SUKCES PO POZNAŃSKU 1/2023

| STYCZEŃ 2023 50 | ZDROWIE I URODA Z tych wszystkich zapisków powstały statystyki, które dały podwaliny Systemu Terapii Manualnej. Stworzył „mapy” cia- ła ludzkiego, które pozwalały znaleźć przyczyny bólu lub in- nych dolegliwości na podstawie objawów. Terapia Manualna Rakowskiego miała swój początek w gabinecie na osiedlu Ja- giellońskim, a dziś zna ją cała Polska. Do tej pory przychodzą do nas jego pacjenci, którzy trafili do taty jako dzieci, a dziś wspominają, że właśnie ten człowiek impomógł, podczas gdy nikt inny nie potrafił. Zresztą z terapii korzystała kiedyś Kasia, nasza menadżerka. Katarzyna Polańska-Bebejewska: Oj, tak…Doktor Rakow- ski był bardzo utalentowanym terapeutą, który miał coś wię- cej niż tylko wiedzę. On miał podejście do pacjenta, jego się po prostu lubiło. Pamiętam, że kiedy do niego trafiłam, byłam małą dziewczynką, miałammoże siedem lat. Jak do niego trafiłaś? KP-B: Dzięki mojej cioci, która znała jego terapię. Zresztą dużo się o nim wtedy mówiło, bo tylko on potrafił pomóc. Coraz więcej pacjentów wychodziło od niego zadowolonych i bez bólu. To były czasy, w których nie było reklam, a działała jedynie poczta pantoflowa (śmiech). Kiedy przypomniałaś sobie o doktorze Rakowskim? KP-B: Kiedy szukałam pracy. Natknęłam się na ofertę pra- cy w Centrum Terapii Manualnej i uznałam, że muszę tutaj aplikować, że to jest przeznaczenie. Nigdy nie żałowałam tej decyzji. Janina Słobodzian-Rakowska: Warto powiedzieć, że to wszystko, co zrobił Andrzej, i w jaki sposób pracował, nie wzięło się znikąd. Od początku bardzo interesował się czło- wiekiem, jego organizmem. Kiedy trafił do wojska, został trenerem kadry Polski w strzelectwie sportowym. Pracując z zespołem zawodników, prowadził obserwacje i zastanawiał się, w jaki sposóbwyciszać ruchymimowolne rąk, by ich osią- gnięcia sportowe były jak największe. Wtedy zaczął się intere- sowaćanatomią, fizjologią,wpływemstresuna reakcję zawod- nika. Zainspirowany wynikami badań ukończył AWF w 1969 roku. Następnie napisał pracę doktorską, którą potemobronił. Kiedy odszedł z wojska, rozpoczął pracę w Polskim Teatrze Tańca Drzewieckiego. I tutaj zaczęła się jego wielka przygoda z tancerzami. Uczył się od nich o kontuzjach, przeciążeniach, znów prowadził wnikliwe obserwacje na ten temat. Współ- pracował z doktorem Adamczewskim, chirurgiem ortopedą, który przyjmował w jednej z przychodni w Poznaniu, a także z magistremWinklerem– jednym z pierwszych poznańskich rehabilitantów. Warto dodać, że w tamtych czasach nie było takiego kierunku studiów jak fizjoterapia. Ludzie wszystkiego uczyli się sami, na podstawie własnych obserwacji, badań, do- stępnej literatury. Andrzej w 1985 roku rozpoczął współpracę z LaboratoriumPsychoedukacji Santorskiego i Eichelbergera. To psychoterapeuci, którzy mówili na temat psychogenności i reakcji narządu ruchu człowieka na emocje, stres. Dzięki kursom, które Andrzej ukończył u tych dwóch panów, a także dzięki przeniesieniu tej wiedzy i praktyki na swoich pacjen- tów, stworzył coś unikalnego, czyli właśnie Metodę Rakow- skiego. Jest unikatowa, ponieważ bardzo mocno podkreśla wpływ stresu na narząd ruchu. Tak naprawdę poprzez narząd ruchu możemy z bardzo dużym stopniem prawdopodobień- stwa powiedzieć, co dany człowiek przeżywa, jaką miał histo- rię, co jeszcze trzeba wziąć pod uwagę, żeby jego cierpienie nie tylko się zmniejszało, ale żeby je zniwelować. Trzeba po- wiedzieć, że zostało po nimcoś wybitnego, jedynegow swoim rodzaju. Terapia, którą stosujemy na co dzień, ale i uczymy jej innych, prowadząc liczne kursy. DS: Kiedy tata mówił, że zwyrodnienie nie boli, a jest obja- wem, inni się z niego śmiali. W związku z tym, że inni pod- ważali jego zdanie, a system za nim nie nadążał, naraził się na szykany i kpiny. Musieliśmy wtedy wyjechać z Poznania. Przez 11 lat mieszkaliśmy w Stegnie. Wdomu tata miał gabi- net, tam się wychowałam. Już wtedy wiedziałam, że to będzie też moja droga. Zresztą jego wszystkie trzy córki zostały fizjo- terapeutkami, tylko brat poszedł inną drogą i jest programi- stą. Już wtedy wiele osób prosiło tatę, by nauczył ich swojej metody leczenia. Początkowo uczył pojedyncze osoby wgabi- necie, a potem, około 35 lat temu, wystartował z kursami. Po latach wrócił do Poznania, kupiliśmy działkę w Sierosławiu i powstało to centrum, z którego jesteśmy szalenie dumni. Jesteście niemodni, bo leczycie przyczyny, a nie objawy. DS: To prawda. Ten system ma wartość nie tylko dlatego, że leczymy przyczyny, ale traktuje z bardzo dużą uważnością, szacunkiem i wrażliwością całego człowieka. Zajmujemy się pacjentem holistycznie. Nasza terapia dotyczy głównie ob- jawów fizycznych, osiągamy to poprzez pracę z narządem ruchu, jak również zajęcie się emocjonalnością, myślami, re- lacjami. Osoby z dolegliwościami narządu ruchu, w dużym uproszczeniu, doświadczają: dolegliwości kręgosłupa szyjne- go, lędźwiowego, piersiowego. Trafiają do nas z bólem głowy, migrenami, bólem kończyn górnych, dolnych, kolan, stóp, nadgarstków. Pomagamy tam, gdzie medycyna jest bezradna. JS-R: W każdej dziedzinie medycyny mamy co robić, ponie- waż zajmujemy się zaburzeniami czynności narządu ruchu, a one towarzyszą wszystkim procesom chorobowym, jakie się dzieją w organizmie. Trzeba podkreślić, że w sytuacjach skrajnych jak udar, wylew czy inne tego typu dolegliwości, będziemy jedynie czynnikiem wspierającym, a głównodo- wodzącym będzie lekarz specjalista. To, co według mnie jest bardzo ważne, to to, że wwielu wypadkach człowiek cierpi na dolegliwości narządówwewnętrznych, jak na przykład: wzdę- cia, zaparcia, rozwolnienia, bóle brzucha, a w obiektywnych badaniach nie widać przyczyny. W takiej sytuacji poszukuje- my związków danego narządu z zaburzonympoziomem krę- gosłupa, ponieważ każda komórka naszego ciała sterowana

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz