| LUTY 2024 18 | NA OKŁADCE Siadamy w sali konferencyjnej zakładu VW Poznań. Stefanie Hegels, uśmiechnięta, niezwykle serdeczna i miła, mówi mi po polsku: „Dzień dobry”. Dzień dobry. Jak się Pani dzisiaj czuje? Stefanie Hegels: Dziękuję, dobrze, przed nami napięty tydzień, ale już nie mogę się go doczekać. Zdradzi Pani coś więcej? Mamy bardzo ważną wizytę w naszym zakładzie. Z samej centrali przyjeżdża do nas zarząd koncernu oraz przewodniczący związków zawodowych zakładów Volkswagena z całego świata. To gremium światowej rady zakładowej spotyka się dwa razy w roku i tym razem zażyczyli sobie, że ma to się odbyć w Poznaniu. Pewnie jest Pani dumna. Oj, bardzo, jestem dumna ze wszystkiego, co tutaj powstaje. Mamy bardzo dobre samochody i wspaniałą załogę, która jest naszym filarem. Jak trafiła Pani do branży motoryzacyjnej, zdominowanej jednak przez mężczyzn? Studiowałam ekonomię. Lubię nauki ścisłe, nowoczesne technologie. Ta branża wciąż kojarzy się z męskim fachem, ale zapewniam Panią, że już tak nie jest. Spotkałam na swojej drodze wiele wspaniałych i mądrych kobiet. Zresztą zarząd naszej firmy tworzą właśnie trzy takie kobiety, z czego bardzo się cieszę. Wracając do pytania. Po ukończeniu studiów chciałam pracować w dużej, międzynarodowej korporacji. Oczywiście obiecywałam sobie po takiej firmie, że będzie tam wiele możliwości rozwoju w różnych obszarach, w których będę mogła się doskonalić. Z drugiej strony szukałam firmy, z której produktami będę mogła się identyfikować. W ramach ciekawostki powiem Pani, że moi rodzice zawsze jeździli samochodami marki Volkswagen. Moim pierwszym samochodem był volkswagen polo. Czyli to było przeznaczenie? Najprawdopodobniej tak (śmiech). Wybór branży automotive był w moim przypadku nietypowy, bo wywodzę się z Hamburga i tam spędziłam największą część mojej edukacji. Moje zainteresowania od zawsze były związane z technologią, procesami technologicznymi. Dlatego postanowiłam zaaplikować do firmy Volkswagen. Zostałam przyjęta i w 1996 rozpoczęłam swoją pracę w koncernie w Wolfsburgu. Wie Pani co? Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że nie wiem, kiedy minęło mi tych 28 lat pracy… Przeszła Pani zapewne przez wiele szczebli kariery. Oj, tak. Miałam okazję pracować w wielu obszarach, ale i w wielu zakładach Volkswagena na całym świecie. Pełniłam w sumie około dziesięciu funkcji i poznałam wspaniałych ludzi. Swoją zawodową przygodę rozpoczęłam w roku 1996 w Wolfsburgu, a w 2005 przeniosłam się do Emden, gdzie objęłam kierownictwo działu dyspozycji i gospodarki materiałowej. Po trzyletnim pobycie zagranicznym wróciłam do Wolfsburga i pracowałam na kolejnych stanowiskach kierowniczych w obszarze logistyki koncernu. W marcu 2018 roku trafiłam do Hanoweru, siedziby Marki Volkswagen Samochody Dostawcze, gdzie odpowiadałam za logistykę. Dalej przez trzy lata, od 2020 roku, w zakładzie we Wrześni pełniłam funkcję dyrektorki zakładu, a w ubiegłym roku objęłam stanowisko prezeski zarządu. Zawsze pracowała Pani na stanowiskach kierowniczych? Po około trzech latach pracy zaczęłam przejmować obowiązki w zakresie zarządzania pracownikami. Mieszka Pani teraz w Poznaniu? Tak, to mój drugi dom. Co było dla Pani najtrudniejsze po przejęciu stanowiska w zakładzie w Polsce? Najtrudniejszy był początek, ponieważ przyjechałam tutaj w czerwcu 2020 roku, a więc w środku pandemii koronawirusa. Ludzie, z którymi się spotykałam, byli w maseczkach, nasz kontakt był przez to mocno ograniczony. Z wieloma osobami nawet nie mogłam się osobiście przywitać, ponieważ pracowali w trybie home office. Jestem osobą bardzo kontaktową i lubię ludzi, więc tych relacji brakowało mi najbardziej. Oczywiście próbowałam poznać załogę najlepiej, jak mogłam, ale nie mogąc organizować spotkań, mijaliśmy się w zakładzie, przy maszynach. Po powrocie do normalności poznaliśmy się z zespołem po raz drugi, już bez maseczek. Wiele z tych osób ledwo rozpoznałam (śmiech). Na szczęście ten trudny czas mamy już za sobą. Odpowiadając na pytanie – objęcie funkcji w Poznaniu nie było trudne, weszłam w swoją rolę od razu, trudne było zbudowanie relacji z ludźmi w okresie pandemii. Była to dla nas wszystkich nowa sytuacja, ale poradziliśmy sobie z nią znakomicie. Czego się Pani tutaj nauczyła od nas, poznaniaków? To, w jak nieskomplikowany sposób Polacy przystępują do rozwiązywania problemów. Jest trudność, wyzwanie, natychmiast znajdują rozwiązanie i je realizują. To rzadkość na świecie. Jak przyjął Panią zespół? Bardzo dobrze, ludzie byli bardzo otwarci i przyjaźni. Czy uważa Pani, że poznaniacy są dobrymi pracownikami? Oczywiście! Ponadto zauważyłam, że mieszkańcy Wielkopolski są bardzo samodzielni w działaniu i kreatywni.
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz