Horse&Business 4/2024

Każdy, kto choć raz zetknął się z poważniejszą kontuzją lub chorobą, doskonale wie, jak istotne są nie tylko zabiegi medyczne, ale także psychiczne podejście do całego procesu leczenia. Wydaje się, że w momencie, gdy nasze ciało ulega uszkodzeniu, to właśnie ono powinno być w centrum uwagi. Jednak coraz więcej badań i obserwacji wskazuje na to, że nasz stan psychiczny – nastrój, poziom stresu, a także ogólne nastawienie – odgrywa kluczową rolę w procesie. Warto więc zadać sobie pytanie: jak duży wpływ na nasze zdrowie ma dobre samopoczucie i pozytywne nastawienie? I odwrotnie: jak duży wpływ ma nasze dobre zdrowie na nasze samopoczucie? Badania nad wpływem ludzkiej psychiki na zdrowie fizyczne są prowadzone od lat, a ich wyniki są jednoznaczne – nasze nastawienie ma realny wpływ na to, jak szybko i skutecznie zdrowiejemy. Jednym z najsłynniejszych badań w tej dziedzinie jest badanie przeprowadzone przez dr. Normana Cousinsa, który sam cierpiał na poważne choroby. Cousins udowodnił, że regularne doświadczanie pozytywnych emocji pomaga organizmowi walczyć z chorobą. Jego przypadek stał się inspiracją do dalszych badań nad tym zagadnieniem. Uważam, że połączenie stanu szeroko rozumianego dobrobytu u koni w kontuzji ma realny i bardzo duży wpływ na przebieg, prędkość oraz rezultat leczenia. Konie w trakcie rehabilitacji potrzebują tyle samo uwagi, spędzenia czasu wśród natury, innych koni czy też ze swoim właścicielem co wtedy, gdy podbijały parkury, czworoboki czy leśne dróżki. Wiem, że nie są to tylko moje wnioski i obserwacje. Widzę pozytywną zmianę w stosunku do tego, jak traktowało się kontuzjowane konie np. 10 lat temu, a jak traktuje je się dziś. Oczywistym jest, że świadomość wzrosła i zamykanie koni na trzy miesiące w boksie przy urazie ścięgna nie jest popularne. Widać jednak ogromną zmianę w nastawieniu właścicieli, trenerów czy jeźdźców. Buduje się kwatery specjalnie po to, by konie kontuzjowane spędzały czas na dworze, często zamiast spacerów w karuzeli wybiera się spacer w ręku (o ile to oczywiście bezpieczne z danym koniem). Nikt już nie zmienia diametralnie jakości jedzenia, bo koń „nic nie robi”, tylko dopasowuje dawkę wysokojakościowych składników. Właściciele wychodzą też na wypas na trawie nie tylko w nagrodę po startach, a właśnie po to, by spędzić czas. Coraz więcej opiekunów decyduje się też na regularną fizjoterapię czy masaże w trakcie trwania kontuzji nie tylko w celach usunięcia kontuzji czy kompensacji, a właśnie zadbania o relaks, uspokojenie tkanek oraz głowy konia. Część z nich idzie o krok dalej, kupuje sprzęt do masażu, prosi o podpowiedzi, jak masować, rozluźniać, ćwiczyć. W moim przekonaniu i z obserwacji wynika, że konie, które nie zostały nagle gwałtownie odcięte od wszystkiego, co znały – czyli opieki, jazdy, czasu na dworze – szybciej i grzeczniej wracają do pracy. Nie są aż tak świeże przy pierwszych galopach po leczeniu, ponieważ nie zostały odcięte od bodźców, które wcześniej codziennie im towarzyszyły. I chociaż z medycznego punktu widzenia – jeśli wszystkie warunki zostaną spełnione – ścięgno będzie goiło się tak samo u konia, który miał minimum opieki i u tego, który miał tej opieki dużo więcej w trakcie leczenia, to jednak warto zadbać, by nasze konie były tymi drugimi. Budowanie więzi nie musi odbywać się tylko w sportowym kieracie, zdominowane tylko celem, jakim jest dobry wynik. Jedna z moich klientek napisała mi: „Kiedy ja nie byłam w najlepszej formie, on pomógł mi uporać się z moją głową. Dziś to on nie jest w najlepszej formie fizycznej, więc ja zadbam o jego głowę (i ścięgno)”. Myślę, że te słowa powinny rezonować z każdym, kto posiada konia. Zwłaszcza że ten pacjent wyszedł z kilku kontuzji zawsze z dobrym rezultatem i nigdy nie stracił błysku w oku. Dobre samopoczucie i pozytywne nastawienie pacjenta to nie tylko „dodatki” do leczenia, ale jego integralna część. Zasoby psychiczne, które mobilizujemy w walce z chorobą, mogą znacząco wpłynąć na tempo i skuteczność zdrowienia. Zarówno właściciele, jak i lekarze powinni zwracać uwagę na „miękkie” aspekty leczenia. Na wspieranie pacjenta, budowanie wiary właścicieli w pozytywne zakończenie terapii. Ostatecznie, choć medycyna rozwija się w błyskawicznym tempie, to właśnie nasze nastawienie, troska i zadbanie o dobrostan zwierzaka mogą okazać się kluczem do pełnego powrotu do zdrowia. Pozytywne nastawienie ma wielką moc Elwira Trzewiczyńska Zoofizjoterapeuta Fot. Marta Kubacka 96 4/2024 H & B felieton

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz