SUKCES PO POZNAŃSKU 2/2021

Z KULTURĄ | 89 sukces PO POZNAŃSKU | LUTY 2021 że skoro zaszłam tak daleko, to może jednak istnieje we mnie jakiś potencjał. Uznałam, że spróbuję następnym razem, ale już z większymprzygotowaniem i faktycznie włożyłamwtedy w to sporo pracy. Studiowałam zupełnie inny kierunek, pisa- łampracę licencjacką, pracowałam, chodziłamna warsztaty teatralne i do szkoły muzycznej. Po tym intensywnym roku udało mi się zdać do AT wWarszawie i PWST, a teraz już AST wKrakowie, gdzie studiowałam kolejne 4,5 roku. Innym czynnikiem, który wydaje mi się istotny i szalenie pomógł mi w realizacji tego marzenia, jest fakt, że zostałam obdarzona gronem znakomitych przyjaciół. Od lat nawzajem wspieramy się wwielu sytuacjach, a już szczególnie wów- czas, gdy ktoś wpadnie na pomysł, który wydaje się zupełnie z kosmosu. Poza tym od długiego czasu przyświeca mi dość prosta dewiza, że gdy obudzę się za dwadzieścia lat, chcę sobie powiedzieć: spróbowałamwszystkiego, czego chciałam. Oczywiście, nie wszystko mi się udało, ale nie rezygnowałam z siebie, nie przestraszyłam się, spróbowałam. Na razie działa to całkiemnieźle. Pierwszy sukces, to przejście przez sito i dostanie się na wydział aktorski. Drugi sukces, to ukończenie tej szkoły. Miałaś chwile słabości, zwątpienia w siebie? Szkoła teatralna to miejsce pełne wyzwań. Spotykamy się tam z różnymi osobowościami. Jedne są z nami bardziej kom- patybilne, inne są od nas zupełnie różne. To czasem bywa zbawienne, czasem trudne. Myślę jednak, że nauka w szkole teatralnej polega na tym, żeby rozpoznawać i czasemprze- kraczać nasze granice, łamać ograniczenia, nazywać braki, przygotować na krytykę, ale też wyciągać pozytywne strony, pchać nas do przodu, uczyć pewności siebie czy szczerej gry. Oczywiście, że miałammnóstwo momentów, kiedy nie było łatwo, nie wiadomo było w którą stronę iść. Trening aktorski jest szalenie intensywny. Wszkole jesteś od ponie- działku do niedzieli. Często próbujesz ról, które są totalnie od ciebie różne, np. poza zasięgiem twojego wieku. Ale szukasz. Jesteś w tym świeża i nie wiesz jeszcze, co działa na widza, Żyje na dwa miasta i bardzo to sobie chwali. Twierdzi, że aktor nie może zasiedzieć się w jednym miejscu. Nie podejrzewała, że z Poznaniem zwiąże ją coś więcej, niż zastępstwo w teatrze. A jednak. Do stolicy Wielkopolski ściągnął ją etat, a dokładnie dyrektor Teatru Nowego, który uznał, że widzi ją w swoim zespole. Oliwia Nazimek to ambitna aktorka młodego pokolenia, która zachęca do tego, by spełniać marzenia i żyć tak, by nie żałować, że czegoś się nie spróbowało. ROZMAWIA: ANNA JASIŃSKA-PAWLIKOWSKA | ZDJĘCIA: KLAUDYNA SCHUBERT Spełniasz swoje najśmielsze marzenia. Sporo osób myśli o aktorstwie, jednak bardzo często brakuje im impulsu, czegoś, co popchnie ich, by spróbować swoich sił, podjąć rękawicę i zgłosić się na egzamin. Jaka była Twoja droga na scenę teatralną? Oliwia Nazimek: Rzeczywiście, można powiedzieć, że grając w teatrze, realizuję jedno ze swoichmarzeń. Jestem absolwentką Akademii Sztuk Teatralnych wKrakowie. Moja artystyczna droga rozpoczęła się jednak nieco wcześniej, bo już w szkole muzycznej pierwszego stopnia, gdzie grałamna skrzypcach. Po ukończeniu szkoły podstawowej, po kilku latach przerwy, powróciłam już do średniej szkoły muzycznej, ale tym razemdo klasy śpiewu solowego. Wmiędzyczasie interesowałam się teatrem, często chodziłamna spektakle. Pamiętam, jak pewnego wieczoru, siedząc na widowni, pomyślałam sobie ,,to musi być wspaniałe stać tam, po tej drugiej stronie, i grać na scenie. Szkoda, że nigdy nie będę tam z nimi. To na pewno niezwykłe uczucie”. A potemnagle pojawiła mi się taka myśl: „moment, moment, a gdyby to byłomożliwe? Dlaczegomiałabym tego nie spróbować? Może trzeba to sprawdzić?”. Po jakimś czasie od tej myśli, zapisałam się na egzaminy do szkoły teatralnej. Podeszłamdo nich dość luźno. Wiedziałam, że o przyjęcie ubiega się mnóstwo osób, a dostanie się tammusi też być związane nie tylko z umiejęt- nościami, ale też szczęściem czy z cudem (śmiech)! Nigdzie się nie przygotowywałam. Chciałam zobaczyć, jak to wygląda i czego wymaga komisja. Nauczyłam się wymaganej liczby wierszy i piosenek. Przed egzaminemmówiłam je mojej Mamie – wielkiej miłośniczce teatru – w domu. Powiedziała, że jej się podoba i żebymposzła spróbować, więc poszłam. Pierwszy etap był dla mnie bardzo przyjemny. Wygłupiałam się i robiłam, co chciałam, bo towarzyszyło mi przeświad- czenie, że przychodząc zupełnie z ulicy, nie muszę się na tym znać i nikt mnie nie zna, a poza tym i tak się nie dostanę, więc mogę się pobawić. Chyba takimmyśleniemuruchomiłam jakiś rodzaj luzu i udało mi się dostać do finału. Po ostat- nim etapie okazało się, że do zdania do szkoły zabrakło mi niewiele, bo 0,33 punktu. Byłam zaskoczona, ale pomyślałam,

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz