| LUTY 2024 74 | SMACZNEGO sze skrzypce w Wiedeńskiej Filharmonii. Według ankiet aż ponad 90% mieszkańców Wiednia wie, co kryje się za marką „Trześniewski” – kanapki. Wszystko zaczęło się od emigranta z Krakowa, Franciszka Trześniewskiego, urodzonego w 1878 r., który na przełomie XIX i XX wieku przybył do Wiednia. W centrum miasta, na Tiefen Graben, otworzył w 1902 r. bufecik z kanapkami. Pomysł serwowania kanapek na stojąco dziś nie wydaje się być specjalnie odkrywczy, jednak ponad sto lat temu w Wiedniu, mieście restauracji, gospód i kawiarń, był oryginalny. Był to swego rodzaju fast food, oferujący proste, nieskomplikowane, dobre w smaku kanapki. Pierwsza wojna światowa i trudności z żywnością spowodowały konieczność, zmniejszenia porcji. Potrzeba stała się matką sukcesu. Chleb krojony na małe kawałki okazał się rozwiązaniem bardzo praktycznym, ponieważ kanapki można było łatwo spożywać bez potrzeby używania talerzy i sztućców. Biznes Trześniewskiego kwitł również dzięki praktycznemu rozwiązaniu: składniki past do kanapek były rozdrabniane, dzięki czemu bez trudu rozprowadzano je na chlebie, kanapkę łatwo było odgryźć, a i problem „kawałka szynki między zębami” przestawał istnieć. Do chleba posmarowanego rozmaitymi pastami Trześniewski zaczął serwować tak zwany „Pfiff” („gwizdek”), czyli 1/8 litra piwa. „Gwizdek” stanowił połowę najmniejszej miary, która wynosiła wówczas 1/4 litra i podawana była w wiedeńskich lokalach. U Trześniewskiego spotyka się cały Wiedeń: studenci z menadżerami, artyści z pracownikami biurowymi, robotnicy z politykami, turyści z rodowitymi wiedeńczykami. Wszystkich ich łączy miłość do małych kanapeczek z oryginalnymi smarowidłami, jak np.: boczek z jajkiem, wątróbka drobiowa, kaczka z kiełkami, groszek z marchewką, ogórek z jajkiem, soczewica z czerwonymi buraczkami, sardynka z cebulką czy szwedzki śledzik. Jadąc do Wiednia, tego miejsca nie można ominąć. Witkacy sygnował swoje obrazy informacją, po jakie używki sięgał, malując. Ja przyznam się, że pisząc ten tekst, jadłem klapsztulę – własny chleb żytni, domowy smalec ze skrzykami, dobrą leberkę i ostrą musztardę. Tak nauczyła mnie jeść moja babcia Anastazja. z Wszystko zaczęło się od emigranta z Krakowa, Franciszka Trześniewskiego, urodzonego w 1878 r., który na przełomie XIX i XX wieku przybył do Wiednia. W centrum miasta, na Tiefen Graben, otworzył w 1902 r. bufecik z kanapkami
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz