Pawle, jesteś bardzo barwną, pełną wigoru i dobrej energii osobą. Kibice CAVALIADY uwielbiają Cię za ten entuzjazm i siłę, która stanowi inspirację dla społeczności jeździeckiej. Skąd czerpiesz tę energię? Oczywiście z jeździectwa, bo to właśnie tu spotykam się z osobami w różnym przedziale wieku. Swoją energię czerpię zarówno od moich fanów, jak i od zawodników – i tych młodych, i tych z dużym już doświadczeniem. Chciałbym podkreślić, że moja publiczność jest dla mnie bardzo ważna i ona mnie bardzo dopinguje do pracy. Faktem jest, że jeździectwo można uprawiać – jeżeli zdrowie pozwoli – do późnego wieku. Przykład stanowi angielski jeździec John Whitaker, który niedawno skończył siedemdziesiąt lat. Nadal startuje on w poważnych konkursach, np. w Globalsie [Longines Global Champions Tour]. Można nawet powiedzieć, że to jeździectwo trzyma człowieka młodo. Urodziłeś się w Lublinie i tam początkowo pobierałeś lekcje jazdy konnej. W latach osiemdziesiątych – w czasie stanu wojennego – wyjechałeś do Niemiec i tam zajmowałeś się hodowlą i handlem końmi oraz kontynuowałeś swoje treningi. Wiele koni, które wyszły spod Twojej ręki, osiąga sukcesy. Ty również jesteś obecnie utytułowanym zawodnikiem. Jak z tej perspektywy oceniasz poziom jeździectwa w naszym kraju? Uważam, że w polskim jeździectwo nastąpił ogromny progres. Zawody, w których mam przyjemność startować, np. CAVALIADA, ale też zawody w Baborówku, Łącku, Olszy czy Zielonej Górze, są niesamowite. To jest już z pewnością poziom europejski. Obecnie na zawody do Polski przyjeżdża coraz więcej zagranicznych zawodników, w tym z Niemiec, i są oni zachwyceni nie tylko samą organizacją, ale też atmosferą panującą podczas tych zawodów. Chciałbym podkreślić, że ceny zawodów są bardzo podobne i wynikają one z przepisów FEI. Jednak rozmach tych imprez w Polsce jest bardzo, bardzo duży i na bardzo dobrym poziomie. Zawodnicy z innych krajów doceniają też bardzo dobrze przygotowane: podłoże, parkury, stajnie. Warto dodać, że spotykamy się też z niesamowitym zaangażowaniem, rodzinną atmosferą szczególnie w Baborówku i ogromną troską płynącą od samych organizatorów. Wiele razy pytano mnie, czy czegoś mi nie potrzeba, co można dla mnie zrobić i jak pomóc. To ta słynna polska gościnność sprawia, że cudownie czujemy się podczas tych wydarzeń. Pamiętam CAVALIADĘ w Poznaniu w 2017 r. To właśnie tam podczas Konkursu Potęgi Skoku o nagrodę Międzynarodowych Targów Poznańskich, pod patronatem czasopisma „Horse & Business Magazine”, wykonałeś swój wielki skok. Tak, to było niezwykłe. W Konkursie Potęgi Skoku rozgrywanym w Poznaniu, który ma na celu sprawdzenie maksymalnych możliwości skokowych konia i jeźdźca, do rywalizacji stanęło wtedy 11 par. Chodziło o to, by pokonać najwyższe na całej trasie przeszkody, w tym mur. Starowałem tam na kasztanowatym wierzchowcu For Me 18, który był doskonale przygotowany do takich skoków. Pochwalę się, że już wcześniej udało mi się wygrać ten konkurs, jednak ten, o którym mówisz, był faktycznie dla mnie wyjątkowy. Dlaczego? Jaka tam była wysokość? Zwyciężyłem tam ex aequo z niemieckim jeźdźcem Carstenem Titschem, który starował na koniu Oreal Des Etains Z. Obaj pokonaliśmy mur o wysokości 200 cm. Do rekordu CAVALIADY zabrakło nam tylko 20 cm. Imponująca wysokość. A jak widzisz w tym wszystkim swoją córkę? Ona również poszła drogą jeździectwa? Moja córka Nelia Sophie Müller obecnie ma młodego – sześcioletniego konia Zine Zidane. Urodził się on w naszej stajni i przez sześć lat tylko tam przebywał. Dopiero w tym roku uczestniczył po raz pierwszy w zawodach. Były to zawody w Baborówku, zatem doświadczył on nie tylko długiej podróży, ale też zupełnie nowych emocji w swoim życiu. Dla tak młodego konia było to niesamowite wrażenie i przeżycie. Wiele koni, w tym nasz, jak wyjeżdżają pierwszy raz na zawody, to nie jedzą, nie piją wody, po prostu przechodzą duży stres. Jednak startując w kolejnych zawodach, przyzwyczajają się i oswajają z otoczeniem. Trochę podobnie jak ludzie, z czasem chcemy – mimo początkowego stresu – wracać do naszych ulubionych miejsc. Czy współpracujecie na co dzień, jeździcie razem, trenujecie? Swoją energię czerpię zarówno od moich fanów, jak i od zawodników – i tych młodych, i tych z dużym już doświadczeniem. 34 4/2025 H & B wywiad
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz