Lider Biznesu. Ogrodniczy Magazyn Branżowy 57 TRENDY Misją Instytutu Drzewa jest tworzenie, gromadzenie i rozpowszechnianie wiedzy oraz dobrych praktyk opartych na badaniach naukowych i doświadczeniu dla zapewnienia dobrego funkcjonowania drzew w otoczeniu człowieka. Od ponad 10 lat szkolimy w zakresie oceny i zarządzania drzewami m.in. w przestrzeni miejskiej, arborystyki wykonawczej – sadzenia, pielęgnacji oraz cięć drzew, biologii i biomechaniki drzew, opieki nad drzewami sędziwymi. Organizujemy największą w Polsce konferencję poświęconą diagnostyce drzew – Kongres Diagnostyki Drzew, skupiającej specjalistów, naukowców i ekspertów z całej Europy. Jesteśmy inicjatorem i partnerem wielu międzynarodowych projektów, w tym także projektu opracowującego polskie oraz europejskie standardy arborystyczne. Instytut Drzewa wpisany jest do Rejestru Instytucji Szkoleniowych. Kontakt: www.instytut-drzewa.pl, biuro@instytut-drzewa.pl Zanim cokolwiek zostanie przesadzone, przekopane czy wykarczowane, warto się zatrzymać. Spojrzeć. Zrozumieć.Zrobić inwentaryzację.Nie tylko drzew i krzewów, ale także mchów, roślin zielnych, samosiewów, ruderalnych łąk, porostów na starym murze, pokrzywy w cieniu szopy. To mówi o historii miejsca, jego potencjale i problemach. ZBIOROWISKA ZAMIAST GATUNKÓW Tu z pomocą przychodzi fitosocjologia – nauka o zespołach roślinnych. To nie tylko systematyka, ale swoisty język krajobrazu. Każde zbiorowisko roślin mówi coś o glebie, wilgotności, świetle, historii użytkowania terenu. To dlatego pierwszym krokiem powinno być zinwentaryzowanie tego, co już rośnie. Nawet jeżeli wydaje się, że na działce nie rośnie nic ciekawego, często wystarczy przyjrzeć się uważniej. Roślinność zielna, łąkowa, dzikie byliny, siewki drzew, które wygrały w konkurencji z innymi roślinami, to wszystko opowiada historię miejsca. W podejściu fitosocjologicznym nie traktuje się roślin pojedynczo, lecz jako część większych zespołów – zbiorowisk roślinnych, które wskazują na warunki siedliskowe. Obecność podagrycznika, pokrzywy czy jasnoty może mówić o zasobnej, próchnicznej glebie. Z kolei szałwia łąkowa, dzwonek, driakiew i koniczyny świadczą o glebach suchych, przepuszczalnych, bogatych w wapń. To tzw. gatunki wskaźnikowe – sprzymierzeńcy ogrodnika, którzy bez słów podpowiadają, co można tu uprawiać bez walki z naturą. Gatunki wskaźnikowe, takie jak podagrycznik, pokrzywa, fiołek leśny, dąbrówka, kostrzewa czy przetacznik, podpowiadają, jak gospodarować bez przemocy. Jeśli gleba jest żyzna, cienista i próchniczna, można dosadzić rośliny leśne i runowe. Jeśli sucha i piaszczysta, idealne będą byliny kserotermiczne, rośliny stepowe, trawy ozdobne. Przy okazji warto usunąć to, co niepożądane, głównie gatunki inwazyjne. Kiedyś sadzone jako ładne czy dla zapylaczy i z małym potencjałem ucieczki z ogrodu, dziś niektóre wręcz zabronione do nowych nasadzeń, a nawet zwalczane prawem (np. niecierpek gruczołowaty). STREFY OGRODU NATURALNEGO W takim podejściu ogród przestaje być oderwaną enklawą. Staje się częścią większego układu – krajobrazu. Harmonizuje z ukształtowaniem terenu, linią horyzontu, sąsiedztwem pól, zadrzewień, jezior, dolin rzecznych. W pagórkowatym terenie nie wyrównujemy, lecz podkreślamy naturalne różnice wysokości. Nad wodą nie wznosimy żywopłotów, pozwalamy trawom i wiklinom tworzyć miękkie granice. W przestrzeni otwartej nie zakładamy szczelnych linii – komponujemy mozaikowo. Coraz częściej odchodzi się od klasycznego podziału ogrodu na geometryczne rabaty, zamknięte trawniki i ogrodzenia. Zamiast tego stosuje się podział na strefy funkcjonalne, ale nie przez wytyczanie ich linijką, lecz poprzez obserwację rytmu życia. Gdzie pada najwięcej słońca? Gdzie zatrzymuje się rosa? Gdzie schodzą się ptaki? DZIKIE STREFY I ŻYCIE GLEBY Jedna ze stref może być dzika, nieuporządkowana, pozostawiona przyrodzie. Opadłe liście, gałęzie, martwe drewno, naturalne wzniesienia tworzą doskonałe warunki dla życia. W takiej strefie nie ingerujemy: nie grabimy, nie przycinamy, nie porządkujemy. To tam dzieje się magia – gleba oddycha, rośnie poziom zawartości próchnicy, rozwija się mikoryza. Ta niewidzialna sieć – symbioza grzybów i korzeni – przekazuje wodę, składniki mineralne, a nawet informacje. Bez niej nie ma zdrowego ekosystemu. OGRÓD BEZ PRZYMUSU, STRUKTURA BEZ FORMOWANIA Trawnik, często dominujący w klasycznym ogrodzie, w wersji naturalnej odgrywa znacznie mniejszą rolę. Nie musi znikać całkowicie, ale warto ograniczyć go tylko do tych miejsc, gdzie rzeczywiście jest potrzebny – przy tarasie, w strefie zabaw czy wypoczynku. Zamiast tego można postawić na łąki, niskie runo, roślinność zadarniającą i ozdobne byliny. Pozwoli to zaoszczędzić wodę, ograniczyć koszenie i wspierać zapylacze, które w klasycznym trawniku nie znajdują dla siebie niczego. Istnieją ogrody, które nie mają trawnika wcale. Nad jeziorem trawnik zastępuje piaszczysta plaża z wtopionym drewnianym tarasem, w górach ścieżki z mikrokoniczyny wśród pagórków porośniętych przez łąki i zarośla. Żywopłoty formowane również przestają być koniecznością. W zamian stosuje się naturalne układy drzew i krzewów. Grupy, które tworzą ekran dla wiatru,zacienienie lub strukturę przestrzeni bez potrzeby przycinania. Zamiast zmieniać teren pod nasze wymagania, warto spróbować ogród dopasować do tego, co już funkcjonuje. Dzięki temu ogród staje się częścią większego krajobrazu. Nie tworzy sztucznej wyspy,lecz wtapia się w otoczenie.W pagórkowatym TEKST: Małgorzata Martyka architekt krajobrazu, prowadzi wieloletnią działalność w zakresie projektowania przestrzeni publicznych i ogrodów ZDJĘCIA: Małgorzata Martyka, Adobe Stock
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz