Będąc w Australii, na początku rozwoju Working Equitation i wracając po kilku latach, obserwowałam bardzo duży postęp. Ich kultura jeździecka w dużej mierze zdefiniowana jest prawdziwą pracą z bydłem. Chociaż używają wielu koni rasy Quarter Horse i Stock, które nie są tak naprawdę stworzone do pracy ujeżdżeniowej, dokonali znacznego postępu z poszanowaniem zasad Working Equitation, aby reprezentować dyscyplinę tak, jak jest to definiowane na całym świecie. W Europie wydaje mi się, że Austria i Polska pokazały bardzo stabilny i udany rozwój. Austria jest obecnie numerem jeden na świecie, co jest dość łatwe do zrozumienia, ale Polska stale i profesjonalnie rozwija bardzo poważną bazę, mimo że jest młodym krajem w Working Equitation. Jakość organizacji zawodów, wiedza sędziów i poważny stosunek wszystkich zawodników, a także zaangażowanie wielu młodych jeźdźców pokazują, że misja Stowarzyszenia WEP, aby dołączyć do światowej czołówki Working Equitation, jest bardzo silna i skuteczna. Poza tym wszystkim widać, że wszyscy dobrze się bawią. A może zdradzisz nam jakąś anegdotę z najbardziej „orientalnego” państwa, w którym miałaś okazję sędziować? Nie wiem, czy można to nazwać anegdotą, ale raz w Portugalii padało i wiało tak mocno, że musieliśmy sędziować konkurs z samochodu. Wycieraczki nie były wystarczająco szybkie, a wewnątrz z powodu wilgoci szyby były tak zamglone jak w horrorze. Siwe konie stały się gniade przez wszechobecne błoto, a jeźdźcom jednym po drugich zrywało kapelusze z głów. Zrezygnowaliśmy wtedy z oceny za prezentację. Inne ciekawe miejsce, gdzie rozgrywane były zawody, to Kolumbia. Było tam cudownie, a wycieczka przez rzeki i lasy w kolumbijskich górach po zakończonych konkursach była niezapomniana. Dzięki Bogu, nie mamy wielkich niespodzianek na zawodach, tylko czasami nie jeździec poluje na krowę, ale krowa poluje na jeźdźca. Od kilku lat regularnie przyjeżdżasz sędziować w Polsce. Jakbyś porównała swoje wrażenia z pierwszego pobytu do obecnego czasu? Na początku, podobnie jak w wielu krajach, ludzie w Polsce myśleli, że Working Equitation jest łatwe i polega głównie na przejeżdżaniu przez mostek. To był powód, dla którego poziom był bardzo słaby. Ale krok po kroku, i muszę przyznać, że zaskakująco szybko, zawodnicy, sędziowie i organizatorzy zaczęli dostrzegać coraz wyższe wymagania w tym obszarze. Trzymając się bardzo precyzyjnie obowiązujących regulaminów i z wielką przyjemnością, cały zespół rozwinął Working Equitation do wysokiego poziomu. Gdzie widzisz Working Equitation za dziesięć lat? Mam nadzieję, że Working Equitation będzie mocno wspierane i akceptowane przez narodowe federacje jeździeckie wszystkich krajów, co być może uczyni dyscyplinę bardziej interesującą dla coraz większej liczby sponsorów. Mam również nadzieję, że rozwinie się na tyle, aby dołączyć do klasycznych dyscyplin (ujeżdżenie, skoki przez przeszkody, WKKW) i będzie na równi akceptowane w świecie jeździeckim. Twoje jedno marzenie dotyczące Working Equitation to…? …aby pewnego dnia pokazać ten fascynujący sport na Światowych Igrzyskach Jeździeckich (WEG). aa W Working Equitation każda rasa ma szansę odnieść sukces. Fot. Archiwum prywatne 2/2025 25 H & B wywiad
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz