Lider Biznesu. Ogrodniczy Magazyn Branżowy 23 „Mrówka” Kluczbork Wymagana jest duża elastyczność, każdy musi potrafić zastąpić kilka innych osób, żeby się udało to wszystko pogodzić. Dlaczego działacie bardziej na południu Polski? P.K.: Pochodzę z Wrocławia, tutaj mieszkam od siódmego roku życia. To, że poznałem Andrzeja z Lublina i połączyliśmy się z jego firmą Awex, to przypadek. Równie dobrze kolega mógł pochodzić z Gdańska. W naszej znajomości przypadkowo pomógł Wiktor Kacmajor z Tamarku. Próbował zbudować grupę ogrodniczą, ale z tego nic nie wyszło. Budowanie tej grupy za to pozwoliło mi bliżej poznać się z kilkoma osobami posiadającymi firmy podobne do mojej, w tym m.in. z Andrzejem. Jakie są dalsze plany do ekspansji Hortico? P.K.: Nasza Grupa rozwija się zarówno organicznie – poprzez naturalny wzrost biznesu, jak i przez tzw. akwizycje. Kupujemy działające firmy. Mamy w tym coraz większe doświadczenie. I nie jest to wcale proste przedsięwzięcie. Trochę nam sprzyja sytuacja na rynku i ogólnie rzecz biorąc problemy wielu podmiotów wynikające z sukcesji. Wiele przedsiębiorstw powstało po 1990 roku. Ja wtedy miałem dwadzieścia trzy lata. Dzisiaj mam 57. Ale byli tacy przedsiębiorcy, którzy zakładali wtedy firmy, mając już lat czterdzieści kilka. Dzisiaj chcą iść na emeryturę, mają dorosłe dzieci i problem, co ze swoją firmą zrobić. Bo dzieci często nie chcą iść w ślady rodziców. Takie firmy zgłaszają się do nas. Niestety często są to firmy w złym stanie. Z takich projektów bardzo mało udaje się zrealizować. Bo biznes powinno się sprzedawać wtedy, kiedy jest rosnący. Ale bardzo często to wygląda tak, że ludzie chcą sprzedać interes po kilku latach jego dołowania. Z problemami w magazynie, w księgowości. I do tego próbują przekonać nabywcę, że wszystko się za chwilę odwróci i zacznie rosnąć. Nie ma takich cudów. Do tego wszyscy mają też trochę przewartościowane postrzeganie wartości swojego brandu. A jak jest z pozyskiwaniem pracowników do stale rosnącego biznesu HORTICO? P.K.: Najtrudniej znaleźć współpracowników z wykształceniem ogrodniczym albo z doświadczeniem w branży. Szkoły ogrodnicze poupadały.Jest za to zatrzęsienie absolwentów różnej maści architektów ogrodów, tak zwanych architektów krajobrazu, ale 95% tych ludzi nie ma pojęcia w ogóle o ogrodnictwie. W tej chwili w grupie kapitałowej HORTICO pracuje ponad 300 osób. Na umowę o pracę i B2B. Nabór jest ciągły. Rekrutacja u nas nigdy się nie kończy. Trudno jest znaleźć pracownika, ale to truizm, jak wszędzie. Czy widzi Pan potrzebę reklamy dla swych spółek, czy też wszystko się samo świetnie sprzedaje? P.K.: Mamy dość specyficzną sytuację. Naszą spółką produkcyjną jest PNOS. Ona ma najsilniejszy marketing i najwięcej inwestuje w rozpoznawalność marki. W naszych „Mrówkach” korzystamy przede wszystkim z ogólnopolskiego marketingu grupy PSB. Lokalnie wspomagamy się marketingiem w oparciu o media społecznościowe. Tam zaangażowała się moja córka i z powodzeniem daje sobie radę. W centrach ogrodniczych wydajemy gazetkę i prowadzimy social media. W działalności hurtowni najefektywniej jest nam spotkać się z każdym klientem indywidualnie. Robimy to na co dzień, a raz w roku w postaci targów HORTICO, które od lat odbywają się w Rzeszowie. To w opinii dostawców jedne z najlepszych targów w Polsce organizowanych przez hurtownie, naprawdę są dla nas bardzo owocne. A z czego jest Pan najbardziej dumny w tych latach pracy? P.K.: Nie zastanawiałem się nad tym. Najbardziej cieszy mnie to, że udaje nam się utrzymać firmę i głównych akcjonariuszy w dobrych relacjach. Bo relacje między właścicielami są kluczowe.Wie Pan,każdyz właścicieli ma inny charakter,a do tego ma żonę, dzieci, rodzinę, każdy jest też inny, ma inne talenty. Jeden ma talent do liczb, drugi ma talent do sprzedaży, inny jest biegły w zarządzaniu. Cała sztuka polega na tym, żeby się dogadać. Jak się człowiek dogada na poziomie właścicielskim, to relacje są dobre, co potem przenosi się na całą firmę. Na koniec poproszę o „złotą myśl” dla tych Czytelników tego wywiadu, którzy nie czują się spełnieni i szukają porady na życie. P.K.: Moja uniwersalna rada mogłaby brzmieć tak: trzeba wstawać o 6.00 rano, pastować buty, brać teczkę i iść do roboty. Konsekwentnie. Codziennie robić swoje. Raz są lepsze lata, raz są gorsze, ale jak się coś robi konsekwentnie, to wcześniej czy później są tego efekty. Nie znam innej złotej reguły. Oczywiście bywa, że ktoś wstrzeli się w moment i zarobi krocie. Ale to są opowieści dziwnych biznesmenów. Często ustawionych, ustosunkowanych. Ja byłem zawsze daleki od układów, od polityki. Nigdy nie liczyłem na to, że coś od kogoś dostanę lub że dzięki układom coś załatwię. Wiem, że podobnie podchodzą do życia moi wspólnicy. Dlatego my konsekwentnie rozwijamy HORTICO. Jesteśmy zainteresowani przejmowaniem i kupowaniem innych firm. No i cała północ Polski oraz Europa przed nami! Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał dr Piotr Łuczak GARDEN BIZNES
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz