SUKCES PO POZNAŃSKU 2/2025

| luty 2025 poziom wyżej | 53 Niedawno Wasza Fundacja im. Julii Woykowskiej obchodziła pięciolecie. Jej patronka została wybrana przez Was nieprzypadkowo. Woykowska w XIX w. otworzyła szkołę, bo chciała uczyć dziewczynki tego, czego uczono chłopców. Była dziennikarką walczącą o równość społeczną. Pisarką tworzącą podręczniki dla chłopów i biedoty. Słowem – jest świetną patronką dla Waszej organizacji, która za cel stawia sobie wspieranie i wzmacnianie dziewczynek, dziewczyn i kobiet. Ale jak to się stało, że Woykowska powróciła z zaświatów w postaci Waszej Fundacji? Jak wyglądały Wasze początki? Agata Kominiak: Spotkałyśmy się kilka lat wcześniej, kiedy pracowałyśmy w zupełnie innych instytucjach. Po jakimś czasie postanowiłam odezwać się do Pauliny, która od razu wyszła z inicjatywą wspólnej kawy w Starym Browarze. Okazało się, że Paulinie „chodzą po głowie” mocno tematy kobiece. Ja też wtedy pracowałam już w tym środowisku. Jeździłam po różnych ośrodkach, małych, wiejskich, realizując projekty z kobietami. Po tej naszej kawie sprawy potoczyły się szybko. Pytanie było jedno, ale zasadnicze: w jakim kierunku ma to podążać? Że założymy fundację, to wówczas jeszcze tego nie wiedziałam, a to, że będzie to wyglądało tak jak teraz, to mi się wtedy nawet nie śniło. Paulina Kirschke: Myślę, że żadna z nas nie miała wyobrażenia, jak to będzie wyglądało. Nie pracowałyśmy wcześniej w trzecim sektorze. Było to dla nas środowisko kompletnie obce. Nie znałyśmy wtedy nikogo, kto by prowadził fundację, a kobiecą to już w ogóle. Przeczesałam internet wzdłuż i wszerz, sprawdzając, jakie fundacje prokobiece działają w Polsce. I oprócz kilku znanych jak np. Feminoteka albo takich bardzo lokalnych nie znalazłam niczego podobnego. Nie miałam więc nawet wzorca, na którym mogłabym się oprzeć. Od dwudziestu lat wiedziałam, że bardzo chcę stworzyć miejsce, w którym kobiety czułyby się dobrze i bezpiecznie. Takie, które by było z jednej strony punktem edukacyjnym, a z drugiej przestrzenią do kobiecych spotkań. Później do tego marzenia doszedł kolejny wątek. Była to myśl, że trzeba się wspierać i wzmacniać, bo kobiet w tym życiu publicznym jest tak strasznie mało, że musimy coś zrobić, żeby ich było więcej. I to był moment, kiedy spotkałyśmy się z Agatą. Początkowo myślałyśmy głównie o projektach dla nastolatek. Z badań, do których dotarłyśmy, jasno wynikało, że kobiety mają się tak kiepsko, bo równie źle mają się polskie nastolatki i że ten spadek poczucia własnej wartości następuje właśnie w wieku nastu lat. Dlatego pomyślałyśmy, że warsztaty mocy dla nastolatek, jak je później nazwałyśmy, będą początkiem wzmacniania przyszłych dorosłych kobiet. Miałyśmy też świadomość, że chcemy pomagać także już dorosłym kobietom, które utknęły i z jakichś powodów nie mogą ruszyć dalej.

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz