SUKCES PO POZNAŃSKU 3/2020
92 | SPORT sukces PO POZNAŃSKU | MARZEC 2020 Pamięta Pan pierwsze dni w Poznaniu? Pamiętam akademik. Oj tam było wesoło (śmiech). Moja znajomość miasta ograniczała się wtedy do okolicznych atrakcji. Kiedy chciałem jechać gdzieś dalej, dzwoniłem do kuzynki. Ona zawsze pomagała mi dotrzeć do celu. I tak powoli uczyłem się miasta. Wiedziałem już gdzie jest CK Zamek, Stary Rynek, muzea. Podobało mi się ścisłe centrum. Tu czuło i do dziś czuje się życie. Ja jed- nak chciałem czegoś więcej. To znaczy? Na studia musiałem zarobić sobie sam. Każdego roku, w wakacje, wyjeżdżałem za granicę i pracowałem m.in. w barach, restauracjach. W tamtych czasach, przez dwa, trzy miesiące, można było zarobić dużo więcej niż w Pol- sce. Jeździłem do USA, Niemiec, Anglii. Dzięki temu nauczyłem się języka, dyscypliny i… Pewnie pokory. Dokładnie tak. O tyle, o ile języka niemieckiego uczyłem się w szkole, angielskiego nauczyłem się sam. Nie było wyjścia, musiałem pracować i musiałem się dogadać. Pra- cowałem praktycznie codziennie, a odpoczywałem kilka godzin w niedziele. Brałem po kilka etatów. Byłem pomocą kucharza, barmanem. Bardzo miło wspominam ten czas. Dzięki temu mogłem poznać inną kulturę, ludzi, zobaczy- łemwiele ciekawych miejsc. Pewnego dnia nadarzyła się okazja, żeby polecieć na praktyki do Chin. Wylądowałem w Hongkongu, w hotelu Marriott, w dziale marketin- gu. Pracowało tamwielu Europejczyków. To był jeden z najlepszych hoteli w regionie. Byłem z siebie dumny. Przy okazji poznałemwielu biznesmenów, którzy przyjeżdżali do Chin w interesach. Z jednym z nich się zaprzyjaźniłem i zabrał mnie kiedyś do jednej z chińskich fabryk, w której produkowano gadżety reklamowe w bardzo przystępnej cenie. Od razu pomyślałem, że przecież moglibyśmy zamawiać towar tutaj, a sprzedawać w Polsce. Po powrocie do Poznania pojechałem do kolegi, który był dyrektorem marketingu w dużej firmie, zapytać, czy gdybym dostarczył immateriały reklamowe taniej niż zamawiali dotychczas, zdecydowałby się podpisać ze mną umowę. Zgodził się od razu. Działałem z ramienia Inkubatorów Przedsiębiorczo- ści. Zrealizowaliśmy jedno zamówienie, potem kolejne. Za- łożyłem działalność gospodarczą i tak rozpoczęła się moja przygoda z przedsiębiorstwem. Dziś już nie importujemy gadżetów z Chin, wszystko robimy w Polsce. Chiny pomogły rozwinąć Panu biznes. Dokładnie tak. Trzeba też powiedzieć, że w 2008 rokumie- liśmy kryzys w branży i produkcja strasznie spadła. To był trudny czas. Przetrwaliśmy, dzięki naszej determinacji i cier- pliwości. Dziś zatrudniam 100 osób i dalej się rozwijamy. Firma dobrze prosperuje, Pan jest zadowolony. Jak to się stało, że kupił Pan Wartę Poznań? Chyba przypadek, podobnie jak przygoda w Chinach i wiele innych sytuacji w moim życiu. A tak naprawdę to mocno zżyłem się z Poznaniem. Obserwowałem klub, przyglądałem się, jak grają zawodnicy, jakie mają wyniki. Widziałem, jak Warta jest zarządzana, na wszystko brako- wało środków, ludzie chodzili smutni, zmęczeni. Działo się tutaj coś złego. Chciałem im pomóc, wyprowadzić klub z długów, kłopotów, pomóc im zdobywać kolejne miejsca w tabeli. Mówi się, że Warta Poznań przez ostatnie dzie- sięciolecia nie miała szczęścia do właścicieli, może dlatego nie jest tak popularna i nie ma takich wyników jak Lech Poznań. Szkoda, bo jest tu ogromny potencjał, tylko wciąż brakuje pieniędzy i porządnej infrastruktury. Na szczęście jest wola ze strony Urzędu Miasta Poznania, więc mam nadzieję, że uda nam się zrobić wiele rzeczy.
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz