SUKCES PO POZNAŃSKU 2/2023

| LUTY 2023 24 | NA OKŁ ADCE TM: Do dzisiaj mam (śmiech). Tak naprawdę to w tamtym okresie wydajność naszej produkcji była maksymalna. Bra- kowało nam miejsca, pracowaliśmy na trzy zmiany, zatrud- nialiśmy kolejne osoby. Mieliśmy około 30 odbiorców ze- wnętrznych i trzy swoje sklepy. Chciałem powiększyć lokal i tu pojawił się pierwszy zgrzyt z tatą (śmiech). Dlaczego? TM: To były czasy kryzysu, wszyscy oszczędzali. Tata chciał podnieść ceny, a ja dalej chciałem biegać i szukać nowych punktów zbytu i nowegomiejsca dla nas. Ojciec nie chciał in- westować, więc po cichu szukałem działki, aż pewnego dnia w biurze nieruchomości zaproponowano nam ten obiekt, w którym jesteśmy do dzisiaj. KM: Nowa siedziba była dość ryzykownymposunięciem. Ni- gdy wcześniej niemieliśmy do czynienia z takwielką inwesty- cją, poza tymobiekt wymagał solidnych przeróbek.Wcześniej była tu produkcja lamp. Całość wymagała przebudowania. Udało się i z 200 metrów nagle znaleźliśmy się na 1000 me- trów kwadratowych. Dużo stresu, dużo pracy, dużo ryzyka. KM-S: Pierwsze rachunki, które dostaliśmy, były ogromne i baliśmy się, że nie damy rady finansowo. TM: Koszty faktycznie nas przerosły, musieliśmy wspomagać się pożyczkami, ja na okrągło biegałem z teczką, szukając ko- lejnych klientów. Dopiero po dwóch latach działalności w Su- chymLesie złapaliśmy oddech. KM-S: Ta przeprowadzka dała nam też coś, czego się nie spo- dziewaliśmy,czyliniezadowoleniezestronypracowników.Zmia- na lokalizacji nie wszystkim się podobała. W poprzedniej było ciasno, ale bliskodo tramwaju, autobusu. Suchy Las był daleko. TM: Na szczęście tylko jedna osoba zrezygnowała. Z czasem przywiązaliśmy się do tego miejsca, chociaż zaczyna nam być tutaj ciasno (śmiech). KM-S: W międzyczasie zatrudniliśmy przedstawiciela han- dlowego, żeby jeszcze bardziej rozszerzyć rynek zbytu. TM: Myślę, że w tym miejscu warto podziękować bratu ojca – Markowi, który przejął po mnie teczuszkę i to on załatwił wielu nowych klientów. Jak zmieniła się firma od tamtego czasu? KM-S: Mocno rozwinęliśmy nasze sklepy. TM: Kiedyśmieliśmy żuka, dzisiaj jest to sześć samochodów, i do każdego z nich wchodzi między 100 a 150 blach. KM: Zaczynałemod jednego pracownika, a dzisiaj zatrudnia- my ponad 80 osób. Czy wielkie sieci marketów, które oferują wyroby cu - kiernicze, zabrały Wam klientów? TM: Na pewno trochę tak, chociaż od kilku lat widzimy ten- dencję wracania do cukierni po sprawdzone i dobre rzemieśl- nicze wypieki. Poza tymprzyszedł taki moment, kiedy doszli- śmy do wniosku, że bardziej zasadne jest budowanie swoich sklepów niż obsługa punktów zewnętrznych, od których zaczynaliśmy. Markety chciały od nas coraz więcej, a umowy przez nich skonstruowane były dla nas mocno niekorzystne, dlatego wycofaliśmy się z tego. W Cukierni Jagódka staramy się przywracać wspomnienia z dawnych lat – od 2012 produ- kujemy tradycyjne kule lodowe: cassate, palermo i bakaliowe. Lody na bazie naturalnych surowców (mleko, śmietana, ka- kao) i regionalnej receptury z 1949 roku, z prawdziwą laską

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz