LIDER BIZNESU 7/2021

Lider Biznesu. Ogrodniczy Magazyn Branżowy 57 ODPAD Z DŻUNGLI Facebook w izbie, świat na przyzbie. Ale świat przybliża się do naszych wrót również w cudownym pojawieniu się alokazji w doniczce z kłączem imbiru. Mamy w niej obraz naszego przykładania się do wylesiania Indonezji. Choć nie tylko. Innymi równie silnie eksploatowanymi zasobami leśnymi są tereny międzyzwrotnikowe Afryki i Amazonia. Z racji naszego położenia geograficznego na rabunku Ama- zonii korzystamy mniej. Bardziej Ameryka, która sprowadza 70% pulpy drzewnej z Brazylii. Niezależnie od długości geo- graficznej dla międzyzwrotnikowych biznesmenów ziemia z dżungli to odpad. Prawie jak nasza kora sosnowa. Z tą różnicą, że ta kora najczęściej pochodzi z „plantacji desek”, a podłoże kompostowe spoza krajów UE najczęściej pocho- dzi z niszczenia pierwotnych lasów tropikalnych. Sam, choć takiej „ziemi” nie kupuję, to zawsze, gdy wpadnie mi w ręce, wygrzebuję kawałki niezmielonego drewna. Potem suszę i szlifuję, w końcu zadaję znajomemu stolarzowi pytanie co to, a on identyfikuje: bintango, merangi… Nie za często, częściej trafiają się gatunki afrykańskie. Ale skąd to podłoże w naszych marketach? – Pośrednio z produkcji surowców do szamponów (wszystko jedno czy w kostce, czy butelce), z batoników, ze świec itp. No ale jak to? Przecież są „zero waste”! Więc teraz połączmy kropki, by wyszedł obrazek. Droga jest długa, ale prosta: po wycięciu i wykarczowaniu dżungli zdzierane są miliony metrów sześciennych ziemi, właściwie to ściółki i roślinnej warstwy humusu, by tysiące hektarów można było wygodnie obsadzać olejowcem gwi- nejskim. Palmą, z owoców której wytwarza się niesławny olej palmowy. Czasem taką powierzchnię obsiewa się soją warzywną. Z grubsza patrząc na globus z naszej pozycji, to po prawej częściej: palma olejowa, a po lewej: soja jadalna. Taka urodzajna warstwa ziemi w takiej ilości to dopust. Jej nadmiar nie jest plantatorom potrzebny do niczego, wręcz przeszkadza wmechanicznym zakładaniu plantacji. Drewno to co innego. Wycięte drzewa zamieniają się w eleganckie meble kolonialne, ozdóbki i deski tarasowe. Nawet jeśli deska tarasowa ze swojskiej olchy wygląda po 3 latach lepiej niż wenge czy bangikari, to wiadomo: prestiż, a że przy okazji delegacja trudu i pogłębianie kryzysu, trudno. Skutek uboczny wolnego rynku i wolności sumienia. RZEKA PULPY Gałęzie i ścinki tarcicy z drzew lasów międzyzwrotnikowych mielone są na pulpę, która służy w Europie do produkcji papieru toaletowego, chusteczek, ręczników kuchennych itp. Oczywiście nie zawsze i nie wszystkich. Istnieją alterna- tywy. Główny strumień dostaw płynie jednak do nas z rejo- nów będących światowymi rezerwuarami bioróżnorodności, wody, sekwestrowanego w roślinach węgla. Nie do wiary, a jednak! Gdy świat patrzył na zablokowany Kanał Sueski, pojawiły się głosy, że zdrożeje... papier toaletowy [czyt. Grace Key, „Od papieru toaletowego do kawy – oto niektóre z pro- duktów, których wkrótce może zabraknąć z powodu blo- kady Kanału Sueskiego”, 27.03.2021]. Z drugiej strony świata prawdziwy krezus pulpy, dyrektor generalny brazylijskiej spółki Suzano, Walter Schalka mówił, że „jest zaniepokojony zatorami w transporcie morskim. Brazylijska spółka przesyła bowiem surowiec do producentów głównie w ten sposób” [czyt. Puls Biznesu, „Papier toaletowy kolejną ofiarą kryzysu kontenerowego”, 25.03.2021]. Podobne sygnały pojawiały się dość licznie jak Internet długi i szeroki. Bo, że taka rzeka produktów z dżungli płynie do nas z drugiego brzegu, nie widać. Aż włos się jeży. Albo i nie. Bo czy ktoś ma ochotę poświęcać czas na śledzenie takich trendów? Niby chcemy zmiany, ale nie chcemy rezygnować z wygody. Podświado- mie korzystamy z psychologicznych mechanizmów obron- nych, by nasze dobre samopoczucie nie pogorszyło się pod- czas wycierania uronionej kropelki kawałkiem pierwotnego lasu deszczowego. Gdy ktoś o tymmówi, myślimy – przesada. Gdy jednak zgłębimy temat i na chłodno, bez emocji i uprze- dzeń poczytamy o naszych związkach z Globalnym Połu- dniem, będziemy mieć pewien trop tłumaczący, skąd i jak bulwka alokazji przeszła sito produkcji. Może coś nas ruszy i zaczniemy szukać papieru makulaturowego, markowej, cer- tyfikowanej ziemi kompostowej produkowanej po sąsiedzku, fajnych mebli vintage z drugiej ręki. Dzięki temu i my, i świat cały możemy być trochę bardziej... cool.

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz