodatkowo zajmuję się sprzedażą koni, zarówno w kraju, jak i zagranicą. Daniela Kuczkowska: Do Barłomina przeniosłam się w 2019 r. wraz ze swoimi klientami, których trenowałam. Poza pracą z nimi zaczęłam zajmować się treningiem młodych koni właścicieli ośrodka. Każdego roku wprowadzamy do sportu kolejne konie, które rozwijają się dzięki naszej pracy i pasji. Skąd czerpią Państwo wiedzę, którą później wykorzystują w codziennej pracy? Adam: Moja pasja do koni zaczęła się w młodości, w stadzie ogierów Łobez. Tam, pod okiem doświadczonych trenerów, zdobywałem pierwsze umiejętności. Później przez 15 lat pracowałem w zagranicznych ośrodkach w Niemczech, Włoszech, Norwegii i Hiszpanii, co pozwoliło mi zgłębić tajniki pracy z końmi na najwyższym poziomie. Daniela: Moje doświadczenie również pochodzi z wieloletniej pracy z końmi już od najmłodszych lat. Trenowałam pod okiem polskich i zagranicznych trenerów, co pozwoliło mi rozwinąć warsztat i zrozumieć potrzeby koni. Obecnie dzielę się swoją wiedzą, trenując zarówno konie, jak i jeźdźców, którzy zdobywają medale i klasy sportowe. Jak określają Państwo potencjał młodych koni? Czy większą rolę odgrywa tu talent i genetyka, czy raczej ciężki trening? Daniela: Talent i genetyka to fundament, ale odpowiednie prowadzenie i trening są kluczowe, aby koń mógł w pełni rozwinąć swój potencjał. Każdy koń rozwija się w swoim tempie i ujawnia swoje możliwości w odpowiednim momencie. Adam: Każdy koń jest jak diament – potrzebuje odpowiedniego szlifu. Kluczowe są geny, biomechanika, charakH & B WYWIAD NUMERU – MATERIAŁ PROMOCYJNY 1/2025 9 Fot. Angelika Grabowska Fot. Oliwia Chmielewska
10 1/2025 H & B WYWIAD NUMERU – MATERIAŁ PROMOCYJNY Fot. Jakub Gzella
ter i regularna praca, ale sukces osiąga się dopiero dzięki kompleksowemu podejściu do ich rozwoju. Jak wygląda proces hodowli i selekcji koni w Barłominie? DK: Hodowla w Barłominie rozwija się dynamicznie. Mamy kilka klaczy, które co roku dają nowe źrebaki. Kluczową rolę odgrywa selekcja – wybieramy konie o największym potencjale sportowym. AN: Oprócz własnej hodowli pozyskujemy źrebaki z Niemiec, Belgii i Holandii. Dzięki temu mamy konie w każdym roczniku, które mogą zasilić stawkę sportową. Hodowla wymaga także odpowiedniej infrastruktury, a w Barłominie zadbano o pastwiska, biegalnie i komfortowe warunki dla koni. Stajnia Barłomino każdego roku ma od trzech do pięciu młodych koni skokowych lub ujeżdżeniowych, które stopniowo wchodzą na wyższe poziomy sportowe. Na przykład, w świat sportu jeździeckiego powoli wchodzi Cobain, czteroletni ogier urodzony w Niemczech, obdarzony nietuzinkowym eksterierem i wspaniałym charakterem. Równocześnie swoją przygodę z parkurami rozpoczyna Cher, W JKS Barłomino konie są hodowane, szkolone i przygotowywane do największych wyzwań sportowych. To jednocześnie idealny ośrodek dla młodych zawodników, którzy chcą rozwijać swoje umiejętności pod okiem doświadczonych specjalistów. Daniela Kuczkowska i Adam Nicpoń tworzą tu atmosferę, w której zarówno konie, jak i jeźdźcy mogą osiągnąć pełnię swojego potencjału. 1/2025 11 H & B WYWIAD NUMERU – MATERIAŁ PROMOCYJNY Fot. Jakub Gzella Fot. Oliwia Chmielewska
siostra utytułowanej Cycery, która będzie stawiać pierwsze kroki na zawodach. Jakie konie osiągnęły dotąd największe sukcesy w Barłominie? Adam: Największą gwiazdą jest wspomniana klacz Cycera, która zdobyła złoty medal Halowych Mistrzostw Polski w 2024 roku. Ponadto odnosi sukcesy na arenie międzynarodowej, wygrywając m.in. konkursy w Sopocie, Bogusławicach i Poznaniu. Daniela: Wskazałabym również na ogiery Peregrino i Morrison, które zdobyły medale Mistrzostw Polski Młodych Koni i uzyskały licencje hodowlane. Czym dla Państwa jest dobrostan koni i jak o niego dbacie? Adam: Dobrostan oznacza spełnianie wszystkich potrzeb koni – od fizycznych po psychiczne. Oferujemy im codzienny ruch, kontakt z człowiekiem, dostęp do pastwisk oraz regularną opiekę weterynaryjną i terapie wspomagające regenerację. Daniela Kuczkowska obecnie prowadzi dziesięciu uczniów, którzy – mimo różnego poziomu zaawansowania – rozwijają swoje umiejętności, zdobywają kolejne medale, klasy sportowe i spełniają marzenia. Razem z nimi ujeżdżenie w ośrodku Barłomino osiąga coraz wyższy poziom. Pod opieką Adama Nicponia trenuje m.in. Iga Biegalska, medalistka Mistrzostw Polski, której sukcesy stanowią najlepszy dowód na skuteczność metod szkoleniowych stosowanych w Barłominie. To właśnie tam rodzą się przyszłe gwiazdy jeździectwa – zarówno wierzchowce, jak i ich jeźdźcy. Warto śledzić sukcesy zawodników i koni z tego ośrodka. Daniela: Każdy koń w Barłominie ma zapewnione warunki, które sprzyjają jego rozwojowi. Dbamy zarówno o ich zdrowie fizyczne, jak i komfort psychiczny, co przekłada się na ich sukcesy w sporcie. aa 12 1/2025 H & B WYWIAD NUMERU – MATERIAŁ PROMOCYJNY Fot. Oliwia Chmielewska
ZAZDROŚĆ W JEŹDZIECTWIE – EMOCJA, O KTÓREJ MÓWI SIĘ SZEPTEM Świat jeździectwa to nie tylko sportowe emocje i codzienna praca z końmi, ale także intensywne relacje między ludźmi. W tej wyjątkowej dyscyplinie, gdzie sukces zależy od harmonii z żywym zwierzęciem, często pojawia się jednak mniej przyjemna strona współzawodnictwa – zazdrość. Czasami to sukcesy kolegi z drużyny, wyjątkowy koń sąsiada ze stajni, a nawet błysk nowego sprzętu stają się zarzewiem napięć. Jak zazdrość wpływa na atmosferę w środowisku jeździeckim? Czy można ją przezwyciężyć, by zamiast dzielić, stała się motorem do rozwoju? Fot. AdobeStock/tugolukof 14 1/2025 Barbara Połap zawodnik, instruktor sportu H & B TEMAT WYDANIA
Zazdrość w środowisku jeździeckim to temat, który niełatwo poddaje się analizie. Z jednej strony wydaje się niemal nieobecna, z drugiej wielu zawodników przyznaje, że jej wpływ na relacje i atmosferę w tym specyficznym świecie jest zauważalny. Tabu zazdrości – Zazdrość w środowisku jeździeckim może być tematem tabu, choć niekoniecznie w pełnym tego słowa znaczeniu. Powody są złożone i wynikają z kilku kluczowych czynników specyficznych dla tego środowiska – mówi Anna Maria Gawłowska, zawodniczka i trenerka ujeżdżenia. Z pewnością w społeczności, która często stawia na nienaganną postawę i profesjonalizm, emocje takie jak zazdrość mogą być postrzegane jako oznaka słabości lub braku klasy. Takie podejście do tematu potwierdzają również inne osoby związane z jeździectwem. Magdalena Piksa, zawodniczka skoków przez przeszkody, zwraca uwagę na trudność, jaką wiele osób odczuwa, gdy przychodzi im zmierzyć się z cudzym sukcesem. Wiele osób ma z tym problem, bo jest to traktowane jako oznaka słabości. – Często słyszy się w rozmowach ukryty przekaz usprawiedliwiający swoje niepowodzenia, a czyjeś zwycięstwo. Przysłowie „Nie ten, kto z Tobą tańczy, nie ten, kto się z Tobą śmieje, lecz ten, co z Tobą płacze, jest Twoim przyjacielem” jest dla mnie błędne, bo w mojej opinii najtrudniejsze jest cieszyć się czyimś sukcesem – mówi Magdalena Piksa. Zdaniem Anny Gawłowskiej, milczenie o zazdrości często wynika z troski o relacje i reputację w małej, hermetycznej społeczności. – W stajniach, na zawodach czy w klubach jeździeckich wiele osób stara się podtrzymywać atmosferę wzajemnego wsparcia i wspólnej pasji. Otwarte mówienie o zazdrości mogłoby naruszyć tę harmonię – podkreśla Anna Gawłowska. I zwraca uwagę, że ludzie raczej ukrywają te uczucia, żeby nie psuć relacji i nie ryzykować napięć w tej niewielkiej społeczności. W jeździectwie zazdrość może być szczególnie trudna do wyrażenia, ponieważ zawodnicy często są od siebie zależni – od trenerów, właścicieli koni, sponsorów czy kolegów z drużyny. Otwarte okazywanie negatywnych emocji mogłoby zagrozić tym relacjom i postawić daną osobę w niekorzystnej sytuacji. – Środowisko jeździeckie jest bardzo konkurencyjne, a jednocześnie niewielkie, co oznacza, że reputacja szybko się rozprzestrzenia. Przyznanie się do zazdrości może być odebrane jako małostkowość i wpłynąć na to, jak inni postrzegają danego jeźdźca w aspekcie zarówno osobistym, jak i zawodowym – dodaje Anna Gawłowska. Choć zazdrość w jeździectwie nie zawsze jest widoczna, jej obecność wywiera realny wpływ na sposób, w jaki zawodnicy postrzegają siebie nawzajem i budują swoje relacje. W obliczu takiej dynamiki pytanie, jak przełamywać tabu wokół tej emocji, pozostaje otwarte. Źródła zazdrości Zazdrość jest naturalnym elementem ludzkiej emocjonalności, a w świecie sportu często nieuniknioną częścią rywalizacji. W jeździectwie, gdzie oprócz umiejętności zawodnika kluczową rolę odgrywa koń, jej źródła nabierają unikalnego wymiaru. W jeździectwie dodatkowym czynnikiem są konie, które wychowujemy, uczymy i szkolimy. Tutaj jednak największą determinantą bywa budżet. – Moim zdaniem to właśnie finanse stanowią bardzo poważne źródło problemów. Gdyby każdy zawodnik miał podobne środki finansowe, sukcesy zależałyby wyłącznie od umiejętności i doświadczenia, co mogłoby zmniejszyć niezdrową zazdrość – mówi Natalia Palmowska, zawodniczka skoków przez przeszkody. Podobnie uważa Magdalena Piksa. Jej zdaniem dobrze dopasowany koń odgrywa ogromną rolę w karierze. Ci, którzy mogą trenować na doświadczonych (a więc drogich) koniach, są w lepszej sytuacji niż osoby uczące się razem z młodymi, niedoświadczonymi końmi. Większa liczba koni do treningów (a to znów wiąże się z budżetem) to również szybsze zdobywanie doświadczenia. Różnica między trenowaniem na jednym a na czterech koniach jest kolosalna. Niestety, nie każdy ma takie możliwości. Z kolei zdaniem trenera Macieja Wojciechowskiego największe emocje budzą różnice w wynikach sportowych. – W mojej ocenie największymi powodami zazdrości są lepsze wyniki osiągane na zawodach przez innych zawodników oraz szybkość ich postępów. Porównujemy się z rówieśnikami i rywalami, a ci, którzy szybciej robią kolejne kroki, wywołują zazdrość – mówi Maciej Wojciechowski. Jak podkreśla Anna Gawłowska, jeździectwo niesie za sobą jeszcze inne, unikalne wyzwania, które wzmacniają zazdrość. Osoba, która kieruje się wieczną zazdrością, może zachowywać się irracjonalnie: urządzać awantury, szukać haków na swoje koleżanki czy kolegów, kłamać i donosić. Pytanie, dokąd zmierza takie zachowanie… 1/2025 15 H & B TEMAT WYDANIA
Ważnym aspektem radzenia sobie z zazdrością czy zawiścią jest odpowiednia atmosfera w grupie. Jeśli sportowcy widzą, że trener faworyzuje zawodników przykładowo o wyższym statusie materialnym, to zazdrość i rodzące się z tego powodu konflikty mogą przerodzić się w trwały problem. – W jeździectwie koń jest żywą istotą, co oznacza, że może mieć gorsze dni, kontuzje lub nieprzewidywalne reakcje. Nawet najlepszy jeździec może przegrać z powodu niedyspozycji swojego wierzchowca, co rodzi zazdrość wobec tych, którzy mieli więcej szczęścia. Dodatkowo stajnie to małe, hermetyczne środowisko, w którym rywalizacja o uwagę trenera czy wsparcie sponsorów jest intensywna. To wszystko potęguje emocje, które niełatwo wyrazić wprost – przyznaje zawodniczka. Faktem jest, że zazdrość to złożona emocja, która w spor- cie często łączy się z rywalizacją. Według Marzanny Herzig, psycholog sportu, zazdrość pojawia się, gdy mamy poczucie, że tracimy coś na rzecz kogoś innego. W jeździectwie może dotyczyć to nie tylko uwagi trenera, ale też dostępu do zasobów takich jak konie, sprzęt czy koniowozy. Dla wielu osób sport jeździecki to prestiżowa dyscyplina, kojarzona z wyższymi sferami, co potęguje uczucie wykluczenia wśród tych, którzy nie mają takich samych możliwości finansowych. – Można powiedzieć, że specyfika jeździectwa sprzyja nie tylko zazdrości, ale również zawiści, zwłaszcza gdy sukcesy wynikają bardziej z możliwości konia niż umiejętności jeźdźca – przyznaje Marzanna Herzig. Nie tylko młodzi zazdroszczą Zazdrość w środowisku jeździeckim jest emocją uniwersalną, która dotyczy zarówno młodych, jak i starszych zawodników, choć jej charakter zmienia się wraz z wiekiem i doświadczeniem. – Uważam, że zdecydowanie za bardzo ten problem rozprzestrzenił się wśród młodzieży. Z kolei wśród dorosłych zazdrość jest bardziej utajona, mniej odczuwalna i rzucająca się w oczy, ale z pewnością występuje – twierdzi Natalia Palmowska. – Wydaje mi się, że wynika to trochę z niezrozumienia tego specyficznego sportu. Tutaj jednego dnia można wygrać ważny konkurs, a drugiego spaść po pierwszej przeszkodzie, bo koń się czegoś wystraszył. Im dłużej „siedzi się” w tym sporcie, im większy ma się bagaż doświadczeń, tym bardziej się to rozumie. Dlatego myślę, że w starszym gronie jeźdźcy mają tego świadomość i skupiają się bardziej na sobie. Pytają, co można było zrobić lepiej, co jest do poprawy, a nie myślą o tym, że ktoś ma lepszego konia i dlatego mu lepiej poszło – dodaje Magdalena Piksa. Wytyczane cele, poziom rywalizacji, presja i oczekiwania oraz po prostu natura tego sportu to główne czynniki, które zdaniem Anny Gawłowskiej mają największy wpływ na występowanie zazdrości widocznej wśród młodych i starszych zawodników. – Brak doświadczenia emocjonalnego u młodych ludzi sprawia, że zazdrość może być trudniejsza do kontrolowania i bardziej otwarcie wyrażana. Z kolei na wyższych poziomach rywalizacji starsi zawodnicy mogą odczuwać zazdrość wobec innych, którzy osiągają sukcesy dzięki lepszym koniom, sponsorom lub wyjątkowemu talentowi. Szczególnie u tych, którzy odczuwają stagnację w swojej karierze, mogą pojawić się frustracja i zazdrość wobec młodszych jeźdźców zdobywających nagrody – tłumaczy Anna Gawłowska. Faktem jest, że zazdrość odczuwamy wszyscy. – Ja też, na przykład z tego powodu, że inny trener osiąga lepsze wyniki ze swoim zawodnikiem. Tak już jesteśmy skonstruowani, my, ludzie, że zazdrościmy – przyznaje Maciej Wojciechowski. Biorąc pod uwagę swoje wieloletnie doświadczenie, przestrzega on, że należy wziąć pod uwagę jedno: trzeba szybko pozbywać się uczucia zazdrości. – Często sobie myślę: „Nie zazdrość, nie wiesz, ile oni wkładają wysiłku, żeby być tam, gdzie są”. Może po prostu ja muszę starać się bardziej i więcej pracować. I wtedy właśnie to robię. Zaczynam więcej i mocniej pracować, aby rozwijać swojego zawodnika, jak tylko potrafię najlepiej. Jak to nie przynosi oczekiwanego rezultatu, nie boję się poprosić o pomoc kogoś innego. Może czegoś nie dostrzegam. I dalej ciężko pracuję. Każdy zazdrości komuś czegoś, ważne, żeby odrzucać takie odczucia od siebie i po prostu nad sobą pracować – radzi trener. Motywator czy samodestrukcja Postrzeganie zazdrości przez pryzmat ukrytej tęsknoty (przykładowo za niespełnionym marzeniem czy niepodjętym działaniem, do którego zabrakło nam odwagi) albo poszukiwanie w niej informacji (dlaczego tak się stało) może nieco ściągnąć z niej etykietę, że to tylko zła emocja, do której lepiej się nie przyznawać. Jeżeli towarzyszy jej podziw, to zazdrość może być nawet konstruktywna do osiągania celów, motywować do stawania się lepszym. Z drugiej strony, gdy będą towarzyszyły jej zawiść, pogarda czy wrogość, to może prowadzić do samodestrukcji. Osoba, która kieruje się wieczną zazdrością, może zachowywać się irracjonalnie: urządzać awantury, szukać haków na swoje koleżanki czy kolegów, kłamać i donosić. Pytanie, dokąd zmierza takie zachowanie… 16 1/2025 H & B TEMAT WYDANIA
Ogólnie rzecz ujmując, zazdrość jako słowo samo w sobie jest negatywne. – Nie sądzę, żeby negatywnie odczuwana zazdrość mogła być budująca. Motywujący do działania może być dobrze, realnie obrany cel i plan dojścia do niego. Nie ma powodów, dla których możemy czuć się gorsi od innych – mówi Maciej Wojciechowski. Jego zdaniem, trzeba potrafić ocenić sytuację – na postęp danej osoby ma wpływ wiele czynników i trzeba je przeanalizować. Najważniejsze jest to, aby razem z trenerem starać się pracować na tyle mocno, by stać się najlepszą wersją samego siebie oraz stworzyć z naszego konia najlepszą wersję jego samego. Może okazać się, że właśnie koncentracja na tych zadaniach, a nie na poczuciu bycia gorszym, pozwoli nam iść do przodu. – Życie przynosi niespodzianki i jeżeli będziemy pracować nad sobą, może wydarzyć się coś, co nagle pozwoli nam mocno przyśpieszyć w rozwoju i nawet przegonić osoby, do których się porównywaliśmy. Tylko koncentracja nad polepszaniem samego siebie może nam przynieść rozwój – radzi Maciej Wojciechowski. Zdaniem Marzanny Herzig, zazdrość jednoznacznie niszczy motywację i działa destrukcyjnie. – Można obserwować, że jeden sportowiec, widząc, że ktoś inny osiąga lepsze rezultaty, zaczyna bardziej angażować się w trening, stara się o kontakt z lepszym szkoleniowcem, szuka nowych możliwości podniesienia swojego poziomu sportowego. Moim zdaniem jednak taki zawodnik nie kieruje się zazdrością, tylko inspiruje się tym, że ktoś obok niego może, więc on także ma szansę znaleźć swoją drogę do sukcesu. Inny sportowiec zatruwa się myślami o niesprawiedliwości losu, o tym, że to jemu należą się wszystkie dobra, które posiada inny zawodnik. Myśli wciąż: „Gdyby…, to…”. Taki zawodnik nie rozwija się tak, jak mógłby, bo nie szuka sposobów, aby się rozwijać, tylko ma pretensje, że inni coś mają, a on nie – podkreśla Marzanna Herzig. Jej zdaniem, uczucie zazdrości nie służy rozwojowi ani osobistemu, ani sportowemu, ani też wzmocnieniu motywacji. Marzanna Herzig przytacza także opinie ekspertów. Valerio Albisetti, psychoterapeuta psychoanalityczny, uważa, że zazdrość rodzi się wtedy, gdy siebie, innych ludzi i świat postrzega się przez pryzmat posiadania. Według niego utrudnia to rozwój w wielu sferach: emocjonalnej, poznawczej, moralnej i duchowej. Z kolei Max Scheler, niemiecki filozof, twierdził, że zazdrość nie wzmaga, lecz osłabia wolę zdobycia czegoś. – Współczesność niestety sprzyja rozwijaniu się zazdrości w społeczeństwach tzw. cywilizacji zachodniej, poprzez lansowanie w mediach konsumpcyjnego stylu życia i stymulowanie ciągłego porównywania się ludzi pod względem stanu posiadania, poziomu prestiżu czy liczby posiadanych followersów, lajków czy wyświetleń. Zazdrości sprzyja także lęk przed utratą posiadanych wpływów, znaczenia lub przywilejów. Nie, zazdrość nie jest konstruktywna – podsumowuje Marzanna Herzig. Źródło leży w osobowości Niestety, nie ma uniwersalnych metod na radzenie sobie z zazdrością. W pierwszej kolejności warto uświadomić sobie jej istnienie, a nawet wypowiedzieć w myślach tę nazwę – oznacza to, że przyznajemy się sami przed sobą do odczuwania zazdrości. Następnie warto poszukać powodów, dlaczego w ogóle się zrodziła. – Źródła zazdrości leżą zarówno w osobowości człowieka, jak i w jego doświadczeniach życiowych. Wiele zależy od relacji rodzinnych i społecznych, w których dorastaliśmy – wyjaśnia Marzanna Herzig. Jej zdaniem kluczową rolę odgrywają rodzice. Jeśli w dzieciństwie nie reagują na rodzącą się zazdrość między rodzeństwem, może to skutkować jej przenoszeniem na inne relacje w dorosłym życiu. Praca nad zazdrością u sportowca – według pani psycholog – wymaga współpracy z trenerem i rodzicami. Ważne jest budowanie poczucia własnej wartości zawodnika, które nie opiera się wyłącznie na wynikach sportowych czy materialnych. – Zawodnik powinien nauczyć się postrzegać siebie w oderwaniu od zewnętrznych ocen i sukcesów innych. Niezależnie od tego, jakie miejsca zajmuje, jakie konie ma do dyspozycji czy jak prestiżowe stajnie odwiedza, warto budować jego pewność siebie i motywację do rozwoju – dodaje. Należy też przyjrzeć się swoim brakom, nad czym powinniśmy jeszcze popracować i w jaki sposób uzupełnić to, co wywołuje największą zazdrość. Przykładowo samorozwój może zwiększyć nasze kompetencje, a dodatkowe zajęcie zawodowe powiększyć budżet. Wystarczy mieć odwagę i działać. Szczególnie istotną rolę w zapobieganiu zazdrości i tworzeniu zdrowej atmosfery w stajni odgrywają trenerzy. – Zawsze staram się rozładować napięcie przez rozmowę i konkretne argumenty – mówi Maciej Wojciechowski. Stara się on wyjaśniać zawodnikom, że różnice w wynikach są skutkiem wielu czynników, nie tylko ich pracy. Dzięki temu łatwiej im zaakceptować obecną sytuację i skupić się na własnym rozwoju. Ważnym aspektem radzenia sobie z zazdrością czy zawiścią jest również odpowiednia atmosfera w grupie. – Trenerzy powinni dbać o wzajemny szacunek między zawodnikami oraz eliminować niezdrową rywalizację – podkreśla Marzanna Herzig. – Jeśli sportowcy widzą, że trener faworyzuje zawodników przykładowo o wyższym statusie materialnym, to zazdrość i rodzące się z tego powodu konflikty mogą przerodzić się w trwały problem. Przykładem skutecznego działania jest historia z jednego z krakowskich klubów sportowych, gdzie trenerki uczą zawodniczki wzajemnego wsparcia. – Jest w Krakowie pewien klub reprezentujący dyscyplinę indywidualną (nie jeździecki), którego trenerki dbają o to, aby bardzo młodziutkie zawodniczki były dla siebie wzajemnie wsparciem. Podczas startu którejś z nich wszystkie inne dopingują swoją koleżankę, a po występie, niezależnie od wyniku, obsypują ją brawami, owacjami i pluszakami. W ten sposób trenerki uczą młodociane zawodniczki, że prawdziwa rywalizacja odbywa się tylko poprzez własną pracę, a nie poza nią. Co znamienne, zespół co roku zajmuje miejsce w pierwszej trójce w klasyfikacji rocznej tej dyscypliny w Polsce – mówi Marzanna Herzig. Zazdrość w sporcie nie musi być destrukcyjna, o ile zostanie odpowiednio przepracowana. W jeździectwie, gdzie sukces zależy zarówno od umiejętności jeźdźca, jak i od możliwości konia, kluczowe jest zrozumienie, że każdy ma swoją unikalną drogę do rozwoju. Zdrowa atmosfera i wsparcie w grupie mogą zdziałać cuda, pozwalając zawodnikom skoncentrować się na własnych celach i potencjale. aa 1/2025 17 H & B TEMAT WYDANIA
18 1/2025 H & B WYDARZENIA Podczas konferencji, pod patronatem „Horse & Business Magazine”, uczestnicy mieli okazję wysłuchać kilkunastu wystąpień na trzech salach wykładowych. Wśród prelegentów znaleźli się goście zarówno z Polski, jak i z zagranicy – Holandii oraz USA. Konferencja stanowiła doskonałe miejsce do wymiany doświadczeń i płaszczyznę do rozmów pomiędzy zarządzającymi ośrodkami jeździeckimi, jeźdźcami oraz specjalistami zajmującymi się żywieniem, treningiem i fizjoterapią koni oraz weterynarzami, prawnikami i podkuwaczami. Jeździectwo to również biznes „Poznań Equestrian Conference” to pierwsza w Polsce konferencja, podczas której tak duży nacisk położono na biznesową stronę jeździectwa. Podczas panelu „Ośrodek Jeździecki” słuchacze mieli okazję zobaczyć, jak wygląda zarządzanie najnowocześniejszymi ośrodkami jeździeckimi i ich wyposażenie. Idealny obiekt tego typu musi spełniać wiele kryteriów. Rozległe pastwiska i padoki, gdzie koń ma zapewnione odpowiednią ilość ruchu i kontakt z innymi zwierzętami, czyste i przestronne boksy z dostępem do wody, odpowiednie oświetlenie w stajni to tylko wybrane z nich. O tym, na co zwrócić uwagę, mówił m.in. Ken Ruysen, dyrektor zarządzający holenderskiego ośrodka Peelbergen Equestrian Centre. Agata Plewa CAVALIADA Pierwsza edycja konferencji „Poznań Equestrian Conference”, towarzysząca poznańskiej CAVALIADZIE, pokazała, jak kompleksowo należy traktować dobro konia. 5-6 grudnia 2024 r. sale wykładowe na MTP wypełniła niesamowita dawka wiedzy dotycząca nie tylko efektywnego zarządzania ośrodkiem jeździeckim, ale też innowacyjnego leczenia, żywienia koni i opieki oraz właściwego treningu koni, a także nowoczesnego kreowania wizerunku jeźdźca i konia. TRZY WYJĄTKOWE ŚCIEŻKI TEMATYCZNE PODCZAS POZNAŃ EQUESTRIAN CONFERENCE Fot. CAVALIADA
1/2025 19 H & B WYDARZENIA W nowoczesnym ośrodku nie może zabraknąć przestronnych i bezpiecznych hal, maszyn idealnych do pracy czy pełnego wyposażenia stajni. Warto też skorzystać w stajniach z możliwości przejścia na energię ze źródeł odnawialnych, np. ze słońca. O wszystkich tych udogodnieniach mówili z kolei partnerzy konferencji podczas swoich wystąpień. Dla tych, którzy przyszli poszerzyć swoją wiedzę z zakresu marketingu, Magdalena Komarek, zajmująca się od wielu lat działaniami marketingowo-komunikacyjnymi przy największych imprezach jeździeckich w kraju, opowiedziała, jak silna, zdefiniowana marka ośrodka jeździeckiego może pomóc w odniesieniu sukcesu na komercyjnym rynku. – Określ swoje cele, bo inaczej zmierzasz donikąd. Pozyskanie sponsora, pokazanie swoich kompetencji, efektywna sprzedaż treningów to mogą być jedne z nich – mówiła Magdalena Komarek. Dzień zwieńczyła debata przedstawicieli największych ośrodków jeździeckich w Wielkopolsce. Reprezentanci Hipodromu Wola, SJ Baborówko, CH Jaszkowo oraz RC IDMAR spotkali się na jednej scenie, by podyskutować nad przyszłością, a także wymienić się doświadczeniem w zakresie zarządzania obiektami i planami dotyczącymi rozwoju. W czasie rozmowy wszyscy jej uczestnicy wyrazili przekonanie, że zgodna współpraca to może być dobra ścieżka do efektywnego rozwoju każdego z tych czterech biznesów jeździeckich. Drugi dzień stanął pod znakiem prawa – na scenie wystąpiła radczyni prawna Agnieszka Kalinowska, która od 10 lat zajmuje się podmiotami działającymi w branży jeździeckiej. Podczas swojego wystąpienia poruszyła tematykę start-upów w branży jeździeckiej. Druga prezentacja z dziedziny prawa należała do Pauliny Ślęzak, która opowiedziała o zarządzaniu ryzykiem prawnym związanym z prowadzeniem ośrodka jeździeckiego. W świetle zmian prawnych, w tym ustawy „Lex Kamilek” (nowelizacja Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, przyjęta w lipcu 2023 r., która ma zagwarantować systemową ochronę dzieci przed przemocą), prelekcja okazała się niezwykle ciekawa i pouczająca. Jeździec i dobrostan koni to hasła przewodnie Niewątpliwie dobrostan koni był najczęściej powtarzanym hasłem w 2024 r. Również podczas „Poznań Equestrian Conference” organizatorzy nie mogli go pominąć. Po zmaganiach olimpijskich polskich ekip coraz częściej mówi się również o tym, że aby osiągnąć sukces, należy zadbać o formę nie tylko konia, ale też jeźdźca. W związku z tym podczas swojego wykładu dr inż. Alicja Borowska z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu przedstawiła, jak wyniki pomiarów wydajnościowych mogą pomóc w treningu zgodnym z dobrostanem. Z kolei „Budowanie świadomości w procesie rehabilitacji konia” było główną myślą prelekcji Weroniki Kicińskiej, która jako zawodniczka dyscypliny skoki przez przeszkody zainteresowała się treningiem zgodnym z behawiorem koni i postanowiła zmienić swoją ścieżkę kariery. Obecnie zajmuje się treningiem i rehabilitacją koni w zgodzie z ich naturą. Niezwykle ciekawy był też wykład Karoliny Pilichowskiej z firmy Nuba Equi, z którą uczestnicy wyruszyli w świat żywienia koni sportowych. – Pasza objętościowa to oczywiście podstawa żywienia koni, ale czy to wystarczy? Absolutnie nie. Niezbędna jest też suplementacja, dostarczająca makro- i mikroelementów – podkreślała ekspertka. Kolejna prelegentka, Małgorzata Morsztyn, od lat związana z jeździectwem, jest jedną z bardziej znanych trenerek w Polsce. Jej szkolenia cieszą się ogromnym zainteresowaniem, a hasło „żeby jeździć, trzeba siedzieć!” zna niemal każdy w branży. Zebranie, wyprostowanie, impuls, kontakt, rozluźnienie oraz rytm to sześciostopniowa skala szkolenia, które wdraża w swojej codziennej pracy. Zapytana o definicję jeździectwa klasycznego, odpowiedziała, że opiera się ono na głębokim szacunku dla konia, bazującym na jego naturze i naturalnym ruchu. – Każdy rodzaj treningu uważam za klasyczny, dopóki opiera się na zasadach anatomii, fizjologii, biomechaniki, psychologii konia i traktuje go jako indywidualną istotę – mówiła Małgorzata Morsztyn. Tuż po niej na scenie pojawił się duet, jakiego życzymy każdemu podczas diagnozowania i leczenia koni, czyli lek. wet. Marta Zmiertka i podkuwacz Piotr Plewa. Przedstawili oni drogę od diagnozy do leczenia – kucia po kuciu zobrazowanego na zdjęciach RTG. O tym, jak najlepiej odżywiać sportowca, słuchacze dowiedzieli się z wystąpienia Łukasza Czerwińskiego, który ma na swoim koncie przygotowanie diety m.in. dla olimpijczyków. Wydarzenie uświetnili goście specjalni z USA – Rick i Cindy McGrathowie, którzy są właścicielami Wynnwood Farm. To odnoszące sukcesy przedsiębiorstwo zajmuje się sprzedażą i treningiem koni. Ich prelekcja na temat tego, jak znaleźć oraz wytrenować huntera, była z pewnością mocnym punktem konferencji, budzącym zainteresowanie zawodników i osób zawodowo handlujących końmi. W trosce o nasze konie Dwa dni konferencji stanowiły wspaniałą okazję do networkingu, spotkań branży i pozyskania nowej wiedzy. Były też miejscem do wypracowania wspólnych postulatów, które mają służyć zrozumieniu potrzeb i zachowania koni, aby zapewnić im jak najodpowiedniejsze warunki bytowe. Dziękujemy prelegentom, partnerom oraz uczestnikom za udział w tym kluczowym dla branży jeździeckiej wydarzeniu i już dziś zapraszamy na edycję 2025! aa Fot. CAVALIADA
CHCIAŁBYM PRZYWRÓCIĆ RÓWNOWAGĘ I WZAJEMNY SZACUNEK Fot. PZJ 1/2025 21 H & B WYWIAD
Od wielu lat związany jest Pan z jeździectwem. Udziela się Pan w wielu organizacjach, znany jest Pan też z pełnienia funkcji społecznych. Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na prezesa PZJ? Moje życie związane jest z jeździectwem już od ponad 40 lat. Jednocześnie jestem zaangażowany w różne formy działalności zarówno w sporcie jeździeckim, jak i w hodowli koni sportowych. Od zawsze byłem też zaangażowany w działalność społeczną: w szkole w harcerstwo, na studiach w Niezależne Zrzeszenie Studentów, mam kilkanaście lat pracy w Zarządzie i Prezydium Polskiego Związku Hodowców Koni, do tego dochodzi zaangażowanie w Wojewódzkim Związku Jeździeckim oraz w wiele innych aktywności. Każda z nich była i jest wzbogaceniem mojego życia, a konie były, są i będą jego najważniejszą osią. Od dłuższego już czasu z niepokojem przyglądałem się działaniom części środowiska zmierzającym do przemodelowania tradycyjnej roli związku sportowego w kierunku modelu korporacyjnego. Bez względu na ich intencje brak poszanowania dla tradycji, doświadczenia i dorobku poprzedników nie może dać dobrych rezultatów, a specyfika naszej organizacji, opartej na pasji, zaangażowaniu i społecznej pracy większości działaczy, wymaga równego i uczciwego traktowania wszystkich członków związku. Ten brak równości doprowadził do nadzwyczajnych wyborów, w których zdecydowałem się wystartować z wiarą, że przy wsparciu całego środowiska uda się przywrócić tę równowagę i wzajemny szacunek. Jakie najważniejsze zmiany planuje Pan wprowadzić w PZJ? Kiedy one nastąpią? Startując w wyborach na stanowisko prezesa PZJ, przedstawiłem delegatom główne cele mojej prezesury. Po pierwsze, odbudowa właściwej struktury biura PZJ poprzez przywrócenie stanowisk sekretarza generalnego i szefa wyszkolenia czy dyrektora sportowego. W mojej ocenie to najważniejsze i kluczowe dla pracy Związku stanowiska, gwarantujące ciągłość pracy Związku bez względu na zmiany władz wybieralnych, Zarządu czy prezesów. Nie sprawdziło się rozwiązanie z łączeniem funkcji członków Zarządu z funkcją dyrektora na etacie Związku. Jednocześnie potrzebne jest ustawiczne podnoszenie kwalifikacji pracowników biura PZJ, czyli profesjonalizacja kadr. Konkursy na te dwa stanowiska zostały już ogłoszone. Drugim priorytetowym celem w obszarze porządkowania pracy całego Związku jest transparentność działań biura i Zarządu oraz jasna komunikacja z całym środowiskiem jeździeckim. Tylko efektywna komunikacja pozwoli na zbudowanie zaufania i zrozumienia w środowisku. Zasada, że Zarząd i Biuro Związku pełnią funkcję służebną wobec wszystkich członków PZJ, zawodników i osób oficjalnych jest dla mnie oczywistą podstawą do działania. Do zarządu PZJ wszedł także Aleksander Wechta, po rezygnacji Huberta Kierznowskiego. Jaki jest podział obowiązków w zmienionym składzie Zarządu? Jakie działania Zarządu są obecnie priorytetowe? W uzupełnionym składzie Zarządu PZJ Aleksander Wechta podjął się obowiązków, które wcześniej sprawował Hubert Kierznowski, czyli odpowiada za sport profesjonalny. W mojej gestii pozostają sprawy reprezentacji PZJ i relacji Związku ze wszystkimi partnerami – zarówno instytucjonalnymi, jak i organizacjami i związkami branży końskiej oraz kierowanie pracą całego Zarządu i nadzór nad pracą sekretarza generalnego. Pierwsze decyzje Zarządu to ogłoszenie konkursów na kierownicze stanowiska w Biurze Związku, konkurs na obsługę prawną, decyzja o przeprowadzeniu audytu gospodarczego w Związku oraz przeprowadzenie spotkań i konferencji wszystkich komisji konkurencji. Zasada, że Zarząd i Biuro Związku pełnią funkcję służebną wobec wszystkich członków PZJ, zawodników i osób oficjalnych, jest dla mnie oczywistą podstawą do działania. Polski Związek Jeździecki wchodzi w nowy rok z nowym zarządem. O tym, jak wyglądają pierwsze dni urzędowania i jakie są plany na przyszłość, oraz o swojej pasji, jaką jest hodowla koni sportowych, opowiada w wywiadzie z Ewą Pogodzińską Tomasz Siergiej, nowy prezes PZJ. 22 1/2025 H & B WYWIAD
Czy w 2025 r. będą jakieś zmiany wśród trenerów kadry Polski PZJ? Kadra seniorów WKKW i ujeżdżenia nie ma obecnie trenera. Jakie są plany w tym zakresie? Wakaty w gronie trenerów kadry są konsekwencją wydarzeń, które miały miejsce na igrzyskach olimpijskich w Paryżu: po pierwsze, rezygnacji z funkcji trenera ujeżdżenia i po drugie, odwołania przez Zarząd PZJ trenerów WKKW. Obecnie jesteśmy po pierwszych spotkaniach z komisjami konkurencji, chcemy wspólnie wypracować koncepcję dalszej pracy z założeniem, że najważniejsze dla Zarządu PZJ jest stanowisko trenerów, członków komisji i zawodników danej konkurencji. Mam nadzieję, że na początku 2025 r. zapadną konieczne decyzje. Na co dzień zajmuje się Pan wraz z żoną Małgorzatą hodowlą koni sportowych. Czy może Pan przybliżyć Waszą hodowlę, jakie są największe osiągnięcia Waszych koni? Hodowla koni to pasja, która potrafi pochłonąć i zdefiniować całe życie, z pełną świadomością, że jedno pokolenie może nie wystarczyć, by móc osiągnąć zadowalający sukces. Cały czas z żoną czujemy się na początku tej drogi, napędzają nas drobne sukcesy, nie zniechęcają liczne porażki. Z tych sukcesów to starty wyhodowanych przez nas koni skokowych na poziomie Grand Prix 5* pod zawodnikami takimi jak Edwina Tops-Alexander i Casquel czy Juri Mansur z Inferno, Andrew Kocher i Country Boy. Wielkim sukcesem dla nas jest to, że również czołowi polscy jeźdźcy, tacy jak Jarosław Skrzyczyński, Krzysztof Ludwiczak, Jacek Zagor czy Martin Rozynek, dosiadali bądź dosiadają koni przez nas wyhodowanych. W tym roku niespodziewany brązowy medal Mistrzostw Polski WKKW Seniorów wywalczyła Aleksandra Malicka-Nowacka na wyhodowanej przez nas klaczy Quintesence Red Wine. Od 10 lat konie przez nas hodowane noszą przydomek Red Wine. aa Moje życie związane jest z jeździectwem już od ponad 40 lat. Jednocześnie jestem zaangażowany w różne formy działalności zarówno w sporcie jeździeckim, jak i w hodowli koni sportowych. 1/2025 23 H & B WYWIAD REKLAMA
Fot. Agata Bereś Vicky Devlin i Beata Fiłonowicz METODA MASTERSONA, CZYLI JAK POPRAWIĆ JAKOŚĆ RUCHU KONIA 26 1/2025 H & B WYWIAD
Wieloletni stres i sztywności można złagodzić, stosując innowacyjną formę pracy z ciałem konia. Metoda Mastersona, czyli niezwykła terapia bazująca na odczytywaniu subtelnych zmian w mowie ciała, służy właśnie rozluźnieniu, a także usuwaniu bólu i napięć, nagromadzonych w mięśniach i w tkance. O tym, jaka moc drzemie w naszych dłoniach i jak to się przekłada na współpracę z koniem, opowiadają w wywiadzie z Barbarą Krawczyk Beata Fiłonowicz oraz Vicky Devlin, przeprowadzające certyfikowane szkolenia z metody Mastersona. Jeździectwo w powszechnym odczuciu to od wielu lat bardzo elitarny sport, jednak dopiero we współczesnych czasach położono nacisk na poznawanie zasad działania psychiki i ciała konia. Ma to im zapewnić optymalne warunki bytowania. Takie innowacyjne podejście do pracy z koniem, polegające na terapii manualnej, wdraża m.in. Jim Masterson. Jakie są główne założenia tej metody? Vicky: Zabiegi terapii manualnej na koniach nie są niczym nowym, ale stają się coraz bardziej powszechne dzięki temu, że właściciele koni mają dostęp do coraz większej ilości informacji. Jim Masterson stworzył taką formę terapii, podczas której pracuje się z koniem, a nie wykonuje się zabieg na koniu. Uczymy się, jak słuchać konia, tego, co chce nam przekazać, i to koń nas prowadzi w trakcie terapii. Główną różnicą między takim sposobem pracy a innymi formami terapii manualnych jest to, że podczas wykonywania zabiegu staramy się nie wywoływać u konia reakcji oporu, co pozwala im szybciej się zrelaksować, a my możemy pracować przy głębszym rozluźnieniu tkanek. Jest to bardzo efektywny sposób pozbywania się napięć w ciele koni, dzięki czemu mogą się swobodniej poruszać, a często skutkuje to też poprawą relacji między koniem a właścicielem. Kiedy po raz pierwszy Panie usłyszały o metodzie Mastersona i skąd wzięła się fascynacja tym sposobem pracy? Vicky: Zawsze na naszej drodze życiowej stanie ten jeden koń, z powodu którego zaczynamy poszukiwanie nowych rozwiązań. Też miałam takiego. Była to bardzo nerwowa klacz, która nie dawała się oddzielić od stada i z którą nie potrafiłam się porozumieć. Żeby ją lepiej zrozumieć, zaczęłam studiować psychologię zwierząt i na studiach poznałam moją obecną przyjaciółkę. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie z prośbą, żebym przyjechała jej pomóc w przygotowaniu koni do szkolenia, które miało się odbyć w jej stajni. Był to podstawowy kurs dla właścicieli koni, prowadzony przez Jima Mastersona. Wcześniej nie interesowałam się masażem ani terapiami manualnymi dla koni, ale powiedziałam, że z przyjemnością jej pomogę. Jim zaczął od pokazowej sesji na koniu, który stał obok niego w czasie rozmowy z uczestnikami. Koń był trochę zdenerwowany, ale to, co zobaczyłam na tym pokazie, dosłownie „zwaliło mnie z nóg”. Zachowanie Jima, sposób, w jaki stał i trzymał uwiąz, były fascynujące, tak jakby wysyłał przez uwiąz wiadomość do konia, że może się zrelaksować i poczuć bezpiecznie. W pewnym momencie koń głęboko westchnął, obniżył głowę i całkowicie się wyciszył. I to jeszcze zanim Jim go dotknął. Ta chwila całkowicie odmieniła moje życie. Chciałam nauczyć się więcej. Uczestniczyłam we wszystkich możliwych kursach Jima, żeby poznać tę metodę. Wreszcie w 2010 r. uzyskałam uprawnienia terapeuty. Zaczęłam jeździć po całym świecie, pomagając Jimowi w organizacji kursów, i w pewnym momencie poprosił, żebym poprowadziła kurs podstawowy, potem zaawansowany, a ostatnio także kurs certyfikacyjny. Zostałam dyrektorem szkoleń zagranicznych, które odbywają się w różnych krajach na całym świecie poza Stanami Zjednoczonymi. Klacz, od której to wszystko się zaczęło, odeszła w wieku 27 lat, ale dzięki tej metodzie była najlepszym koniem, jakiego kiedykolwiek miałam. Beata: Na opis metody Mastersona trafiłam 12 lat temu, kiedy podjęłam decyzję o zmianie zawodu i zajęciu się terapiami manualnymi dla koni. Natychmiast przykuła moją uwagę, ponieważ bazuje na bardzo delikatnych sygnałach konia i praktycznie całą terapię prowadzi koń, pokazując swoimi reakcjami, gdzie skrywa napięcia w ciele. I to, co podkreśla Jim Masterson, że jest to terapia, którą wykonuje się razem z koniem, nie jest pustym sloganem, tylko faktem. Kolejnym argumentem przemawiającym właśnie za tym sposobem pracy z ciałem konia jest sposób szkolenia terapeutów metody. Do programu może przystąpić każdy, kto ma jakiekolwiek obycie z koniem. Nauka trwa kilka lat i w ramach tego szkolenia na różnych kursach stopniowo można nauczyć się coraz bardziej zaawansowanych technik, anatomii, biomechaniki, odbyć praktyki pod okiem instruktorów. Zawiera ona bloki, podczas których uczeń wykonuje, pod okiem mentora, trzydzieści case studies. Po każdym bloku ma też możliwość zweryfikowania swoich umiejętności podczas indywidualnej sesji coachingowej. Na każdym etapie jego praca jest oceniana. Na koniec odbywa się kurs certyfikacyjny, po którym ma prawo używać dożywotnio, uznawanego na całym świecie, tytułu Masterson Method Certified Practitioner (dyplomowany terapeuta metody Mastersona). Poszczególne etapy szkolenia można odbywać w dowolnym miejscu na świecie, ponieważ program jest w pełni kompatybilny, co daje możliwość korzystania z wiedzy i umiejętności instruktorów, mentorów i coachów z różnych krajów. W których krajach zdobyła ona największą popularność? Vicky: Mamy w tej chwili instruktorów w Polsce, Niemczech, Holandii, Austrii, Izraelu, Czechach, Francji, Japonii, UK, Południowej Afryce, Australii i Nowej Zelandii. Siedzibą firmy 1/2025 27 H & B WYWIAD
www.mtp.plRkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz