SUKCES PO POZNAŃSKU 1/2023

| STYCZEŃ 2023 POZIOM WYŻEJ | 59 Uczymy współpracy, działania zespołowego, organizacji miejsca pracy, także poszerzamy wiedzę ogólną o otaczającym świecie. Dzieciom pomagamy zrozumieć, dlaczego coś działa, a dorosłym? Rodzicom pokazujemy, że nauka może być formą zabawy, a wśród dorosłych pracowników budujemy ducha zespołu. Olga Morawska i Jarosław Nadstazik sprowadzili do Polski ideę, a dziś Bricks 4 Kidz® świętuje w naszym kraju 10 lat. I wszystko zaczęło się w Poznaniu. Dzisiaj to sieć zrzeszająca ponad 30 partnerów, działających w ponad 50 lokalizacjach na terenie całego kraju. ROZMAWIA: ANNA SKOCZEK | ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE Zacznijmy od początku. O co w ogóle chodzi w Bricks 4 Kidz®? Jarosław Nadstazik: Marka pochodzi ze Stanów Zjedno- czonych, istnieje kilkanaście lat, a stworzyła ją Michelle Cote, która z wykształcenia jest architektem. Jak to w życiu bywa, wpadła na ten pomysł zupełnie przypadkowo. Na urlopie macierzyńskim zaczęła budować z dziećmi różne obiekty z klocków Lego® i kiedy jedno z nich pochwaliło się tym w szkole, wszyscy się zachwycili. Michelle dostała zaproszenie na piknik rodzinny, podczas którego zebrała na zajęcia wszystkie chętne dzieci. Po ogromnym sukcesie zaczęła je prowadzić już samodzielnie na stałe i okazało się, że dzieci je uwielbiają. Pomyślała – skoro coś działa w jed- nej szkole, to pewnie i w stu też. I tak to się zaczęło. I fala poniosła się po całym świecie... Olga Morawska: Tak powstała marka i od tego zaczęła się budowa sieci. Dziś Bricks 4 Kidz® działa już w ponad 30 kra- jach, a zajęcia prowadzone są w ponad tysiącu lokalizacjach. Sami, mając małe dzieci, zaczęliśmy poszukiwania dla nich mądrych atrakcji. Właściwie to mój mąż zaczął szukać w in- ternecie zajęć związanych z klockami, bo sami też się nimi bawiliśmy. W ten sposób natknął się na firmę Bricks 4 Kidz® i tak, razem z dziećmi, zostaliśmy testerami tej idei (śmiech). Czyli najpierw byliście zadowolonymi klientami? OM: Bardzo. Po sukcesie w domu zaczęliśmy organizo- wać zajęcia w szkołach moich dzieci i dzieci Jarka. Orga- nizowaliśmy też urodziny, półkolonie i wystrzeliło! Był dobry odzew, dzieci były zachwycone, więc mogliśmy się rozwijać. Ale na początku nie byliście pewni sukcesu? OM: Zastanawialiśmy się, jak to będzie funkcjonować poza Stanami Zjednoczonymi, bo wiadomo, że nasze dzieci żyją w zupełnie innej rzeczywistości. Musieliśmy też trochę dostosować materiały do polskich realiów i okazało się, że nasze dzieci również pokochały te zajęcia. A co w nich jest wyjątkowego? OM: Dzieci tego nawet dokładnie nie wiedzą, ale przez zabawę uczą się wielu rzeczy. My tylko pomagamy, wła- ściwie jesteśmy tylko od podawania klocków. Dzieci uczą się natomiast odczytywania rysunku 3d, nabywają umie- jętności technicznych, a także pomagają sobie, ucząc się współpracy. To umiejętności, które przydają się im za- równo w szkołach, jak i całym późniejszym życiu. To nie jest tak, że rozsypujecie klocki i mówicie, żeby dzieci coś zbudowały? JN: Nie, nie (śmiech). Każde zajęcia mają ściśle określo- ną strukturę. Oczywiście wygląda to różnie w różnych grupach wiekowych. Niezależnie od tego, co realizujemy, zawsze przez pierwszych kilka minut osoba prowadzą- ca prezentuje temat. To element, który poszerza wiedzę ogólną dzieci. Właściwie to mój mąż zaczął szukać w internecie zajęć związanych z klockami, bo sami też się nimi bawiliśmy | MATERIAŁ PROMOCYJNY

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz