SUKCES PO POZNAŃSKU 3/2023

| MARZEC 2023 91 w Polsce życie alternatywne. Nikt nie oglądał telewizji. My mieliśmy swoje zajęcia. W takim klubiku Od Nowa w Zam- ku występował Czesław Niemen, Kwintet Stańki. Kto jechał grać do Berlina, czy z niego wracał – zatrzymywał się tutaj po drodze. W każdym akademiku był klub kulturalny, były teatry m.in. Teatr Ósmego Dnia, biesiady literackie m.in. ze Stanisławem Barańczakiem, Lechem Dymarskim, czytano poezję, była Pro Sinfonika. Dosłownie walczyliśmy o salki, żeby ćwiczyć. Wszędzie się coś działo. W samym Poznaniu można było grać w ciągu tygodnia codziennie w innym miejscu, a imprezy trwały do rana. Potem jeździliśmy na konkursy, które udawało nam się wygrywać i takie wyjazdy zaczęły trwać, jak np. w Gdańsku dwa tygodnie z koncerta- mi w kolejnych klubach. Kabaret Tey był wtedy także ośrodkiem kulturalnym. Gra- łem w nim w latach 80., w tych późniejszych latach, a za- graliśmy ponad 650 przedstawień. Jednocześnie cały czas studiowałem. Nieraz siedziało się do rana, bo do kabaretu przychodzili bardzo ciekawi ludzie z całej Polski i ze świa- ta. Kończyli swoje zajęcia i szli do kabaretu z wódeczką. Zaczynały się rozmowy polityczne, kulturalne, wszelakie. Wajda, Zanussi, kardynał, aktorzy, ale i sekretarz partii – wszyscy się tam spotykali. Bardzo mało się spało. To był też czas Orkiestry Zbyszka Górnego, Polskie- go Radia. Byliśmy alternatywą, ale braliśmy też udział w oficjalnych programach, m.in. na Festiwalu w Sopocie, w Opolu. Pisałem już wtedy aranżacje. Śmiesznych aneg- dot z tamtych czasów jest mnóstwo. Część z nich będę też opowiadał na koncertach. Sięga Pan do swojej muzyki z tych pierwszych lat? Czy zdarza się Panu odkopywać swoje pierwsze kompozycje? Oczywiście. Zdarza się. Gdy czegoś szukam w kartonach albo w komputerze, to trafiam na różności i dziwię się, że to ja napisałem. Teraz to wydaje mi się, że to jakiś obcy człowiek coś takiego zrobił. Czuje się Pan bardziej muzykiem, wokalistą, kom - pozytorem, dyrygentem, pedagogiem? Jakbym miała Pana przedstawić, to co powinnam wpisać na pierwszym miejscu? Chciałbym, żeby mnie kojarzono jako kompozytora. Muzyki poważnej, filmowej, popowej? Myślę, że muzyki poważnej, ale tych wykonań jest naj- mniej. Tak to jest z muzyką współczesną. Próbuję ją prze- mycać i sprzedawać na koncertach muzyki filmowej. A jeszcze była opera, teatr, nie mówiąc o jazzie, który obecny jest cały czas w Pana twórczości. Rzeczywiście, było też dużo muzyki dla teatrów, na or- kiestry dęte, okolicznościowe rzeczy. Trudno to wszystko pozbierać. Usiłuję to teraz uporządkować. Ma Pan czas na odpoczynek przy takiej ilości zajęć? Mam. Wzorem wielkich kompozytorów gram w tenisa. Staram się regularnie to robić, jeżdżę nawet na turnieje. Organizujemy rowerowe wyprawy. Lubię też pływać. Od- poczywać też trzeba. Czy możemy zajrzeć za kulisy i podpatrzeć, jak wy - gląda Pana warsztat pracy? Mam zamówienia, które ciągle napływają. Kiedy jedno piszę, drugie czeka już w kolejce. I to mnie napędza do pracy. Jestem tradycyjnym człowiekiem, ale dzisiaj piszę już na komputerze. Najbardziej lubię siedzieć i tak sobie stukać w te klawisze, żeby coś z tego powstało ciekawego do słuchania. Nad czym Pan teraz pracuje? Nad zamówieniem Jana Romanowskiego z Poznania, przygotowuję utwór „Capriccio per violino solo”. A z muzyki filmowej? Trwają rozmowy. Zobaczmy, co w tego wyjdzie. To czekamy na Pana w Poznaniu. z Więcej informacji o kompozytorze na: www.kdebski.eu To był niesamowity czas i wspaniali ludzie. W tamtych czasach w Poznaniu, w centrum było mnóstwo miejsc, w których kwitło życie kulturalne. Młodzi ludzie, a były to lata 70. ubiegłego wieku, tworzyli sobie we wszystkich miastach w Polsce życie alternatywne. Nikt nie oglądał telewizji

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz