Sukces po poznańsku 3/2022

22 | NA OKŁ ADCE | MARZEC 2022 Wyposażał Pan sklepy zgodnie ze swoimi osobistymi preferencjami? Na pewno tak, jeśli chodzi o dobór marek. Wciąż jednak byliśmy sklepami multibrandowymi, nie mieliśmy swojej linii produktów. Kolejne wielkie firmy wdzierały się na pol- ski rynek i znów musieliśmy zdecydować o zmianie stra- tegii. W tamtym czasie, oprócz sklepów, mieliśmy też dwa boksy na giełdzie odzieżowej, w których handlowała cała nasza rodzina. W porę zorientowaliśmy się, że nie możemy sprzedawać tych samych produktów na giełdzie i w gale- riach, bo mamy zbyt dużą różnicę w cenach i zaczynamy sabotować własny biznes. A w galeriach musiało być drożej, bo przecież mie - liście wysokie czynsze, prawda? Wysokie tomało powiedziane. Bywało, że płaciliśmy ponad 20 tysięcy złotych miesięcznie za jeden sklep, a w szczyto- wym momencie mieliśmy ich 11. Dlatego w 2000 roku za- częliśmy zamykać te nierentowne. Lata 2004 i 2005 były dla nas przełomowym czasem, kiedy to nastąpiła nasza ewolu- cja. Postanowiliśmy zainwestować we własną markę. Teraz już Pani wie, skąd się wzięła jej nazwa. Dziś Evolution jest marką. Jest, ale zanim to nastąpiło, upłynęło dużo czasu. Może dlatego do dziś jesteśmy obecni na rynku, podczas gdy niektórzy moi koledzy z branży już dawno zamknęli swoje biznesy. Aleksandra Stachowska: Przetrwaliśmy przede wszyst- kim dlatego, że nigdy nie wydawaliśmy więcej pieniędzy niż mieliśmy. Nasze inwestycje były przemyślane. Zawsze pracowaliśmy na swoim kapitale, nigdy nie zadłużaliśmy się ponad swoje możliwości. Oczywiście mieliśmy kredyt pod zastaw domu, ale wiedzieliśmy, że będziemy w stanie go spłacić. Jak wyglądała praca nad marką Evolution? Zauważyłem, że w naszych sklepach bardzo dobrze sprzedają się swetry i to bez względu na porę roku. Wiem, bo niejeden Wasz sweter podarowałam tacie w prezencie. O, bardzo się cieszymy. Tata był zadowolony? Tak, chodzi w nim już kilka lat. No właśnie, i to jest jeden z naszych problemów (śmiech). Produkujemy bardzo dobrej jakości ubrania, które ludzie noszą latami. Pewnie średnio się to opłaca, ale dzięki temu mamy grupę stałych, lojalnych klientów, którzy regularnie do nas wracają, jak choćby Pani. Innego swetra już nie kupię. No właśnie. Nie każdy może pochwalić się lojalnym klien- tem. Dziśmogę z czystymsumieniempowiedzieć, że jakością nie odstajemy od światowych brandów. Czyli zaczęło się od swetrów? Tak. Nawiązałemwspółpracę ze świetną dziewiarnią w Polsce, która zaczęła je szyć. Oczywiście nad wszystkimmiałem pełną kontrolę. Jeździłem tam, sprawdzałem kolory, dobierałem su- rowce i składy, nosiłem te swetry, żeby zobaczyć, czy faktycznie są dobrej jakości. Zawsze zlecałem model, który mierzyłem i testowałem. Śmieję się, że jestemmanekinemwłasnej firmy. A co z Turcją? Współpracujemy z sześcioma fabrykami w Polsce i z pię- cioma w Turcji. Turcja produkuje bardzo dobrej jakości marynarki, spodnie czy koszule. Są doskonale odszyte, a fabryki mają też łatwiejszy dostęp do materiałów. Ale zdarzały się niedoróbki, których osobiście nie znoszę. Wie Pani, ilu rzeczy nie odebrałem z fabryki?

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz