Sukces po poznańsku 3/2022

SPORT | 89 | MARZEC 2022 Zaczęła trenować w wieku ośmiu lat i miała tylko sześciotygodniową przerwę na urodzenie syna Ignacego. Nie wyobraża sobie życia bez szermierki i w innymmiejscu niż Poznań. Wraz z synkiem są nierozerwalnym duetemw domu, na treningach, a nawet na imprezach sportowych. Na Puchar Świata w Szanghaju pojechali razem, gdy miał 5 miesięcy. W styczniu wraz z koleżankami z drużyny sięgnęła po medal, odnosząc największy sukces polskiego kobiecego floretu od 12 lat. O sporcie i macierzyństwie rozmawiamy z Mariką Chrzanowską . ROZMAWIA: JULIUSZ PODOLSKI | ZDJĘCIA: ŁUKASZ WOŹNY, ARCHIWUM PRYWATNE Jestem bardzo dumna z moich koleżanek i siebie, że osiągnęłyśmy ten sukces u siebie w domu. Będzie on nas mocno motywował do pracy w najbliższym czasie, a w perspektywie – do igrzysk olimpijskich w Paryżu, które będą już za dwa lata Zacznijmy od ostatniego sukcesu. O tyle jest on cie - kawy, że zawodniczka poznańskiego klubu, związa - na z Poznaniem, w Poznaniu sięgnęła w drużynie po brązowy medal w Pucharze Świata. To największy sukces floretowego teamu od 12 lat. Marika Chrzanowska: Jestem bardzo dumna z moich koleżanek i siebie, że osiągnęłyśmy ten sukces u siebie w domu. Będzie on nas mocno motywował do pracy w najbliższym czasie, a w perspektywie – do igrzysk olim- pijskich w Paryżu, które będą już za dwa lata. Skąd pomysł na szermierkę? To dyscyplina rozgry - wana przy ograniczonym udziale kibiców, a nawet jeśli kibice są, to mają problem z oglądaniem za - wodów, ponieważ pojedynki rozgrywane są na wielu planszach jednocześnie. Jeśli chodzi o kibiców, to potrzebne są sukcesy, żeby ki- bice się tą dyscypliną zainteresowali. Tak, jak to było ze skoczkami. Dopóki nie pojawił się Adam Małysz, była to dyscyplina niszowa, a dzisiaj jest to sport narodowy. Myślę, że poznański sukces i te, które nadejdą, spo- wodują, że o szermierce stanie się głośniej. To był cel mojego trenera Mateusza Witkowskiego, który od nas odszedł jesienią ubiegłego roku. Bardzo zależało Mu na propagowaniu szermierki. Dlaczego zatem wybrała Pani wciąż mało medialny sport, który jest dość trudny do zrozumienia? Tutaj nie tylko samo trafienie ma znaczenie, ale także in - terpretacja sędziowska często decyduje o punkcie. Zaczęłam uprawiać szermierkę, kiedy miałam osiem lat. To rodzice wprowadzili mnie na salę sportową. Mama pracowała w Toruniu z jednym z trenerów tamtejszego klubu. Spodobało mi się to, co zobaczyłam, pierwsze tre- ningi. Szybko też zaczęłam osiągać pierwsze sukcesy i tak zostałam w tym świecie. Dzisiaj mam 27 lat, więc można powiedzieć o pełnoletności w szermierce. Nie pamiętam, jak wyglądało moje życie bez szermierki. Czyli bez szermierki ani rusz? Nie. Nawet będąc w ciąży, dopiero dwa tygodnie przed porodem skończyłam treningi, by powrócić na planszę po miesiącu od urodzenia Ignacego. Od pierwszego wej- ścia na salę do teraz, nie trenowałam tylko tych 6 tygodni! To znaczy, że syn skazany jest na uprawianie szer - mierki… Pozostawię Mu wybór. Ma dopiero trzy lata, a już biega z floretem. Szermierkę uprawia także Pani siostra Julia. Jest młodszą siostrą i zaraziła się ode mnie. Po roku mo- jego treningu, dołączyła. Spodobało Jej się to, co robię. Dzisiaj mocno się wspieramy i sobie kibicujemy, niektó- rzy mówią, że jak bliźniaczki. Spędzamy ze sobą tak dużo czasu na treningach, zawodach, że są to więzi silniejsze

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz