SUKCES PO POZNAŃSKU 1/2021

WARTE POZNANIA | 27 sukces PO POZNAŃSKU | STYCZEŃ 2021 tową matką, pielęgniarką, opiekunką. Syn chodził wtedy do żłobka. W pewnym momencie zauważyłam, że wielu rzeczy Mu brakuje. Żłobek nie zapewniał odpowiedniej opieki, Olek nie był właściwie prowadzony, więc w mojej głowie piętrzyły się pytania. Zaczęłam zastanawiać się, co zrobić, żeby zapewnić Mu odpowiednią opiekę i rozwój. Kiedy syn skończył dwa lata, postanowiłam skupić się tylko na Nim. Powstał pomysł stworzenia Fundacji dla dzieci z niepełnosprawnościami. Był 2016 rok. Skąd wzięłaś pieniądze? Zastanawiałam się nad formą podmiotu prowadzącego i uznałam, że najlepsza będzie fundacja. Tak powstali Supersprawni. Potem znalazłam Wielkopolską Radę Koordynacyjną, która wspiera organizacje pozarządowe. Skorzystałam z darmowych szkoleń. Otrzymałam wspar- cie merytoryczne, administracyjno-organizacyjne, mar- ketingowe i prawne. Miałam napisany status fundacji, a WRK pomogła mi stworzyć biznes plan, dzięki któremu Jest taka fundacja na poznańskim Piątkowie, gdzie nie ma barier, gdzie pojęcie granica nie istnieje. Jest tu Stasiu, Olek, Zosia i kilkanaścioro innych dzieci. Teoretycznie niczym się nie różnią, codziennie razem jedzą śniadania i bawią się w kolorowych salach pomagając sobie w różnych czynnościach. Praktycznie – część z nich ma zdiagnozowaną niepełnosprawność. Wśród nich jest Aleksander, syn Marty Lemańskiej-Ciupak , Prezesa Fundacji Supersprawni, która rzuciła pracę w korporacji, żeby pomóc mu zawalczyć o lepsze jutro. Najpierw stworzyła żłobek i przedszkole, a dziś ma apetyt na więcej – chce zbudować ośrodek rehabilitacyjno-edukacyjno-wychowawczy, który zapewni pomoc i edukację dzieciom z niepełnosprawnościami do 25 roku życia i da im szansę na lepszą przyszłość. A my mocno trzymamy kciuki! ROZMAWIA: JOANNA MAŁECKA | ZDJĘCIA: FUNDACJA SUPERSPRAWNI Czyli wszystko zaczęło się od Twojego syna… Marta Lemańska-Ciupak: Tak. Aleksander urodził się w 2014 roku. Pierwsze dwa lata były bardzo trudne. Olek miał różne problemy zdrowotne, praktycznie nie wycho- dziliśmy ze szpitala. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, co mu jest. Diagnozę postawiono dopiero w zeszłym roku, kiedy skończył sześć lat. Był wcześniakiem z wrodzo- nym zapaleniem płuc. Urodził się bez odruchu ssania i nie potrafił jeść. Karmiony był sondą. Potem pojawiały się kolejne problemy – nie przybierał na wadze, a co za tym idzie – był bardzo słaby. Kolejne pobyty w szpitalu stresowały Go coraz bardziej, co skutkowało napięciem mięśni, przyjmowaniem skulonych pozycji, pojawiła się nadwrażliwość dotykowa. To wszystko postępowało. Le- karze stwierdzili też, że nie wygląda jak zdrowe dziecko, ponieważ ma dysmorfię twarzy. Co to oznacza? Ma niżej osadzone oczy, uszy zrotowane i obniżone, pła- ską nasadę nosa. Zaczęto podejrzewać wrodzony zespół genetyczny. Konieczna była rehabilitacja. Jak dawałaś sobie radę? Nie wiem. Jak dziś na to patrzę, to nie wiem, jak udawało mi się pogodzić pracę zawodową z opieką nad dzieckiem. Odpowiadając na Twoje pytanie, to chyba chciałam trochę uciec od tego wszystkiego i praca stała się moim azylem. W tym czasie Olek co chwilę trafiał do szpitala z kolejnym zapaleniem płuc. Zarażał się od zwykłego kichnięcia. Zmieniałam się w szpitalu z moją mamą i tatą Olka, którzy bardzo mi pomagali. Stałam się pełnoeta- KIEDY SYN SKOŃCZYŁ DWA LATA, POSTANOWIŁAM SKUPIĆ SIĘ TYLKO NA NIM. POWSTAŁ POMYSŁ STWORZENIA FUNDACJI DLA DZIECI Z NIEPEŁNOSPRAWNOŚCIAMI

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz