Horse&Business 4/2024

Słodko-gorzka była to olimpiada… Drużyny wszystkich trzech dyscyplin jeździeckich wywalczyły prawo startu, ale – oprócz chwil uniesienia i sportowych emocji – zobaczyliśmy też wiele nerwów, kłótni i niepotrzebnego hejtu. Smak słodki: wspaniałe, historyczne kwalifikacje olimpijskie, zdobycie prawa startu przez trzy drużyny – WKKW, ujeżdżenia oraz skoków przez przeszkody. Długa i pracowita „droga do Paryża” w atmosferze pracy drużynowej, wspólnego wsparcia i radości. W końcu wyjazd, na pierwszy ogień WKKW. Na szczęście mamy szeroką kadrę, dzięki której możliwe są zmiany. Fajne ujeżdżenie, świetne występy 2 z 3 par na crossie, debiutanckie parkury na zakończenie. Mieliśmy apetyt na więcej, ale i tak każdy z nas, kibiców, nerwowo obgryzał paznokcie i oglądał relację z wypiekami na twarzy. Na mnie szczególne wrażenie zrobiła przepiękna trasa crossu, która jawiła się niemal jak śmiertelna pułapka. Na drugi ogień drużyna ujeżdżenia. Znów wypieki na twarzy (mimo że do ujeżdżenia mi najdalej), świetny, spokojny przejazd Katarzyny Milczarek i rewelacyjny występ Sandry Sysojevy, dający awans do finału. Na koniec skoki – ciężki parkur nieco pokonuje naszą reprezentację, której honor w drużynowym starcie ratuje Maksymilian Wechta. Występy indywidualne są już dużo lepsze, polscy reprezentanci jadą ramię w ramię z kolegami ze świata. Emocje opadają jeszcze przez kilka tygodni, a smak wyostrza się już na kolejne igrzyska. Smak gorzki: czuję ogromny żal, że coś tak pozytywnego jak igrzyska olimpijskie, które łączyły ludzi i narody od stuleci, pozostawiły po sobie taki niesmak: kontuzje, zamiany, wymiany, złe emocje, krytykę, hejt wylewający się na zawodników, rywalizację również (a może szczególnie) z zawodnikami, których korzenie sięgały innych krajów. A na koniec skandale w Polskim Komitecie Olimpijskim i kontrola Ministerstwa Sportu. Pisząc o tym, w głowie mam jedno pytanie – czy ktoś tu zapomniał, na czym polega rywalizacja sportowa? Czy nie ma już szans na sport bez kolesiostwa, układów, kłótni i przepychania prywatnych interesów? Te emocje nie opadną jeszcze przez wiele, wiele miesięcy – aż nie skończymy rozliczeń, odwołań, zażaleń, kontroli i komisji rewizyjnych. Oczywiście, ta atmosfera rozlała się po wielu związkach sportowych. Jest tylko jedna znacząca różnica – popularność dyscyplin i poziomy ich finansowania. Jeździectwo miało szansę na dużą promocję, ogromny rozwój w świadomości przeciętnych Polek i Polaków, a co za tym idzie – również na większy dopływ środków od sponsorów czy Ministerstwa. Miało… Smak słodko-gorzki: mam ogromny szacunek do tych, którzy mimo wzbierających emocji zachowali zimną krew i powstrzymali się od publicznych komentarzy całej sytuacji w trakcie trwania okresu olimpijskiego. Mogę tylko domyślać się, jak wiele Was to kosztowało. Jednocześnie mam wielką nadzieję, że jako środowisko przemyślimy swoje kolejne działania dużo dokładniej. Sport to nie miejsce na rozgrywanie polityki – to arena rywalizacji, nauki, radości i pasji. Sam fakt wprowadzenia „nowego” nie powinien przesądzać o wyborach władz, trenerów i mocodawców. Same emocje nie powinny być argumentem do wygłaszania pochopnych, publicznych komentarzy. Czeka nas wiele pracy nad naszym kochanym jeździectwem i, jak to zwykle u nas, pewnie najwięcej nad sobą. Smaki Paryża Agata Plewa Od 24 lat miłośniczka jazdy konnej, instruktorka jeździectwa Fot. AdobeStock/Delphotostock 4/2024 97 H & B felieton

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz