22 Nr 1/2025 „Mrówka” Namysłów GARDEN BIZNES Może się bowiem okazać, że inny partner, który od lat jest w PSB, ma rezerwację na budowę własnej „Mrówki” w upatrzonym przez nas mieście. Weryfikację przeszliśmy trzy razy pozytywnie. Co do opłat franczyzowych to nie są one największym kosztem w prowadzeniu marketu, a centrala PSB zarabia głównie na zakupach dla całej sieci. Czy trzeba nabywać towar do swej„Mrówki”wyłącznie od PSB? P.K.: Jest to generalnie wymagane i ostatnio centrala kładzie na to silny nacisk, choć jest też odrobinę swobody. Część obrotu możemy realizować poza grupą, bezpośrednio od dostawców. Nawet w budowlance. Nas szczególnie interesowało ogrodnictwo. Mamy w nim lepsze kontakty, niż nam na początku proponowała centrala PSB. Jak to się stało, że zainteresowaliście się PNOS – firmą, na której wyrosły pokolenia ogrodników w Polsce? P.K.: Ta słynna firma została wystawiona pod młotek przez syndyka w 2015 r.! Gdy kupiliśmy ją w przetargu publicznym, była w opłakanym stanie. Wyglądała jak stary PGR. Z czasem zoptymalizowaliśmy zatrudnienie, uporządkowaliśmy strukturę i rozszerzyliśmy portfolio produktowe, a ze sprzedaży nieruchomości PNOS pozyskaliśmy spore środki. Dzisiaj PNOS ma bardzo istotny udział w rynku nasion hobbystycznych w Polsce. Mamy bardzo dobrą dynamikę wzrostu przychodów i rentowności. PNOS ma własne odmiany warzyw, nowoczesny park maszynowy, zbudował własną sieć dystrybucji w kanale tradycyjnym przez hurtownie. Sprzedajemy też w kanale nowoczesnym do marketów. W PNOS były również trzy fajne centra ogrodnicze – Ożarów, Warszawa i Lublin. I te centra wciąż prowadzimy, z tym że przenieśliśmy je bezpośrednio do struktur HORTICO. PNOS należy do najważniejszych spółek w naszej grupie. Jak więc widać, mocno rozwijamy HORTICO przez akwizycję. I tym jesteśmy zainteresowani. Wciąż prowadzimy rozmowy z osobami, które z różnych powodów chcą sprzedać swe biznesy. Jaka była Pana droga do sukcesu – do firmy, która zarządza tyloma podmiotami? P.K.: Jestem synem ogrodnika. Na początku lat dziewięćdziesiątych ub. wieku miałem dość wygodne życie. Kiedy studiowałem na Akademii Rolniczej w Poznaniu, miałem „malucha” (Fiat 126p, wymarzone i popularne auto w PRL– red.). Ale gdzieś w okolicach trzeciego czy czwartego roku studiów mój tata przestał sobie już dobrze radzić, a miał 3 tys. m2 szklarni z goździkami. To były czasy transformacji w Polsce. Ogrodnictwa upadały, koszty węgla i miału do ogrzewania wzrosły niebotycznie, była wysoka inflacja, załamał się popyt. Wybuchnął import kwiatów z Holandii. Ojciec przestał wysyłać mi pieniądze, nie miałem na paliwo i na mieszkanie. Bo z racji kryteriów dochodowych nie miałem akademika, ten nie należał się dzieciom „badylarzy”. Musiałem jakoś sobie radzić. Zacząłem handlować. Na półrocznej praktyce podczas studiów pojechałem z kolegą do Danii. Pracowaliśmy w gospodarstwie warzywnym przy kapuście pekińskiej. Zarobiłem tam trochę, kupiłem auto. Potem zamieniłem je na dostawcze. Na czwartym i piątym roku, jak była jakaś wolna chwila w tygodniu od zajęć, zacząłem regularnie handlować po giełdach. Ot tak wprost z bagażnika. Zaraz po studiach już miałem trochę rozkręcony interes giełdowy. Wiedziałem, jakie są potrzeby ogrodników. Oni na giełdach sprzedawali swoje kwiaty, owoce, warzywa.A wyjeżdżając, od razu kupowali ode mnie nawozy, folie czy środki ochrony roślin. Przez te 35 lat nie przejadałem biznesu. Ciągle inwestowałem. Szukałem partnerów. Dzisiaj w HORTICO jest nas trzech głównych udziałowców. Proszę zatem uchylić rąbka tajemnicy. Kto wraz z Panem prowadzi HORTICO S.A. i jak dzielicie się obowiązkami? P.K.: To nie żadna tajemnica, wszystko jest jasne w KRS. Andrzej Guszał stał się udziałowcem HORTICO w 2008 roku, kiedy przekonałem go do fuzji HORTICO z jego firmą Awex.To był pierwszy taki krok milowy w rozwoju HORTICO, bo nagle skokowo staliśmy się dużo większą firmą. Trzecim głównym wspólnikiem jest Robert Bender, z którym razem studiowałem w Poznaniu. Po latach doświadczeń w bankowości dał się przekonać i dołączył do HORTICO. Pomógł nam w zorganizowaniu struktury i przekształceniu się w spółkę akcyjną, którą w kolejnym kroku wprowadziliśmy na giełdę. W 2015 r. kupiliśmy PNOS. W tym też roku nabyliśmy firmę Floran w Rzeszowie. W 2018 r. rozbudowaliśmy oddział w Kaliszu, wtedy też przerobiliśmy wrocławskie centrum ogrodnicze na market PSB Mrówka, do której dołączyły podobne placówki w Namysłowie (2023) i Kluczborku (2024). Ja jestem największym akcjonariuszem i prezesem zarządu spółki dominującej, czyli HORTICO. Mam w niej 41% udziałów. Obowiązki udziałowców są podzielone. Każdy ze wspólników zajmuje się jakimś kawałkiem. Ja w ramach naszej struktury – oprócz tego, że operacyjnie jestem zaangażowany na co dzień w HORTICO, najściślej współpracuję z Robertem. On sam zajmuje się PNOS-em, a Andrzej „pilnuje” ściany wschodniej, jeździ między Lublinem a Rzeszowem. Mamy płaską strukturę. Decyzje u nas podejmuje się bardzo szybko. Struktura jest nieskomplikowana, lekka, efektywna.
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz