Fitness Biznes 03/2021

8 |TEMAT Z OKˆADKI Nasza rozmowa zbiega się akurat z dużą i, można powiedzieć, ekspre- sową zmianą u sterów Life Fitness, waszego najważniejszego partnera biznesowego. Paul Stoneham, czło- wiek spoza branży, ewidentnie oznacza zmiany w kierunku innowacji i nowych technologii. Piszemy ciągle na łamach magazynu i na portalu o dynamicz- nej technologicznej ewolucji na rynku usług fitness. Wiem, że w waszej ofer- cie jest także wiele rozwiązań, które mogą nie tylko ułatwić życie klubom, ale też popychają je w kierunku przy- szłości, bo tego oczekują klienci osta- teczni. Tymczasem różnie, żeby nie powiedzieć źle, dzieje się w kontek- ście tych nowinek w polskich obiek- tach. Ciągle słyszę: „to nie dla nas”. Przyznam, że dziwi mnie to, bo żyjemy z komórką w ręku, monitorujemy nasze aktywności, lubimy diagnostykę itd. Zresztą wy sami namawiacie na waszej stronie WWW: Wejdź na poziom smart! To zachęta do skorzystania z waszego nowego produktu w portfolio – Solo Workout. ‒ Nie ma w życiu przypadków. Któregoś dnia, jakieś pół roku temu, zadzwonił do mnie prezes Rafał Kasprowicz, spotkaliśmy się, zaprezentował mi Solo Workout i roz- poczęliśmy współpracę. Mamy 22 kluby, które w ramach Programu Cyfryzacji napi- sały wnioski o dofinansowanie. Gdy zapad- ną decyzje, kluby te zostaną wyposażone w urządzenia, które pomogą im wejść na wspomniany poziom smart. To ogromy krok w przyszłość. Również firma Life Fitness oferuje rozwiązania zaawansowane tech- nologicznie. Program Hello pozwala śledzić zużycie maszyn cardio, co bardzo pomaga zadziałać prewencyjnie. Nasi klienci znają te rozwiązania. Dla mnie smutne jest to, że prawie wszystkie kluby w Polsce są do sie- bie podobne, działają według podobnych schematów, bez żadnych innowacji. Mają z reguły maszyny siłowe, maszyny cardio, a nie ma np. rozwiązań typu eGym, krio- komora, trening EMS, które działają jako „shop in shop”. Brak urozmaicenia. Kiedy patrzę na polski rynek fitness, mam wraże- nie, że jest monotonny, oferujący karnety w podobnej cenie za to samo i pozbawiony innowacji. Wracam właśnie z FitnessConnected w Monachium. Jestem po rozmowach z dużą zagraniczną siecią fitness, która wchodzi np. do Warszawy. To będzie moim zdaniem przełom, jeśli chodzi o ofertę. To miejsce pokaże inny styl prowadzenia tego biznesu na dużej powierzchni w centrum miasta. Myślę, że i tak przez pandemię i sytuację, którą spowodowała, zobaczymy migracje klubów na peryferia, na obrzeża miast. Klient będzie chciał w symbolicz- nych klapkach zejść ze swojego mieszkania do klubu na dole bloku/miejsca, w którym mieszka, zrobić trening i wrócić do siebie. I tak to coraz częściej wygląda na Zacho- dzie. My jeszcze nie jesteśmy na tym eta- pie, ale za chwilę zacznie się to zmieniać. To jest ten trend. Z reguły te kluby są bezob- sługowe. Podobnie do modelu, który mają w swojej ofercie duzi gracze low-cost. Do klubu będą wpuszczać systemy dostępu, nie recepcja. W tym kierunku, niezależnie od pandemii, będzie podążać także nasz rynek. Klientowi, pracującemu często zdal- nie z domu, zależy coraz częściej na wygo- dzie, również w kontekście spędzania wol- nego czasu. Skoro nie jeździ do biura lub rzadziej, to chce też ćwiczyć blisko domu i nie stać w korkach. Czyli kluby w centrach handlowych mogą za chwilę okazać się passé? ‒ Chciałbym te zmiany zachodzące w naszej branży porównać do innych seg- mentów rynku. Kiedyś hipermarkety były wiodącymi formatami retailu. Dzisiaj są w odwrocie. Nie ma Reala, nie ma Tesco. Zostały jeszcze Auchan i Carrefour, ale je- den i drugi bardzo dynamicznie rozwija tak- że sieć mniejszych formatów, często w cen- trum miasta. Niestety, molochy umierają. Spójrzmy też na galerie. One także tracą swoją klientelę. Pandemia się temu przysłu- żyła. W USA mamy tysiąc zamkniętych ga- lerii handlowych, na które nie ma pomysłu biznesowego. To też nas czeka. Mamy za sobą 18 miesięcy ogromne- go kryzysu, lockdownów, niepewności. Oboje wiemy, że to nie koniec proble- mów, bo pandemia nadal trwa, a kon- sumenci nie pozbyli się wszystkich lę- ków związanych z nieznanym wrogiem, jakim jest COVID-19. Zresztą, mimo że głośno się o tym nie mówi, frekwencja w klubach nie wróciła do normy sprzed marca 2020 roku i wiele miejsc po cichu zakończyło działalność. Można oczy- wiście czekać, przeczekać i mieć na- dzieję, że świat wróci do znanej normy, ale czekanie to strata cennego czasu. TOP-GYM pokazał na przełomie ostat- niego roku, że umie reagować szybko i elastycznie na zmiany. AernoviR to np. marka, która pojawiała się w wa- szej ofercie podczas pandemii. Były też ścianki z pleksi. Jak te produkty przyję- ły się na naszym rynku? ‒ AernoviR, czyli oczyszczacz powietrza, przyjął się na polskim rynku. Sprzedaliśmy kilkadziesiąt sztuk, niestety nie w branży fitness. Nie sprzedaliśmy żadnego urzą- dzenia do klubu… Patrząc już z dystansu na ten kryzys, muszę przyznać, że ja też byłem przerażony. Myślałem, że świat się zawali, ale na szczęście nadal stoi w po- sadach. Zadziałaliśmy tak, jak powinniśmy zadziałać, czyli dalej dbaliśmy o obecnych klientów, odwiedzaliśmy nowych lub poten- cjalnych, udało się nam wygrać spektaku- larne transakcje, bo od marca ubiegłego roku naprawdę zrealizować kilka ciekawych projektów. Uniwersytet Medyczny w Lubli- nie, OSiR w Stargardzie Szczecińskim, He- art Gym & Wellness w Radisson Collection Hotel w Warszawie, Raptor Gym w Jano- wie Lubelskim, Oficjalne Centrum Hammer Strength w Ełku i mnóstwo mniejszych obiektów to nasze realizacje w trakcie kry- zysu COVID. Sprzedawaliśmy też bardzo dużo sprzętu do użytku domowego, dzia- łał eksport. Sprzedaż B2C chwilowo nieco Zadziałaliśmy tak, jak powinniśmy zadziałać, czyli dalej dbaliśmy o obecnych klien- tów, odwiedzaliśmy nowych lub potencjalnych, udało się nam wygrać spektaku- larne transakcje, bo od marca ubiegłego roku naprawdę zrealizować kilka ciekawych projektów.

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz