SUKCES PO POZNAŃSKU 2/2021

sukces po poznańsku | luty 2021 SMACZNEGO | 77 zamknęli kluby i dyskoteki, to trzymanie lokalu w tym miejscu stało się nierentowne. Dogadaliśmy się z właści- cielem kamienicy – płacę tylko obniżony czynsz, a całość przeniosłem na Piątkowo. Ten koncept okazał się na tyle trafiony, że jak tylko będzie możliwe, chcę stworzyć sieć, by w kilku miejscach Poznania powstały takie lokale. Jesteś z tych kucharzy, którzy w swojej rodzinnej tradycji mają głębokie korzenie gastronomiczne. U Ciebie sięgają piątego pokolenia. Zawsze wspominasz babcię jako tę osobę, z którą razem przygotowywałeś obiady. Czy stąd wzięła się nazwa restauracji, czy Fela to Twoja Nonna (po włosku babcia – dopisek red.)? To jest przypadek. Lokal odkupiłem od poprzednich najemców z całą marką. Lokal był od trzech, czterech lat i miał pozytywne opinie. To było łatwiejsze i szybsze, no i nie musiałem budować nowej marki, tylko dopasować do swojej wizji. Pamiętajmy, to było po pierwszym lockdownie i nie miałem czasu na budowanie od pod- staw. Chciałem zacząć tu i teraz. A co do nazwy. Przed tą restauracją babcia poprzednich właścicieli miała kwiaciarnię i miała na imię Felicja. Restauracja została nazwana Fela, a ja – nastawiając się na kuchnię włoską – dodałem Nonna i taka jest geneza nazwy restauracji, w której podawałem i będę podawał makarony, ale także dawałem ludziom poznać smak ośmiornic, homarów. Wielu dziwiło się, że homary na Piątkowie. Tak, to możliwe, jeśli się na nich nie zarabia, tylko pokazuje się lokalsom ich smak. Ale to procentuje, bo kiedy taki specjał zasmakuje, to będą także chętni, by go zamówić specjalnie. A poza tym, jak ktoś w rozsądnej cenie kupi homara, to weźmie przystawkę, deser i butelkę wina. Gość będzie zadowolony, a ja zarobię. Ot i cała filozofia tego miejsca. Na taki sposób budowania moich biznesów ma wpływ moje doświadczenie i to, że z wykształcenia jestem... socjologiem. Wracając do Krakowa, tu rozwinąłeś się i wypły - nąłeś na szerokie wody. Wygranie w 3 kategoriach w prestiżowym konkursie Nobel Night, 3 miejsce krajowej eliminacji Bocus d’Or i czapki w przewod - niku Gault&Millau dla Szarej Gęsi. Jak wspomniałem, Kraków pozwolił mi rozwinąć skrzy- dła, a sukcesy, o których mówisz, pozwoliły mi tylko nabrać pewności, że to, co robię, jest tym, co kocham. Tak spektakularny sukces w Nobel Night bardzo sobie cenię, ale nade wszystko jest Bocus d’Or. O starcie w tym konkursie marzyłem już wtedy, kiedy gotowałem z babcią i lepiłem babki w piaskownicy. Wystartowałem i zaistniałem. Może jeszcze kiedyś. W marzenia trzeba wierzyć, nawet te o gwiazdce Michelina. To jakie są kolejne marzenia Michała Stężalskiego? Chciałbym mieć cukiernię… I myślę, że świat wtedy też o mnie usłyszy. z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz