SUKCES PO POZNAŃSKU 1/2023

| STYCZEŃ 2023 55 Są zgraną rodziną. Lubią ze sobą spędzać czas na czytaniu, ale też chodzeniu na wystawy, do muzeów, do teatru. Co roku razem wybierają się na narciarską wyprawę w góry. Jak się sami śmieją, wspólnie nie czytają tylko książek z fizyki, które pasjonują Pana Roberta. Bardzo się wspierają we wszystkim, co robią. Tworzą niesamowicie zgraną paczkę. Czworo artystów: Robert Sobociński – artysta rzeźbiarz, Aleksandra Sobocińska – rzecznik Muzeum Narodowego w Poznaniu, Joanna Sobocińska-Korczak – aktorka, Aleksander Korczak – artysta grafik. TEKST: ELŻBIETA PODOLSKA | ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE S potykamy się w nowym miejscu na mapie kultu- ralnej Poznania w Studio Korczak przy ul. Gło- gowskiej 36/15a. Trzeba wejść w bramę i wdrapać się po starych zniszczonych schodach na piętro kamienicy. AleksandraSobocińska: Nie czworo artystów. Troje. Ja jestem historykiem sztuki i rzecznikiem prasowym Muzeum Naro- dowego w Poznaniu i wspieram artystów z tej drugiej strony. Aleksander Korczak: Przed ślubem mieszkaliśmy tutaj z Joasią. Kiedy się przeprowadziliśmy, stwierdziliśmy, że to będzie dobre miejsce na moją pracownię. Jedyny kłopot był tutaj z ogrzewaniem, ale zaradził temu mój teść Robert, który wymyślił ogrzewanie elektryczne i sam je założył. Potem uznaliśmy, że przecież możemy tutaj organizować wystawy, ale dlaczego też nie zagrać monodramu „Pani Sand”. I tak się zaczęło. Teraz zapraszamy do współpracy przy tworzeniu tego miejsca też innych artystów. Łazarz to ciekawa dzielnica, gdzie swoje pracownie ma wielu z nich. Joanna Sobocińska-Korczak: Właśnie zakończyła się wystawa Olka „Sny o potędze”. To grafiki wykonane tech- niką linorytu. Bardzo się podobała. Część prac została sprzedana. To miejsce ma klimat i dobrą atmosferę. Lu- bię tutaj pokazywać „Panią Sand”, monodram, który jest opowieścią o życiu Fryderyka Chopina. Na widowni kil- kanaście osób. Mam z nimi kontakt, a po spektaklu mo- żemy rozmawiać i nikt nas nie pogania. Rodzina artystyczna. Nie ma między Wami konfliktów? AS: Działamy na podobnym polu i to pomaga nam się wspierać. Próbujecie oddzielić swoją pracę od życia prywat - nego, czy jednak sztuka wchodzi nawet przez dziur - kę od klucza? JS-K: My w małżeństwie staramy się oddzielić. Jeżeli są konflikty, to one wynikają z życia codziennego, a nie ze sztuki. AK: Nie możemy mówić o żadnym konflikcie. To wszyst- ko się przenika i uzupełnia. Sztuka jest obecna w naszym życiu codziennym, w rozmowach, spotkaniach. JS-K: Jest raczej dodatkowym elementem codzienności. AK: Myślę, że jest to piękny, wspólny mianownik dla całej naszej rodziny. To nas łączy i daje przestrzeń zrozumienia. JS: Ja się uczę zrozumienia, ale myślę, że cała trójka arty- stów czerpie ze wspólnych doświadczeń i uczą się od siebie. Robert Sobociński: Myślę, że to jest indywidualna spra- wa, jak podchodzi się do sztuki. Czasem rozmawiamy na ten temat, ale nie wkraczamw obszar młodego człowieka. On ma zupełnie inne podejście. Ja już pracuję dla siebie, a młodzi muszą jeszcze swoją sztukę przedstawiać światu. Staram się im tylko przekazać, że trzeba cały czas praco- wać i pokazywać kolejne dzieła. Kiedyś prof. Wojtowicz powiedział mojemu ojcu (Jerzy Sobociński – rzeźbiarz), jak byłem mały i do dzisiaj to pamiętam, że artysta po- winien ciągnąć do pracowni jak pszczoła do ula. To jest najważniejsze. Życie nie może być nagięte do twórczości, bo wtedy okazuje się, że człowiek jest słaby. Wielu jest takich artystów, którzy całe swoje, ale też i bliskich życie podporządkowują sztuce. RS: Co innego podporządkowane, a co innego poddane. JS-K: To jest chyba pytanie „na co w życiu się stawia”. Indywidualnie każdy decyduje o tym, co jest dla niego Nie możemy mówić o żadnym konflikcie. To wszystko się przenika i uzupełnia. Sztuka jest obecna w naszym życiu codziennym, w rozmowach, spotkaniach

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz