Horse&Business 2/2023
32 2/2023 wiekiem sprawia, że konie uzależniły się od nas i przysto - sowały do tego. Nieraz widzę po starszych koniach, które odstawiamy na padok na emeryturę, żeby odpoczęły, jakie one są smutne. Cierpią, jak widzą człowieka za ogrodze - niem, jak są zostawione same sobie, gdzie nikt się nimi nie zaopiekuje, nie pogłaszcze, nie weźmie na spacer do lasu. Konie też są sportowcami, tak jak my. Mam też takie konie, które same wbiegają do przyczepy, żeby jechać na zawo - dy, cieszą się ze startów, uwielbiają chodzić na treningi. Nie powiedziałabym, że któryś z moich koni cierpi. Zaczynałaś swoją karierę od skoków przez prze - szkody, było też ujeżdżenie, ale ostatecznie skupi - łaś się na WKKW – co takiego jest w tej konkuren - cji, że to ona skradła Twoje serce? Jako dziecko jeździłam na wrocławskich Partynicach i tam pierwsze starty zaczęłam w wieku 9 lat. Trenowałam wte - dy zarówno skoki, jak i ujeżdżenie, więc moja mama, fanka WKKW, namówiła mnie, żebym spróbowała treningu na kro - sie. Miałam wtedy 11 lat. Bardzo mi się to spodobało. Było to coś innego od tego, co znałam dotychczas, ale przede wszyst - kim dawało mi to ogromną frajdę. W liceum w większości jeździłam skoki, ponieważ są bardziej opłacalne. Kosztują cię dużo mniej wysiłku. Możesz szybciej wytrenować i sprzedać konia. W WKKW musisz mieć ogromne zaplecze: teren do galopów kondycyjnych, kros, specjalne przeszkody, górki… Na każdych zawodach masz zupełnie inny teren, inne podło - że, typy przeszkód. Jeśli masz młodego konia, który dopiero się uczy, musisz wozić go po różnych ośrodkach. Na pewno jest więcej pracy, ale uważam, że WKKW jest bardziej przyja - zne dla koni. Nie muszą w kółko skakać wysokich przeszkód na parkurze. Mimo że kros jest dla nich dużym wysiłkiem, to widzę, że lubią to dużo bardziej. W WKKW poszłam dlatego, że nudziło mnie startowanie tylko w skokach przez przeszko - dy. Zawsze było to samo. Chodzenie parkuru, liczenie fouli, ściganie się. Tutaj przygotowanie wygląda inaczej. Musisz pomęczyć elementy na czworoboku, ale potem masz galop w terenie, jest to po prostu dużo bardziej różnorodne. Zawo - dy WKKW mają też swoją specyfikę, którą lubię. Nie śpimy w hotelach, tylko wszyscy razem na miejscu w koniowozach czy kamperach. Wspólnie obchodzimy trasę krosu. Mamy kil - ka przeglądów, do których musimy się przygotować, ładnie ubrać. Dużo spacerujemy, dużo jeździmy przed konkursami, spędzamy dużo czasu z końmi. Czasami bardziej się czuję jak na wycieczce krajoznawczej niż na zawodach (śmiech). Dużo osób mówi też, że zawodnicy WKKW są najbar - dziej przyjaźni i uśmiechnięci – to fakt czy stereotyp? Miałam do czynienia ze środowiskiem ujeżdżeniowym i sko - kowym i dużo bardziej się zaprzyjaźniłam z ludźmi z WKKW. Prawda jest taka, że większość tych osób jeździ, bo po pro - stu to lubi. Dodatkowo nie wymaga to dużych nakładów finansowych. Nie potrzebujesz super drogiego skoczka czy ujeżdżeniowca, tylko możesz rzeźbić na koniu średniej klasy i jeśli będzie dobry w trzech konkurencjach, to też będzie wygrywać! Większość osób jeździ WKKW, bo ma talent i jeź - dzi na tym, co ma. Niekoniecznie trzeba mieć duże pienią - dze. Szanuję właśnie takich ludzi, którzy swoją ciężką pracą dochodzili do sukcesu. Sama też musiałam zrobić najwięcej na tych koniach, które akurat były dostępne, a nie na tym, co rodzice mi kupowali. Nie było miejsca na wybrzydzanie. Czy już od dziecka wiedziałaś, że chcesz wiązać swoją przyszłość z końmi? Spędzałam całe dnie przy koniach i nie wyobrażałam sobie bez nich życia. Dopiero gdy miałam 16 lat, zaczęłam jeździć międzynarodowe konkursy, a tak to WKKW było dla mnie H & B W Y W I A D największym problemem wWKKW jest to, że brakuje dobrych szkoleniowców, programu szkoleniowego, ale też programu wspierającego sportowców i ich konie, przygotowanego przez Ministerstwo Sportu lub Polski Związek Jeździecki. Fot. Dava Palej
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz