HORSE&BUSINESS 3/2025

W sporcie liczy się wygrana, na tym to polega. Trenujemy, pracujemy, ćwiczymy, inwestujemy, rywalizujemy, bo chcemy być najlepsi, chcemy wygrywać, na tym polega sport. Ale czy zawsze wygrana jest najważniejsza? To trochę przewrotnie przeze mnie napisane słowa, ale dotyczą one ważnej z punktu widzenia wyszkolenia zawodnika kwestii. Jeżdżąc po Polsce, w ramach przeprowadzanych konsultacji dość często (na szczęście nie zawsze) spotykam się z pewnym problemem i niezrozumieniem. Młodzi zawodnicy na początku swojej ścieżki sportowca wpadają w pułapkę bylejakości jazdy, budując u siebie fałszywe poczucie doskonałości na podstawie wielu wygranych w konkursach o najniższych wysokościach przeszkód. Mówiąc krótko, postępują byle jak, byle na drugą stronę, byle najszybciej, często z dużym zagrożeniem dla bezpieczeństwa, ale za to po wygraną. Często dzieje się to za przyzwoleniem, a nawet zachętą szkoleniowca, który doprowadzając do wygranej za wszelką cenę, chce przekonać zawodnika i jego rodziców do swojej osoby. Kiedyś bywały konkursy zabawowe typu pony games, które miały za zadanie zachęcić dzieci do jazdy konnej, do uprawiania sportu jeździeckiego, była to wspaniała zabawa. W moim odczuciu jednak na drodze każdego, a przede wszystkim młodego zawodnika, musi przyjść zrozumienie, po co to wszystko robimy. Po co doskonalimy dokładność prowadzenia konia czy styl, w jakim to robimy. Kiedy rozmawiam na ten temat ze szkoleniowcami, słyszę argument, że trudno jest wytłumaczyć zawodnikowi i jego rodzicom, że nasz zawodnik pojechał bardzo ładny, dokładnie poprowadzony parkur, z zachowaniem wszelkich kanonów prawidłowego jeździectwa, ale przegrał, bo ktoś inny, jadąc na „zabój”, był szybszy. I żeby być tutaj dobrze zrozumianym. Nie chodzi mi o to, żeby wyplenić w zawodniku wolę walki o wygraną. Nie o to mi chodzi. Chodzi o to, żeby budować świadomość prawidłowej jazdy, budować umiejętności techniki jazdy konnej i dopiero mając na uwadze, że są one na bardzo dobrym poziomie na danym etapie, uczyć także rozmyślnej, szybkiej jazdy, nigdy odwrotnie. Każdy z nas, szkoleniowców, zdaje sobie sprawę, że jakością i sercem konia, do pewnej wysokości przeszkód, jest się w stanie przecisnąć zawodnika przez konkurs. Ale co dalej? Niestety, w następstwie mamy zawodników, którzy − przekonani o swojej doskonałości, wynikającej z posiadania wielu pucharków z najniższych konkursów − rozbijają się o realia trudności wyższego konkursu. Często, nie godząc się z goryczą porażki, rezygnują i zawodnicy, i (będący na tym etapie sponsorami) rodzice. Mamy w Polsce od paru już lat procentową zwyżkę liczby osób posiadających konie, startujących w zawodach, to bardzo dobra wiadomość dla nas wszystkich. Jednak z ilością musi iść jakość, jakość nauczania, jakość szkoleniowców oraz jakość technicznych umiejętności zawodników. Bez tego będzie nam ciężko rywalizować z najlepszymi. Stąd właśnie tak ważne jest, aby młode osoby, rozpoczynające swoją pracę jako instruktorzy jazdy konnej, zdawali sobie sprawę, jak ważne jest ich zadanie. Ważny jest ten pierwszy kontakt młodego zawodnika ze sportem jeździeckim, z podstawami jazdy konnej. Pamiętajmy, że „czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”. O wiele trudniej wyplenić złe nawyki niż nauczyć od zera porządnie. Z tego względu apeluję do rodziców, aby zwracali uwagę, czego uczą wybrani przez Was instruktorzy. Czy uczą szacunku Waszych pociech do koni, stawiają na podstawy, prawidłowy dosiad i umiejętność prowadzenia konia? Instruktorzy − pamiętajcie, jak ważna dla naszego sportu jest Wasza praca. To od niej często zależy, czy ktoś podejmie dalsze wyzwanie i będzie chciał inwestować w przyszłość sportową swojego dziecka. To od Was zależy, czy w tym najbardziej chłonnym momencie zbudujecie zrozumienie u młodego zawodnika i prawidłowość dosiadu oraz techniki jazdy. Z kolei Wy, młodzi zawodnicy, pamiętajcie, że nie ma drogi na skróty, która w przyszłości pozwoli Wam z satysfakcją uczestniczyć w najbardziej prestiżowych zawodach. Starajcie się wygrywać w oparciu o ciężką pracę w podnoszeniu przez Was umiejętności, tak abyście na każdym poziomie, od najniższego, pokazywali nienaganny styl i świadomą jazdę. Jeżeli to wszystko się uda, wtedy będziecie w stanie przechodzić bezpiecznie oraz skutecznie do kolejnych wysokości i technicznych trudności w coraz trudniejszych konkursach. Dwadzieścia pucharków, zero umiejętności Maciej Wojciechowski trener II klasy PZJ, były trener Kadry Narodowej Seniorów w skokach przez przeszkody Fot. AdobeStock/Dhanopati 3/2025 91 H & B felieton

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz