| MARZEC 2024 102 | SPORT CAŁE ŻYCIE W życiu Andrzeja Matusiaka aikido, czyli japońska sztuka walki, pojawiło się dość spontanicznie i niespodziewanie. Z czasem młodzieńcza pasja stała się sposobem na życie i pomysłem na biznes. Matusiak Akademia Aikido funkcjonuje na rynku już 23 lata, działa w 17 lokalizacjach i zrzesza małych i dużych miłośników aktywności fizycznej. Jak do tego doszło? ROZMAWIA: MARTYNA PIETRZAK-SIKORSKA | ZDJĘCIA: MATUSIAK AKADEMIA AIKIDO Jak zaczęła się Pana przygoda z aikido? Andrzej Matusiak: Od najmłodszych lat lubiłem sport. Trenowałem siatkówkę, piłkę nożną, jeździłem na rowerze. Aikido pojawiło się w moim życiu dość przypadkowo – tuż przed pójściem do szkoły średniej przeprowadziłem się z Lublina do Szczecina, na trening zabrał mnie kolega. Od razu bardzo mi się to spodobało: ta energia, ta dynamika. Z miejsca się w tym zakochałem i wiedziałem, że bardzo chcę tego spróbować. Zacząłem chodzić na treningi – na początku dwa razy w tygodniu, ale czułem, że to dla mnie za mało, więc zacząłem trenować codziennie, nawet po kilka godzin dziennie. Kiedy poczuł Pan, że aikido to coś, co chce Pan robić w życiu? Powiem szczerze, że… od dziecka marzyłem o tym, żeby być trenerem, nie mam pojęcia, skąd się to wzięło (śmiech). Na samym początku aikido było dla mnie po prostu hobby, czymś, co pozwalało mi oderwać się od codzienności. Złapałem jednak bakcyla, zauważył to mój nauczyciel, który zaczął „oddawać” mi swoje treningi. Po jakiś 4-5 latach zacząłem samodzielnie prowadzić treningi z dziećmi – spodobało się, zarówno mnie, jak i moim podopiecznym. Wtedy pomyślałem, że mógłbym to robić sam, na własnych zasadach. W głowie zakiełkowała myśl Z AIKIDO | MATERIAŁ PROMOCYJNY
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz