i niejasne komunikaty tylko podsycały te spekulacje. Związek mógł zatrzymać szerzenie się domysłów i plotek, ale na oficjalne oświadczenie trzeba było czekać za długo. Kontrast, jaki stanowiło to zachowanie w stosunku do wcześniejszej aktywnej kampanii promocyjnej, zdawał się tylko potwierdzać, że „coś było nie tak”. Minęły miesiące, a niedosyt rzetelnej informacji i wyjaśnień wciąż pozostaje. Szkoda, że nie udało się skonfrontować byłego już trenera kadry z oskarżeniami pod jego adresem. Brak oficjalnych wyjaśnień i analizy przygotowań i startu przez byłego trenera pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Choć każdy ma prawo do obrony, milczenie w obliczu tak poważnych oskarżeń dodatkowo podsycało napięcie w środowisku i utrudniało obiektywną ocenę sytuacji. Szkoda, że nie udało się wyciągnąć z tego doświadczenia startu w igrzyskach – niezależnie, jaki on był – konstruktywnych wniosków. Szkoda, że zniknęło poczucie jedności, tak mocno budowane przed igrzyskami. Wizja wspólnego sukcesu, poparta zaangażowaniem zawodników i jasną strategią trenera, rozpłynęła się jak mgła. Szkoda, że zamiast zajmować się planami na przyszłość, wszystko wydaje się dziś beznadziejnie przepełnione goryczą. Szkoda, że dalej nic nie wiadomo o nowym trenerze, o planach na 2025 rok. Szkoda, bo dalej mamy grupę zawodników i koni, którzy ciężko pracowali przed Paryżem, i szkoda tę pracę zmarnować. Szkoda, bo w tym wszystkim łatwo zapomnieć, że pierwszy raz od długiego czasu mieliśmy grupę zawodników i koni z kwalifikacjami, a nie pojedyncze pary gotowe na wyzwanie. Czy ci jeźdźcy mogą jeszcze w przyszłości tworzyć drużynę, wspierać się, zaufać sobie i nowemu trenerowi? Mówią, że niepowodzenie jest nawozem sukcesu. Po każdym upadku trzeba wstać, otrzepać się z kurzu, poprawić koronę i ruszyć do przodu z nową energią! Tego w 2025 roku życzę zawodnikom, drużynie i PZJ! WSTAĆ, OTRZEPAĆ SIĘ I IŚĆ DALEJ Agnieszka Mossakowska Sędzia Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej FEI w WKKW Marzenia o olimpijskim sukcesie, które tak długo żywiła polska społeczność WKKW w 2024 r., rozbiły się o skałę rzeczywistości. Zamiast euforii, przyszło rozczarowanie i poczucie niespełnienia. Co poszło nie tak? Czy to tylko pech, czy też wynik błędów popełnionych na długo przed igrzyskami? Pytania te wciąż pozostają bez jednoznacznej odpowiedzi. Jedno jest pewne – atmosfera zaufania i jedności, która towarzyszyła drużynie w okresie przygotowań, uległa znacznemu ochłodzeniu. Dwanaście miesięcy temu środowisko jeździeckie przesycone było nadzieją i pozytywną energią. Dla WKKW rysowała się nie tylko szansa na start drużynowy w igrzyskach, ale także, pierwszy raz od wielu lat, na osiągnięcie sukcesu sportowego. Polski Związek Jeździecki z całą pewnością dołożył wszelkich starań, aby promować drużynę w jak najlepszym świetle i rozbudzać oczekiwania kibiców. W materiałach promocyjnych i mediach społecznościowych podkreślano, że zawodnicy kadry wspierają się i pracują na wspólny sukces. Cykl na „Droga do Paryża” publikowany na YouTubie miał tysiące wyświetleń. W drugim odcinku Paweł Warszawski mówił: „(…) tak naprawdę drużyna buduje tę naszą kadrę i myślę, że to jest klucz do sukcesu”. Można by pomyśleć, że to tylko dobry marketing, ale zaangażowanie zawodników, właścicieli koni, trenerów i osób wspierających drużynę tworzyło wrażenie jedności i zgrania tej grupy. A potem przyszły same igrzyska i nagle czar prysł… Każdy uczestniczący w tym, co się stało przed i w trakcie zawodów w Wersalu, ma swoją wersję tej historii i pewnie wszystkie są w pewnym sensie prawdą konkretnej osoby w określonej sytuacji. Jedni twierdzili, że problemy zaczęły się już na długo przed igrzyskami, inni wskazywali na konkretne wydarzenia, które doprowadziły do załamania atmosfery w drużynie, błędy w treningu i nadużycia. Faktem jest, że brak oficjalnego stanowiska Związku Fot. AdobeStock/Fokke Baarssen 92 1/2025 H & B FELIETON
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz