| LUTY 2024 GŁOS BIZNESU | 39 Przelanie, przesuszenie i inwazje szkodników to najczęstsze „dolegliwości” jej zielonych pacjentów. Kamila Chwil, z wykształcenia architektka krajobrazu, półtora roku temu stworzyła na poznańskich Jeżycach wyjątkowe miejsce – pracownię Czarna Ziemia, w której leczy wszelkiej maści rośliny doniczkowe. Te nie mają przed nią tajemnic. TEKST: MARTYNA PIETRZAK-SIKORSKA | ZDJĘCIA: AGATA JESSE OBIEKTYWNIE Kama o swojej pracy opowiada z błyskiem w oku i szczerym uśmiechem – widać, że kocha to, co robi. Ma 34 lata i po dekadzie pracy w firmie zajmującej się projektowaniem ogrodów, postanowiła pójść na swoje, by prowadzić biznes na własnych zasadach. – Najtrudniejsze w pracy na etacie było dla mnie spełnianie oczekiwań klientów, które nie były zgodne z moimi wartościami. Ludzie często mieli absurdalne wymagania – chcieli mieć na przykład ogród pełen kolorowych kwiatów, ale… bez owadów – a przecież to niemożliwe! Coraz częściej widziałam też to, że wiele osób wyprowadza się z miasta, buduje dom, zakłada ogród, ale… nie chce zrozumieć natury, ma wobec niej oczekiwania. Totalnie tego nie rozumiem, bo dla mnie przyroda jest ważna i inspirująca, a obserwowanie jej jest czymś niezwykłym – mówi założycielka Czarnej Ziemi. TEGO NAM TRZEBA? Kiedy pracowała na etacie, sporo czasu spędzała w terenie. Spotykała się z klientami, nadzorowała nasadzenia, jeździła do szkółek leśnych i centrów ogrodniczych. Jej codzienność była dynamiczna i różnorodna. Wszystko zmieniła pandemia, podczas której pracowała z domu i spędzała przy komputerze długie godziny. Zajmowała się wyłącznie projektowaniem. – Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że najbardziej brakuje mi tego codziennego gwaru oraz obcowania z przyrodą i roślinami, które były obecne w moim życiu od zawsze. Jako mała dziewczynka spędzałam dużo czasu na działce mojej babci i pomagałam jej w pracach ogrodowych. Zawsze miałam rękę do roślin, często doradzałam znajomym, a większość moich wizyt towarzyskich rozpoczynała się od oględzin parapetów. Z czasem zauważyłam, że ludzie przynoszą do domów coraz więcej roślin, ale kompletnie nie wiedzą, jak o nie dbać. Znajomi znajomych zaczęli do mnie pisać z prośbą o poradę, wszystko rozchodziło się pocztą pantoflową, a ja pomyślałam, że może to jest to, czym powinnam się zajmować – opowiada Kama. ROŚLINNA DOBRA RADA W czwartkowe popołudnia można ją spotkać na dyżurze w pracowni na Jeżycach, którą urządziła w niewielkiej suterenie przy ulicy Słowackiego. W przytulnym wnętrzu przesadza oraz pielęgnuje rośliny i gawędzi z klientami. Filarem jej działalności są jednak wizyty domowe, które zajmują jej zdecydowaną większość tygodnia i które uwielbia. – Te spotkania pozwalają mi postawić trafną diagnozę, bo mam komplet informacji, dowiaduję się, w jakich warunkach żyje roślina, jaki ma dostęp do światła. To pozwala mi skutecznie odpowiedzieć na jej potrzeby i zaproponować pielęgnację dopasowaną do klienta. Wizyty domowe często mają też taką intymną atmosferę. Ktoś zaprasza mnie do swojego domu, opowiada o swoich zwyczajach i rutynach, pokazuje mi swoje roślinne niepowodzenia. Mam naprawdę ogromne szczęście do klientów i jestem im wdzięczna za zaufanie, którym mnie darzą – mówi z uśmiechem Kama. Bardzo często podczas takich wizyt wykorzystuje swoje projektanckie zaplecze i doradza w kwestiach aranżacji – podpowiada, co można poprzestawiać i proponuje rośliny, które sprawdziłyby się w danych warunkach. PODŁOŻE PO SWOJEMU Czarna Ziemia to również autorskie podłoża do roślin opracowane i mieszane przez Kamę. – Żyjemy w czasach późnego kapitalizmu i zdaję sobie sprawę, że nie tak łatwo to zatrzymać. Wierzę w moc małych zmian, myślę, że warto działać metodą ewolucji, a nie rewolucji, dlateKtoś zaprasza mnie do swojego domu, opowiada o swoich zwyczajach i rutynach, pokazuje mi swoje roślinne niepowodzenia. Mam naprawdę ogromne szczęście do klientów i jestem im wdzięczna za zaufanie, którym mnie darzą
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz