Fitness Biznes 03/2021

wyhamowała, ale za chwilę znowu może ruszyć, bo pandemia nie skończyła się, ko- lejna fala się rozkręca, a kraje, jak np. Au- stria, reagują na to kolejnymi lockdownami. Sytuacja nie jest oczywista i prosta. Jak zmieniła się działalność dys- trybutora przez pandemię? Czy rynek consumer stał się dla was równie waż- ny jak rynek profesjonalny? A może na- wet ważniejszy, bo trudno mówić o in- westycyjnym boomie w kryzysie. ‒ Myślę niestety, że najtrudniejsze jeszcze przed nami. To będzie przyszły rok. Wszy- scy mieli nadzieję, że to już minęło, ale nie. Nie zdradzając szczegółów, my jesteśmy przygotowani na ten nadchodzący rok pod każdym względem. Musieliśmy zoptyma- lizować strukturę naszej firmy. Od marca 2020 odeszło od nas 10 pracowników. Nie przeszkadza nam to dalej wywiązywać się np. z napraw gwarancyjnych. Nasi klienci bardzo to doceniają. Myślę, że w najbliż- szych latach czeka nas sukces z marką eGym, podobnie jak z Miha Bodytec, bo nowe technologie będą najważniejsze także na rynku usług fitness. Po wizycie na FitnessConnected jestem pod wrażeniem branży solaryjnej, która miała mocną reprezentację na tej imprezie. Ciekawy jestem, czy ponownie, jak indoor cycling, będzie niebawem przeżywać swój renesans. Chińscy producenci bardzo moc- no wchodzą na rynek europejski, to także będzie miało znaczenie. Podobnie jak miało to miejsce na rynku telefonów komórko- wych. Doceniam, że inwestujecie w tym czasie w reklamę na naszym portalu i w magazynie. Wielu ekspertów mar- ketingu i strategów uważa, że czas kryzysu to czas szansy i rozwoju, więc kiedy wszyscy się chowają, warto przy- pomnieć o sobie klientowi. Jaki rok przed nami, twoim zdaniem? Czy bran- ża fitness odetchnie, czy to będzie ciąg dalszy zakupów na rynku, konsolidacji, upadków? Czy czeka nas czas korekty? ‒ Myślę, że przyszły rok to będzie ten czas korekty, o której mówisz. Zobaczymy te upadłości i bankructwa, których mo- gliśmy spodziewać się w ubiegłym roku. Presja na rynku jest bardzo duża. Proble- my mogą mieć kluby w dużych miastach, które muszą ze sobą konkurować i walczyć o klienta. Znacznie łagodniej ten kolejny rok pandemii przeżyją kluby na prowincji, w ma- łych i średnich miastach, gdzie nie ma takiej konkurencji i zaciętej walki. Oczywiście dalej będziemy mogli obserwować przejęcia i za- kupy. Jesteśmy świadkami wyścigu dwóch gigantów, Benefitu i Medicovera. Zobaczy- my, co przyniesie kolejny rok w kontekście trzeciego gracza, czyli PZU, bo właściwie wszystkie kluby mają podpisane umowy, ale nie ma jeszcze zbyt dużo kart i chętnych, żeby z nimi trenować. Wspomniałeś, że wracasz z Fit- nessConnected, nowego wydarzenia dla branży. Muszę zapytać jeszcze o jedno. Pamiętam czasy, kiedy TOP-GYM dominował w przestrzeni tar- gowej. Na ostatniej imprezie branżowej nie było was w ogóle. Jak postrzegasz przyszłość targów i innych wydarzeń B2B w naszej branży? Co ma potencjał, twoim zdaniem? ‒ Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że ostatnie imprezy targowe się nie spraw- dzały. Przypominam sobie targi fitness 10 i 12 lat temu w Poznaniu, bo tylko te się w Polsce odbywały, jak czekało się na inwe- storów, którzy przechodzili przez wszystkie stoiska, wszyscy mieli okazję się pokazać. Ostatnie moje doświadczenia targowe po- kazują, że niestety sytuacja się zmieniła i taka impreza nie daje żadnych impulsów firmie. Po ostatnim naszym udziale w tar- gach zrealizowaliśmy jedną inwestycję… Wszystko odbywa się w tej chwili inaczej. Nasza reputacja i ustne polecenia są najlep- szą rekomendacją. Wiemy, że podobnie jak w przypadku samochodów, klient mamiony niższą o 30‒40 proc. ceną, wybierze tę lep- szą z punktu widzenia inwestycji w środki trwałe, więc takimi działaniami konkurencji się nie przejmujemy. Nasze maszyny są na lata. A zregenerowane mogą mieć nawet kolejne życie. Zamiast udziału w targach mamy inny pomysł na prezentację naszej oferty. Zabie- ramy potencjalnych inwestorów do jednego z trzech miast, do hubów technologicznych, Dubaj, Barcelona, Chicago, i pokazujemy w innej atmosferze produkty i rozwiązania. Co wyróżnia TOP-GYM spośród in- nych firm na rynku w tym segmencie? Co klient znajdzie w waszej ofercie, czego nikt na rynku nie proponuje? I nie myślę tu o urządzeniach treningowych, bo to często kwestia indywidualnych preferencji inwestora. ‒ Wyróżnia nas portfolio, które mamy. To daje przewagę rynkową. Poza tym mamy kilka żelaznych punktów, które są istotne dla nas i dla naszych partnerów bizneso- wych. Przede wszystkim, dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Spełniamy każde ży- czenie klienta. Mamy na każdą potrzebę rozwiązanie, ale klient musi nam zaufać. My wiemy, że z reguły liczba maszyn wy- brana przez klienta nie jest optymalna. Dla- tego mamy w umowie zawartą możliwość wymiany 10 proc. maszyn do sześciu mie- sięcy. To jest dość niestandardowe rozwią- zanie proklienckie. Kolejne to przedłużenie gwarancji. Możemy udzielić takiej, jakiej klient sobie zażyczy. Musi za to oczywiście zapłacić. Kolejny punkt z naszej listy to do- wolny kolor maszyn. Zarówno tapicerka, jak i rama mogą zostać przygotowane wg po- trzeb klienta. No i punkt 24/48, czyli gwa- rancja naprawy pod rygorem kary. Obiecać może każdy, ale nikt nie chce podpisać pod rygorem kary, a my tak. Konkurencja, nawet jeśli będzie się bardzo starała, nie zbliży się do naszych argumentów sprzedażowych. Czego życzysz sobie jako piętnasto- latek w branży fitness? ‒ Życzę sobie więcej spokoju i stabilności. I żeby następna dekada w naszym wspól- nym życiu obyła się już bez koronawirusa, bo on mocno to wszystko destabilizuje. Dziękuję za rozmowę. Myślę, że w najbliższych latach czeka nas sukces z marką eGym, podobnie jak z Miha Bodytec, bo nowe technologie będą najważniejsze także na rynku usług fitness.

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz