HORSE&BUSINESS 2/2025

derowie to osoby, dzięki którym wiele się nauczyłem i na pewno każdy z nich na danym etapie mojej kariery miał na mnie ogromny wpływ. Już od dłuższego czasu na co dzień jeżdżę sam, ale podczas każdego treningu wplatam rzeczy, których się nauczyłem czy to właśnie podczas treningów z moimi wcześniejszymi trenerami, czy podczas konsultacji, w jakich brałem udział. Dużo mi też daje podglądanie innych doświadczonych zawodników, jak na przykład pracują z końmi na rozprężalni, czy oglądanie filmów konsultacyjnych, które były całkiem popularne w czasie pandemii. Czy istnieje ktoś, kto pełni funkcję mentora w Twoim życiu jeździeckim? Trener, zawodnik bądź może jakaś osoba, która nie jest związana ze światem sportu? Nie mam jednego mentora, obserwuję praktycznie wszystkich jeźdźców z czołówki, wiem, gdzie startują i na jakich koniach, i staram się obserwować, jak układają swój sezon startów. To, co zaobserwuję, często metodą prób i błędów wprowadzam w trening swoich koni i myślę, że jest to kluczowy punkt rozwoju mojej jeździeckiej kariery. W ostatnim czasie dość dużo mówi się o kryzysie jeździeckim. Tematem ostatniego wydania „Horse & Business Magazine” był problem związany z zazdrością, nietolerancją, hejtem i konfliktami w jeździectwie. Jakie są Twoje doświadczenia z tym zjawiskiem i jak sobie radzisz w tego typu sytuacjach? Na szczęście nie miałem osobistego kontaktu z hejtem czy negatywnością w środowisku jeździeckim. Uważam, że kluczowe jest otaczanie się ludźmi, którzy wzajemnie się wspierają i dzielą pasję w pozytywny sposób. W moim kręgu znajomych i przyjaciół panuje atmosfera współpracy i pomocy, co sprawia, że możemy się rozwijać i czerpać radość z tego, co robimy. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że w każdej społeczności mogą pojawiać się różne postawy, zarówno te negatywne, jak i pozytywne. Dla mnie ważne jest, aby koncentrować się na rozwiązaniach i budować kulturę wzajemnego szacunku. Konflikty można często rozwiązać rozmową, a nietolerancję czy zazdrość zastąpić otwartością i empatią. Wierzę, że nasze środowisko jeździeckie ma potencjał, by tworzyć coraz bardziej wspierającą i inspirującą przestrzeń dla wszystkich. Często możemy Cię zobaczyć na CAVALIADACH. Co sprawia, że są one dla Ciebie wyjątkowe? Bardzo lubię CAVALIADĘ w Poznaniu – gdy tylko mogę, staram się na nią wracać. Jest dla mnie wyjątkowa chyba przede wszystkim pod względem publiczności, przed którą super się startuje. Poza tym na jednej z CAVALIAD wygrałem swój pierwszy konkurs zaliczany do światowego rankingu, tak że mam do niej sentyment. Jak chciałbyś ukierunkować swoją karierę sportową – jakie cele stawiasz sobie na najbliższe miesiące, może lata? Przede wszystkim chciałbym piąć się do góry w rankingu FEI, ale nie wyznaczam sobie sztywnego celu, ponieważ nie do końca wiem, co jest realnie możliwe, a co nie. Na pewno chciałbym w przyszłości osiągnąć bardzo dobry wynik na imprezie mistrzowskiej (Mistrzostwa Świata, Mistrzostwa Europy czy Igrzyska Olimpijskie) i będę do tego dążył, ale myślę, że najpierw będę się starał gonić światową czołówkę i próbować się z nią mierzyć na każdych możliwych zawodach. aa Fot. Łukasz Kowalski 2/2025 29 H & B wywiad

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz