Horse&Business 2/2023

ka takich turniejów rocznie. W Argentynie jednak to codzien - ność. Trudno, każą grać, to gram! Albo przynajmniej staram się grać… Ani razu nie dotknąłemwtedy piłki! Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Na ówczesne moje umiejętności to było zdecydowanie za dużo, ale na pewno była to solidna zaprawa do dalszej kariery. Jak współcześnie wygląda polo w Polsce? Gdzie w na - szym kraju można zagrać? Szczerze mówiąc, jestem bardzo dumny z tego, co udało się osiągnąć naszemu środowisku w tak krótkim czasie. Mamy sie - dem prężnie działających klubów polo, kilkudziesięciu zawodni - ków i zawodniczek oraz ok. 200 koni do gry. Główne punkty na mapie polskiego polo to Warszawa, Poznań, Kalisz i Zakrzów na Śląsku. Ja oczywiście zapraszam do Bukszy – mojego rodzime - go miejsca, ale każdy z klubów ma swój niepowtarzalny klimat. Szczęśliwie coraz częściej udaje nam się współpraca między - klubowa. Ostatnio połączyliśmy siły z Markiem Setkiewiczem z Silesia Polo Club. Wspólnie organizujemy wyjazdy na turnieje międzynarodowe. Zapraszamy też drużyny z zagranicy do udzia - łu w polskich zawodach. Samo nic się nie dzieje. Mamy świadomość, że potrzeba dal - szej pracy do rozwoju tej dyscypliny. Tak że nasz kalendarz jest dość napięty. W 2016 r. nasza reprezentacja po raz pierwszy w hi - storii brała udział wMistrzostwach Europy w Berlinie. Był Pan jej uczestnikiem. To była wielka przygoda – z wielu względów. Po raz pierwszy byliśmy w stanie wystawić zespół na tyle mocny, aby zakwalifi - kować się do Mistrzostw Europy. Zagraliśmy wtedy w składzie: Marcin Świtalski, Mateusz Świtalski, Miłosz Ruszkowski i ja. Emocje wywoływały nie tylko gra, ale już samwjazd na stadion. Zawody odbywały się bowiem na Olympia Stadium, czyli obiekcie sportowym wybudowanym za czasów Hitlera. To wła - śnie tam w 1936 r. można było zobaczyć polo po raz ostatni na olimpiadzie. Takie zawody to wielka organizacja! Transport kilkudziesięciu koni, kilkunastoosobowa ekipa wspierająca ni - czym z Formuły 1 i kilka tygodni zmagań. Ostatecznie zajęliśmy 7. miejsce, ale już sam udział był ważnym sprawdzianem dla polskiego polo. Myślę, że zdaliśmy ten test na czwórkę z plu - sem, a na lepsze wyniki przyjdzie jeszcze czas w przyszłości. Polo to gra wyraźnie zdominowana przez mężczyzn. Czy w Polsce kobiety też próbują grać? Nie tylko próbują, lecz też doskonale grają! Świetnym przykła - dem jest moja siostra, Marianna, ale znakomitych dziewczyn w polo jest dużo więcej. Główną siłą w tym sporcie jest moc cwałującego konia. Samo prowadzenie go i kontrola nad piłką to już kwestia techniki. Uważam, że kobiety lepiej odnajdują się w drużynie niż mężczyźni. Potrafią schować swoje indywidualne ambicje, aby utworzyć zgrany zespół. Jeżeli poprawnie odczytuję trend, to niebawem będziemy mieli w Polsce więcej tzw. polistek niż polistów. Winston Churchill powiedział, że polo to paszport do świata. Pan również dużo podróżuje, najczęściej do wspomnianej już Argentyny – kraju, który słynie z polo. Co Pana najbardziej urzeka w tym kraju? O polo w Argentynie nie da się opowiedzieć w kilku zdaniach. Totrzebazobaczyćnawłasneoczy!Wjednejtylkomiejscowości– Pilar – jest kilkaset boisk do polo! Tak, kilkaset boisk, jedno przy drugim! A w samym centrum Buenos Aires jest stadion, na którym ponad 40 tys. ludzi na trybunach może obserwować zmagania najlepszych światowych drużyn. Abierto Argentino de Polo to najważniejsze zawody na świecie. Mnie jednak najbar - dziej urzekła w tym kraju kultura jeździecka. Świadomość pracy z koniem, jego hodowli, żywienia itp. Uważam, że każdy jeździec w dowolnej dyscyplinie powinien spędzić czas na przyswojeniu Fot. Marek Cibor W Polsce mamy siedem prężnie działających klubów polo, kilkudziesięciu zawodników i zawodniczek oraz ok. 200 koni do gry. 12 2/2023 H & B W Y W I A D N U M E R U

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz