SUKCES PO POZNAŃSKU 3/2023

| MARZEC 2023 90 | Z KULTURĄ Jest Pan od początku swojej drogi muzycznej związany z Poznaniem. Przyjechałem na studia i powiem szczerze, Poznań mnie ukształtował. Państwowa Wyższa Szkoła Muzycz- na bardzo dużo mi dała. Od razu śpiewałem w chórach, występowałem. Na pierwszym roku studiów z Chórem Stanisława Kulczyńskiego, naszym dyrygentem, występo- waliśmy razem z WOSPREM z Katowic, czyli najlepszą wtedy orkiestrą symfoniczną. Poznań był potęgą, jeżeli chodzi o muzykę poważną. Nadawano wtedy ze stolicy Wielkopolski w programie II TVP koncerty z muzyką poważną, współczesną, wielkimi dziełami oratoryjnymi. Śpiewałem, pamiętam, „Stabat Mater” Karola Szyma- nowskiego, „Odysa Płaczącego” Tadeusza Szeligowskie- go. To było bardzo duże przeżycia, które na pewno miały wpływ na to, co potem robiłem. Śpiewałem też w Madry- galistach Leszka Bajona. To był fantastyczny kameralny chór, w którym się bardzo wiele nauczyłem. Czy pamięta Pan pierwszy utwór, który Pan skomponował? Nie bardzo. Pierwszy w życiu to napisałem jeszcze w liceum. Była to sonata na klarnet i fortepian. Zaczął Pan od muzyki poważnej? To był utwór w stylu Prokofiewa. Na egzamin wstępny przygotowałem już poważniejszą kompozycję. I bardzo chciałem być poważnym kompozytorem. Studiować za- ciekle muzykę współczesną. No, ale jak to w życiu bywa, wszystko zmienił przypadek. Pierwszego dnia, kiedy zdałem na studia i zaczął się rok szkolny, usłyszałem, że ktoś gra na fortepianie utwór zespołu Dżamble. Andrzej Zaucha tam śpiewał, z którym potem ja też grałem. Jak to usłyszałem, to zapukałem do klasy i tak poznałem Boh- dana Jarmołowicza. Potem razem założyliśmy pierwszy zespół jazzowy. Już tego samego dnia wieczorem było granie w klubie Od Nowa. Tak wsiąkłem. Studia stały się mniej ważne. A samokształcenie, czyli granie z kolegami w zespole, stało się ważniejsze i bardziej owocne. I tych koncertów było bardzo dużo, doczytałam się, że ponad tysiąc. Tego nie da się policzyć. Myślę, że mogło ich być nawet ponad 3 tysiące. Bardzo dużo graliśmy na całym świecie. Potem to były już koncerty z orkiestrami i big-bandami, z solistami, w mniejszych składach, w większych. Do tego wszystkiego jeszcze występy z Kabaretem Tey. To był niesamowity czas i wspaniali ludzie. W tamtych cza- sach w Poznaniu, w centrum było mnóstwo miejsc, w któ- rych kwitło życie kulturalne. Młodzi ludzie, a były to lata 70. ubiegłego wieku, tworzyli sobie we wszystkich miastach

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz