HORSE&BUSINESS 3/2021
ścią było to, że przy trzyosobowych zespołach każdy wynik musiał liczyć się dla ekipy (bez tzw. drop score, czyli najgorszego rezultatu, który zostaje wykreślony). O złotym medalu zadecydowała bardzo widowiskowa rozgrywka po- między Szwedami a Amerykanami. Po bardzo wyrównanej walce wygrali ci pierwsi. Można powiedzieć, że w przypadku obu tych potyczek FEI osiągnęła założony cel – zwiększenia przejrzystości zasad i, co jest z tym związane, przekonania do jeź- dziectwa większej rzeszy fanów sportu. Jednak z punktu widzenia tych bardziej zainteresowanych jeździectwem, rozumiejących specyfikę naszego sportu wynikającą z fak- tu, że współpracujemy z żywym zwierzęciem, nie wszystko wygląda już tak różowo. Wiele jeździeckich autorytetów poddało nowy format Igrzysk surowej krytyce. Na stronach znanego magazynu „Horse & Hound” wypowiedział się na ten temat złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Rio, bez wątpienia autorytet w tej kwestii, Nick Skelton: – Ośrodek był niesamowity – stajnie miały klimatyzację, gumowe podłogi, na miejscu był tor do galopu i wiele aren z doskonałym podłożem. Jednak nowy format rozgrywania zawodów to katastrofa. FEI musi być pociągnięta do odpowiedzialności – sceny, które oglądali- śmy w Tokio, nie były winą zawodników. Po konkursie drużynowym wiele poruszenia w me- diach społecznościowych wywołał przejazd Shane’a Sweetnama – zawodnik po paru nieudanych skokach za- liczył upadek. Mimo problemów podczas przejazdu starał się kontynuować, ale, jak mówi Nick Skelton: – Został postawiony w tej pozycji przez nowe zasady. Musiał jechać dalej, bo inaczej jego kraj straciłby jakiekolwiek szanse. W tym przypadku należy zastanowić się, czy w ten sposób przyciągamy do naszego sportu nowych kibiców. Proste zasady, owszem, rodzą emocje, ale obrazek konia, który nie radzi sobie z postawionymi przed nim zadania- mi, nie jest dobrą wizytówką jeździectwa. Nowy format stwarza problemy także w rywalizacji indywidualnej. – Według tych zasad Big Star i ja nie dostalibyśmy się do rywalizacji w drugim dniu. Ile par podróżowało tak daleko tylko po to, żeby znaleźć się na arenie na 90 sekund? To nie powinno być dozwolone – mówi Nick Skelton. – Nieprzewidywalna natura sportu jeździeckiego oznacza, że „drop score” jest potrzebny. Zawodnicy głośno wyrażali swoje opinie przed wprowadzeniem nowego formatu i mó- wili, że nie będzie on odpowiedni i będzie działał wbrew dobru konia, co zostało dowiedzione. Nowe zasady krytykował też zdobywca drużynowego srebrnego medalu – Amerykanin McLain Ward w wy- powiedzi dla portalu World of Showjumping. Zawodnik mówił między innymi, że taki format wywiera zdecydowa- nie zbyt dużą presję na zawodnikach i koniach. Jak w takiej sytuacji powinna się zachować Między- narodowa Federacja Jeździecka? Wydaje się, że trzeba poszukać złotego środka. Jeśli jakiś fragment naszej rywa- lizacji jest mało interesujący dla telewizyjnego widza, to wydaje się, że po prostu nie trzeba go pokazywać. Przecież inne dyscypliny, chociażby biegi lekkoatletyczne czy rega- ty kajakowe, mają sporo wstępnych wyścigów wyłaniają- cych najlepszych do finałów o medale. Na pewno należy wrócić do tego, aby konkurs drużyno- wy był rozgrywany wcześniej i przynajmniej jego pierwsza część była również kwalifikacją indywidualną. Wiadomo, że w skokach nawet przy najlepszej formie i najlepszym przy- gotowaniu jedna zrzutka zawsze może się zdarzyć. Dwie kwalifikacje spowodują, że nikt po jednym przejeździe nie zostanie wysłany do domu. Zasadę jednego parkuru finałowego w przypadku wyłonionych wcześniej najlepszych drużyn z całą pewnością można zostawić. Kwestią do dużej dyskusji pozostaje „drop score”. Z punktu widze- nia Polski na pewno lepiej, aby trzyosobowe drużyny zosta- ły, bo to pozwala przyjąć do Igrzysk większą liczbę zespołów i zwiększa szanse na udział słabszym jeździecko na dziś na- cjom. Ten wariant stosowany jest przecież w finale Global Champions League. Co zrobić, aby kibice nie oglądali takich obrazków, jakie wskazuje Nick Skelton? Tu rozwiązaniem może być zmniejszenie liczby drużyn kwalifikujących się do ścisłego finału np. do ośmiu. Wtedy ryzyko, że wystar- tuje ekipa z parą bez formy, będzie mniejsze. Można też w odpowiednie narzędzia wyposażyć dobrych sędziów i dać im uprawnienia do przerwania przejazdu, kiedy widać, że stanowi on zagrożenie dla dobra konia. W przypadku finału indywidualnego FEI powinna przekonać Międzynarodowy Komitet Olimpijski, aby dać troszkę więcej czasu antenowe- go i powrócić do konkursu dwunawrotowego z rozgrywką. Dwa nawroty sprawdzały się przez kilka ostatnich Olimpiad i do dziś na tych zasadach rozgrywane są najbardziej presti- żowe Grand Prix świata na CSIO w Akwizgranie czy Calga- ry. Oczywiście, do tego finału dla jasności zasad zawodnicy powinni przystępować z czystym kontem. Proste zasady, owszem, rodzą emocje, ale obrazek konia, który nie radzi sobie z postawionymi przed nim zadaniami, nie jest dobrą wizytówką jeździectwa. 65 3/2021 H & B F E L I E T O N
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz