Jest to wielka odpowiedzialność, ale też niezwykłe uczucie, gdy jesteś częścią sukcesów. Miałam szczęście spotkać na swojej drodze utalentowanych młodych zawodników, co pozwoliło na zdobycie w roli trenera kilkudziesięciu medali oraz udział w Mistrzostwach Europy. Od 1998 r. – to już ponad ćwierć wieku! – jestem sędzią dyscypliny ujeżdżenie. Prawdę mówiąc, stało się to za sprawą Wojciecha Markowskiego (jedynego, jak dotąd, polskiego pięciogwiazdkowego sędziego międzynarodowego), który bardzo namawiał mnie do rozpoczęcia tej drogi. Uważał, że kariera zawodnicza oraz trenerska – tak jak w moim przypadku – daje bardzo dobre podłoże do podjęcia się tak trudnego zadania, jakim jest sędziowanie. Miał rację. Obecnie jestem sędzią międzynarodowym 4* z niemałym bagażem doświadczeń sędziowskich. W tym roku otrzymałam nominację do sędziowania Mistrzostw Europy MJ. Małgorzata Pawłowska o mężu: Zastąpię mojego męża w odpowiedzi na to pytanie, ponieważ wiem, że powiedziałby: „Ach, tak, startowałem tu i ówdzie”, a ja pamiętam, że od zawsze trafiał na konie dość dobre i bardzo dobre i zarazem bardzo trudne. Zawsze miał niezwykłe wyczucie do koni, pewnie dlatego trenerzy powierzali mu często konie tzw. trudne, z różną przeszłością (takie do „odrobienia”). Już jako junior wyróżniał się pięknym stylem jeździeckim (zaznaczam, że to opinia wielu trenerów) – trudno było nie zwrócić na niego uwagi. W tym czasie już jako junior dosiadał wielu koni i brał udział w wielu zawodach rangi ogólnopolskiej i międzynarodowej oraz w Mistrzostwach Europy. Zajmował wysokie lokaty w zawodach międzynarodowych w konkursach na poziomie 145/150 cm. Brał udział w CSIO Sopot, Mistrzostwach Polski i Halowym Pucharze Polski. Najbardziej zapadła mi w pamięć ulubiona klacz Artura, Epika – nieduża wzrostem, ale z wielkim sercem. Była specyficzna, bo nie można było jej okuć. Wszystkie parkury Artur jeździł na „bosym” koniu i mimo to wielokrotnie zajmowali czołowe miejsca. I wygrywali na trawie! Jednym z takich przykładów był start w Iwnie podczas zawodów ogólnopolskich w konkursie DR: lało jak z cebra, wszystkie konie z powkręcanymi długimi hacelami i Artur na bosej Epice. Aż trudno uwierzyć, że w tak trudnych warunkach, pokonując wielu czołowych zawodników, sięgnęli po zwycięstwo. Drugim niezapomnianym koniem był Nerwus – mały, trudny folblut, którego trener, Andrzej Orłoś, powierzył Arturowi w 1984 r. Już w kolejnym sezonie brali razem udział w wielu zawodach ogólnopolskich i międzynarodowych, m.in. w 1985 r. CSA Grand Prix Karlowe Wary, zajmując II miejsce, MP – IV miejsce i Mistrzostwa Europy we Fontainbleau. …i przyszedł czas na połączenie pasji z pracą? Artur Pawłowski: W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że aby żyć szczęśliwie, musimy połączyć naszą pasję z pracą i aby dalej się rozwijać, trzeba wyjechać na zachód. Gosia wyjechała do Holandii, szkolić się w stajni Anky von Grunsveen, a ja zostałem w Niemczech, gdzie otworzyłem spółkę GbR, zajmującą się sprzedażą polskich koni sportowych w Niemczech. Udział w zawodach, szkolenie jeźdźców oraz nauka kucia ortopedycznego dały wiele kontaktów oraz możliwości, które poskutkowały otworzeniem własnej firmy po powrocie do kraju. Kronberg 1986, Małgorzata i Damian podczas ME w Ujeżdżeniu Fontainebleau (ME) 1985, Artur i Nerwus przygotowują się do finałowego parkuru Fot. 3 x archiwum rodzinne Radzionków 2018, uczennica Małgorzaty Ola Lesner zdobywa złoto MPMJ na koniu Force 28 4/2024 H & B wywiad
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz