SUKCES PO POZNAŃSKU 2/2021

6 | MOIM ZDANIEM sukces PO POZNAŃSKU | LUTY 2021 ZMIANA JEST ŻYCIEM W fejsbukowym pamiętniczku niedawno załkałam: tak bardzo tęsknię. Za słońcem. Kinem. Teatrem. Muzeami. Koncertami. Ciepłym morzem. Zagubionymi biletami na lotnisku. Nadbagażem z dopłatą. Last minute. First minute. Za spakowaniem się w dwadzieścia minut i wyjazdem ot tak. Gorącym piaskiem. Zapachem kawy w kawiarni. Przymierzaniem sukienek, butów i torebek. Zdjęciami miejsc zapisanych sercem. Za ciepłym wiatrem i zwiewanymi ze stolika książkami. Za gwarem ulic. Śmiechem dzieci. Saksofonistą, skrzypaczką z miejskiego ensemble. Fontanną przed TeatremWielkim. Lodami spływającymi po dłoni… Też tak macie? DOROTA NOWOCIEŃ Coach, mówca motywacyjny, nauczyciel aka- demicki, od 25 lat związana z poznańskimi mediami. Absolwentka UAM w Poznaniu (filologia polska). Skończyła studia podyplo- mowe Public Relations i studia coachingowe. Specjalizuje się w kompetencjach miękkich. Prowadzi warsztaty i szkolenia. W 2014 roku zo- stała uhonorowana tytułem Kobieta Przedsiębiorcza. Realizuje projekt Akademia Motywacji Dorota Nowocień. Z miana jest życiem. Heraklit z Efezu w swoim genialnym stwierdzeniu zamknął istotę naszego istnienia na tej planecie. Kiedy wydaje się, że nic teraz mnie nie zaskoczy, wyskakuje królik z kape- lusza i mam kolejną sprawę do rozwiązania, naprawie- nia, sprawdzenia, skonsultowania. I chociaż wiem, że moje „ja” bez wyzwań, trudów, kłopotów jest po prostu niemożliwe, to z naiwnością dziecka trwałabym w prze- konaniu, że mi się uda i przechytrzę wszystkich i siebie również. Ciekawy jest mechanizm interpretowania trudności, niedoskonałości, nieprzewidzianych wydarzeń. Jeśli coś nas nieprzyjemnie zaskakuje (praca, rodzina, relacje), nieoczekiwane wyzwala stres. Mamy wyrzut adrenaliny, neoadrenaliny i kortyzolu. Towarzyszy temu czasami wręcz obezwładniające uczucie lęku. Pospinane mięśnie i ból głowy to już tylko i aż konsekwencje. Po pierwsze zalecałabym (zabrzmiało po lekarsku), żeby wziąć pod uwagę fakty. Nie opinie. Przyjrzeć się jeszcze raz. Drugi i trzeci. Nie uciekamy. Nie gramy w dramie. Po prostu oswajamy suche fakty. Następny etap to uznanie, że emocje, którym ulegamy, są. Tak. Są i już. Proponuję ćwiczenie, które pozwoli przywitać się z tymi najbardziej nieprzyjemnymi sytuacjami. „Dzień dobry mój stra- chu”. „Dawno ciebie nie było mój gniewie”. „O, znowu zawitałeś mój smutku”. Uznajemy, że nasze emocje są komunikatem, o którym informuje nas ciało. Odzwier- ciedla nasze myśli, sytuacje, zdarzenia, relacje i wszystko, co przeżywamy każdego dnia. Ważna jest nasza ak- ceptacja. Potrzebujemy ciszy. Głębokiego oddechu. Jak długo pielęgnujesz w sobie uczucie radości, satysfakcji, szczęścia, spełnienia? Chwilowo, w postaci krótkotrwa- łego wybuchu. A potem rutynowo wracamy do punktu, w którym cały arsenał nieprzyjemnych doznań znalazł w nas dom. Zanim wpadniemy w młyn nerwowości i przegrzejemy neuroprzekaźniki, dajmy sobie prawo do wyboru reakcji emocjonalnej. To, na czym się „haczymy”, to nasze projekcje, czarne scenariusze, prawdziwe hor- rory. Co teraz będzie? Nie poradzę sobie! To koniec! Nie dam rady! I tak nakręcamy spiralę niemocy. Może warto w tym momencie sprawdzić, czy nasz najczarniejszy scenariusz w ogóle się ziści? Podobno dziewięćdziesiąt procent z nich nie ma szans. I teraz najważniejsze. Ocena, czy mamy taką moc, żeby coś się wydarzyło lub nie? Jeśli rzecz dotyczy siły wyższej,

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz