Horse & Business Magazine 3/2024

Jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie związane z końmi i jeździectwem? Mój ojciec zawsze był związany z końmi. A ja, odkąd pamiętam, lubiłem zwierzęta i były one stale obecne w naszym życiu. Miałem rok, kiedy rodzice kupili farmę. To była goła ziemia, bez budynków. Tata miał wtedy tylko dwa konie. Z czasem na farmie pojawiły się kolejne, a także inne zwierzęta. Pamiętam, że jak patrzyłem na pracę ojca z końmi, nic z tego nie rozumiałem. Pierwsze wspomnienia są z czasu, kiedy miałem 3-4 lata. Byłem zafascynowany tym, co robił ojciec. Ale na początku trochę bałem się koni. Kiedy miałem pięć lat, tata pierwszy raz posadził mnie na końskim grzbiecie, jednak wtedy w ogóle mnie to nie zainteresowało, nie czułem tego. Życie na farmie – owszem. Ale sama jazda konna zupełnie nie. Moje zainteresowania poszły w kierunku piłki nożnej, jak większości portugalskich chłopaków. Pokochałem też samochody i karting. Od małego uwielbiałem prędkość. Lubię być aktywny. Zacząłem grać w małym klubie piłkarskim. Z czasem, gdy okazało się, że jestem w tym dobry, przeszedłem do poważniejszego klubu – Benfica w Lizbonie. W tym czasie tata rozbudował farmę, pojawiło się więcej koni, nowi jeźdźcy, uczniowie mojego ojca. Stanęła kryta arena, pojawili się klienci z końmi, dzieci na naukę jazdy. Spędzałem z nimi dużo czasu na farmie, ale nie jeżdżąc konno. Bawiliśmy się, graliśmy w piłkę. Aż pewnego dnia… Podczas urodzin jednego z kolegów u nas na farmie wszystkie dzieciaki jeździły konno i bawiły się z końmi cały dzień, grały w piłkę na koniach, ścigały się, robiły mnóstwo świetnych rzeczy, a ja byłem poza tym… bo nie jeździłem konno. Czekałem cały dzień. Nikt nie miał czasu na inne zabawy ze mną, bo mieli konie. A ja stałem i patrzyłem. Wtedy poszedłem do ojca i powiedziałem, że chcę jeździć konno. Zdziwił się, ale wsadził mnie na konia – i wtedy poczułem to coś. Jeszcze nie na sto procent, lecz tym razem poczułem coś wyjątkowego. Byłem w tym czasie bardzo mocnym zawodnikiem piłkarskim, szybko też okazało się, że mam predyspozycje do jazdy konnej, więc jeździłem coraz więcej. Musiałem wybrać, więc wybrałem konie. Ojciec, widząc mój potencjał, pchał mnie mocno do przodu, robiłem bardzo szybkie postępy i gdy miałem 11 lat, wystartowałem w pierwszych zawodach. Z sukcesem. I wtedy zatraciłem się dla tego sportu. Twój ojciec ukształtował Twój styl jazdy, Twoją relację z końmi i to, jakim trenerem dziś jesteś? Absolutnie tak. W Portugalii mamy dwa style jazdy: jeden bardziej akademicki, z licznymi zasadami, których należy przestrzegać, i nieco inny – ten, który wybrał mój ojciec. On od początku uczył swoich jeźdźców czerpania tej wyjątkowej przyjemności z pracy z końmi i z jeździectwa. Tego połączenia z koniem, rozumienia go i współtworzenia z nim czegoś wyjątkowego. Dzięki takiej relacji udawało mu się wydobyć z koni wszystko, co w nich najlepsze. Zawsze z pełnym szacunkiem dla nich i z wielkim uczuciem. I to jest właśnie to, co pokochałem. Ta jedność z koniem. Zwierzęciem, które miało wielki wpływ na ukształtowanie naszej cywilizacji, mimo że koń nie jest wcale najsilniejszym, największym, najszybszym ani też najbardziej inteligentnym zwierzęciem na świecie. Jest za to jedynym zwierzęciem, które wyniosło człowieka cywilizacyjnie tak wysoko i sprawiło, że to właśnie człowiek stał się panem tego świata. Tego nauczył mnie ojciec. Ja sam to poczułem, a teraz staram się to przekazywać swoim uczniom na całym świecie. To, co powiedziałeś o szacunku do koni, jest widoczne na każdym kroku na farmie Twego ojca i w Twojej pracy z końmi. Rzeczywiście, w pierwszej kolejności jest szacunek i respekt do koni. Za to, co zrobiły dla ludzi na przestrzeni wieków, ale też zwyczajnie dlatego, że to wielkie i silne zwierzęta. Konie nie są z natury niebezpieczne, ale mogą takimi się stać, jeśli postępujemy z nimi w niewłaściwy sposób. Czego nauczyły Cię konie? Siedziałem już chyba na ponad milionie koni. Każdy kolejny daje mi lepsze ich zrozumienie. Teraz już naprawdę wiem o tych zwierzętach prawie wszystko. Choć każdy jest inny, to już mało który jest mnie w stanie zaskoczyć. Dzięki temu łatwiej rozwiązać mi problemy jeźdźców. Nigdy jako dziecko nie jeździłem na kucach, u nas nie ma zwyczaju, że dzieci zaczynają przygodę jeździecką od kucyków, a potem przesiadają się na duże konie. Do tego miałem to wielkie szczęście urodzić się w kraju, gdzie żyją najlepsze konie na świecie – lusitano. Silne, inteligentne, szybkie, chętne do współpracy i bardzo przyjazne człowiekowi. W przeważającej części portugalskich szkół jazdy mamy bardzo dobre W Portugalii mamy dwa style jazdy: jeden bardziej akademicki, z licznymi zasadami, których należy przestrzegać, i nieco inny – ten, który wybrał mój ojciec. On od początku uczył swoich jeźdźców czerpania tej wyjątkowej przyjemności z pracy z końmi i z jeździectwa. 3/2024 29 H & B WYWIAD

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz