Horse & Business Magazine 3/2024

Pisząc w tytule „nam”, mam na myśli profesjonalistów z branży jeździeckiej, czyli przykładowo podkuwaczy, weterynarzy oraz fizjoterapeutów. Odpowiedź często jest jasna: bo często od nas zależy dobrostan, wyniki czy po prostu zdrowie naszych podopiecznych – koni. Zaczęłam jednak bliżej przyglądać się temu zjawisku. Oczywiście, na swoim przykładzie. I często brak stawiania granicy czy po prostu brak asertywności bierze się z zupełnie innych przyczyn. Pierwszą z nich jest przekonanie, że „klient nasz pan” – owszem, gdy rozwijałam swoją markę, uczyłam się tzw. fachu, byłam bardzo elastyczna i dostosowywałam całe życie do swoich klientów. Jednak z czasem praca stała się w zasadzie jedynym wyznacznikiem mojego czasu, czyli trasa w weekend i klienci w każde popołudnie. Bardzo trudno było nauczyć się, że ja również mogę odmówić wizyty czy zabiegu po godzinie 18.00, a ponieważ nie chciałam stracić klienta, pojawiała się uległość. Kolejną przyczyną była obawa o konkurencję. Paradoksalnie, gdy pojawiły się granice i asertywność w kontakcie z klientem, pojawiło się większe zrozumienie. Trzecią przyczyną był strach przed konfliktami podczas prowadzenia biznesu. Wnioski były oczywiste: muszę nauczyć się jasnej komunikacji i asertywności w środowisku zarówno zawodowym, jak i prywatnym. Kilka pomocnych książek, wsparcie bliskich i cenny czas pomogły poprawić tę umiejętność. Dzięki temu pojawiła się zwiększona efektywność komunikacji, czyli precyzyjne przekazywanie informacji, co zminimalizowało nieporozumienia i błędy. Zauważyłam też lepsze relacje zawodowe – wzajemny szacunek i otwartość, a to z kolei zbudowało zaufanie i prowadziło do profesjonalnej usługi, pracy i wyższej motywacji. Zamiast strachu przed konfliktami czy sztywnego narzucania swojego zdania pojawiło się zarządzanie konfliktami w sposób konstruktywny. Pojawiło się też szukanie rozwiązań, które są akceptowalne dla wszystkich stron. Ponadto zauważyłam, że dzięki pracy nad aktywnym słuchaniem i kontroli emocji w sytuacjach stresowych zwiększyła się moja pewność siebie, swoich umiejętności i tego, co oferuję swoim klientom. Zrozumiałam, że dzięki temu moje usługi zyskały na jakości, ponieważ policzyłam też, ile pacjentów fizycznie jestem w stanie obsłużyć w ciągu tygodnia, a to jest związane z czasem przeznaczonym nie tylko na pracę, ale też na odpoczynek. Obecnie przychodzę do moich klientów bardziej skupiona, słucham ich potrzeb i potrafię odpowiedzieć na wszystkie ich potrzeby. Praca w branży jeździeckiej jest wymagająca i najczęściej jest to praca fizyczna. Warto pamiętać o tym, że my również mamy swoje fizyczne ograniczenia, a praca po 14 godzin dziennie długofalowo nie będzie efektywna. To trudne, gdy jest się pasjonatem i chce się pomóc wszystkim koniom, jednak warto przemyśleć, ile razy powinniśmy odmówić wizyty dla własnego, szeroko rozumianego dobrostanu, którego częścią jest też zadowolenie, satysfakcja i spełnienie w pracy. DLACZEGO TAK TRUDNO NAM ODMAWIAĆ? Elwira Trzewiczyńska Zoofizjoterapeuta Praca w branży jeździeckiej jest wymagająca i najczęściej jest to praca fizyczna. Warto pamiętać o tym, że my również mamy swoje fizyczne ograniczenia, a praca po 14 godzin dziennie długofalowo nie będzie efektywna. Fot. AdobeStock/Quality Stock Arts 116 3/2024 H & B FELIETON

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz