SUKCES PO POZNAŃSKU 1/2023
| STYCZEŃ 2023 56 | POZIOM WYŻEJ najważniejsze, czy to sztuka, a może rodzina. Myślę, że u nas sztuka jest ważna, ale nie jest najważniejszą rzeczą, przynajmniej u mnie. RS: Jedno drugiemu absolutnie nie przeszkadza. AS: Myślę, że my już od dzieciństwa zostaliśmy „skażeni”, bo cała nasza czwórka miała mniejsze lub większe korze- nie artystyczne. Tato Roberta był rzeźbiarzem, mój ojciec był architektem, Olka rodzice długi czas prowadzili gale- rię sztuki, Joasia wiadomo, cały czas obracała się wśród artystów. Dla nas jest to więc naturalne. Dało nam to też zrozumienie, że w życiu potrzebna jest też duchowość, żeby funkcjonować. Praca pracą, ale odpoczynek jest bardzo ważny. Znajdujecie na niego czas? JS: Stwierdzamy, że chcemy wyjechać, odpocząć i robimy wszystko, by to się udało. Odpoczynek jest potrzebny, by zresetować głowę. RS: Nie ma u nas z tym kłopotów. Najważniejsze, żeby nie tracić czasu, nawet wtedy, kiedy wydaje się, że na to, co robimy, nie ma zapotrzebowania, to wtedy wła- śnie trzeba pracować. Zawsze podkreślałem, że trzeba robić i się nad tym nie zastanawiać, bo w życiu człowie- ka i twórcy zawsze przyjdzie taka amplituda, która go wyniesie. AS: Ja jako żona artysty, który bardzo dużo podróżuje ze względu na swoje wystawy, korzystam. Ten czas pracy, bo wystawa jest także czasem pracy dla artysty, staramy się również wykorzystać jako pewnego rodzaju dodatkowe wakacje artystyczne. Udaje nam się, bo przy okazji wiel- kich wystaw Roberta w Paryżu, w Anglii, teraz na Litwie mamy dodatkowe wspólne podróże. Nie ma z nami jeszcze jednego ważnego człon - ka rodziny, jakim jest pies. Podbił Wasze serca od razu? Dominuje w rodzinie? AK: Jeżeli chodzi o ilość sierści w domu, to zdecydowanie dominuje, ale charakterem nie. JS-K: Od pierwszej chwili go pokochaliśmy. RS: To bardzo sympatyczny pies. AS: My mieliśmy przez siedemnaście lat naszego uko- chanego cocker spaniela i wydawało nam się, że poziom, który tak zawyżył nasz Toffi, trudno będzie kolejnemu zwierzakowi osiągnąć, ale Puszkinowi się udało. RS: Zawsze były u nas psy. Jak Asia się urodziła, to mieli- śmy dwa ogromne wilczury, które przestawiała i ustawia- ła, a była mniejsza od nich. AS: Jesteśmy zwierzolubni. Jeszcze mamy koty sąsiadów, które wpadają z wizytą. Mijają się z psem, który bardzo chciałby je poznać, ale one raczej nie są do tego chętne. Jesteście na widowni na wszystkich premierach cór - ki i żony? RS: Na wszystkich premierach tak oczywiście. AS: Niemal na wszystkich spektaklach. JS-K: Jesteśmy rodziną i bardzo się wspieramy w tym, co robimy. AK: Oczywiście, że jesteśmy. Robert Sobociński Aleksandra Sobocińska3
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz