Lider Biznesu 4/2025

Lider Biznesu. Ogrodniczy Magazyn Branżowy 19 BLIŻEJ BRANŻY Pracuś Centrum ogrodnicze ul. Brzozowa 4a 46-040 Schodnia k. Ozimka, woj. opolskie www.pracus.com.pl Właściciele: Małgorzata Halupczok z mężem Piotrem Zatrudnienie: ok. 30 osób, w tym właściciele Asortyment: rośliny do ogrodu i wnętrz, dekoracja wnętrz, kwiaciarnia, dział wędkarski, akwarystyka, zoologia, terrarystyka, , narzędzia ręczne i mechaniczne. Specjalizacja: duże rośliny z usługą transportu i sadzenia. Powierzchnia: 7000 m2 pod dachem i 7000 m2 pod gołym niebem. Skąd wzięła się nazwa „Pracuś”? Małgorzata i Piotr Halupczok: Nasza historia to codzienna praca od rana do zmierzchu – pamiętam, że w pierwszym punkcie sprzedawaliśmy kwiaty od ósmej do dziewiętnastej, sześć/siedem dni w tygodniu. Klienci zaczęli żartobliwie mówić, że w Ozimku pracują „takie pracusie”, bo nie szczędziliśmy wysiłku, by każdy zakątek wyglądał pięknie i zapraszał do środka. A gdy coś pasuje, warto to zachować – tak nazwa „Pracuś” przyjęła się na stałe. Zauważyłem, że załoga bardzo dobrze mówi o Was – właścicielach. Jak udaje się Państwu utrzymać tak pozytywne relacje z pracownikami? Jak ich motywujecie, żeby chcieli z Wami pracować? M.P.H.: Tworzymy atmosferę, w której każdy czuje, że jego wysiłek ma znaczenie. Pani Jola jest z nami od 28 lat, a pan Artur, nasz ekspert od roślin egzotycznych, od 15 lat podróżuje ze mną po Europie, by wybierać najlepsze sadzonki. Czujemy się jak rodzina – wspólne obiady, krótkie przerwy przy kawie, wzajemne wsparcie. Dzięki temu nasi pracownicy nie tylko zostają, ale i chętnie wracają, nawet po przejściu na emeryturę. Jak wygląda kwestia zatrudniania nowych pracowników? Czy zauważacie Państwo zmiany w podejściu do pracy u nowych pokoleń? M.P.H.: Rzeczywiście czuć zmianę pokoleniową. Młodsze osoby mają inne oczekiwania, ale rekompensują to ich świeże spojrzenie i energia. Starsza ekipa chętnie dzieli się doświadczeniem, zabiera nowych pod swoje skrzydła. Dzięki temu florystki, które dopiero zaczynają, szybko odnajdują się w zespole pań z ponad dwudziestoletnim stażem pracy – i to się niesamowicie sprawdza. Skąd pomysł, żeby założyć centrum ogrodnicze? Jak to wszystko się zaczęło? P.H.: Ani ja, ani Małgorzata nie mamy formalnego wykształcenia ogrodniczego, ale Ona pochodzi z rodzinnego gospodarstwa ogrodniczego, a ja szybko zakochałem się najpierw w Niej, a później w tej branży. Zaczynałem od handlu kwiatami na kółkach. Kiedy klienci zaczęli pytać o ziemię, donice czy nawóz, pomyśleliśmy, że stworzymy coś większego. Wynajęliśmy grunt, a potem go kupiliśmy – i powstało Centrum ogrodnicze „Pracuś”. Z drewnianego kiosku, tunelu foliowego i szklarni z Belgii wyrósł dziś prawie 1,5-hektarowy kompleks. Aż trzy dekady zajęło nam zbudowanie tego, co dziś można zobaczyć – od pustego terenu do 1,5-hektarowego centrum, z czego 7000 m² znajduje się pod dachem. To był długi i wymagający proces, ale z dzisiejszej perspektywy w pełni wart wysiłku. Choć działamy w niewielkiej miejscowości oddalonej o 20 kilometrów od Opola, przyciągamy klientów w promieniu nawet 100 kilometrów, w tym ze Śląska. Ciężko pracujemy każdego dnia, ale dzięki temu, że robimy to z sercem, zmęczenie przestaje mieć znaczenie. Prosiłbym scharakteryzować Wasz asortyment w centrum. M.P.H.: Mamy niemal wszystko, co może podbić serce miłośnika zieleni. Od materiału szkółkarskiego – drzewa alejowe, cisy, buki, ambrowce – po działy zoologiczny, terrarystyczny czy wędkarski. Prowadzimy kwiaciarnię, serwis maszyn ogrodniczych, a wśród dekoracji nie brakuje fontann zewnętrznych i innych urządzeń wodnych. Kiedyś sprzedawaliśmy tysiące tui szmaragdowych, dziś coraz więcej klientów wybiera duże egzemplarze – czasem warte nawet 30 tysięcy złotych, z transportem i sadzeniem w pakiecie. Na początku działalności były to okazy po 500 zł/sztuka, potem za tysiąc. Teraz sprzedajemy egzemplarze za 30 tys. zł. To są starannie dobrane przez nas okazy ze szkółek w Niemczech albo w Holandii. Do tego dochodzi usługa transportu i sadzenia. Zwracamy uwagę na jakość i unikalność naszych produktów. To klienci wymusili na nas tak szeroki asortyment. Kupujący docierali do nas z polecenia, więc cały czas rozwijaliśmy paletę towarową, żeby coraz to więcej mieć do zaoferowania. Co więcej praktycznie raz w tygodniu zmieniamy wystrój i kompozycje roślin i dekoracji na sklepie po to, żeby inspirować naszych klientów i pokazać, co z czym łączyć. Tym różnimy się od innych. Oprócz zwyczajnych, poukładanych półek z towarem mamy także sporą część ogrodowych inspiracji, które niejednego zachwycają. TEKST: dr Piotr Łuczak

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz