SUKCES PO POZNAŃSKU 4/2020

sukces po poznańsku | KWIECIEŃ 2020 10 | NA OKŁADCE dumy, do rozpoczęcia small talk’u. Pyrkon jest fantastycz- nym miejscem spotkań. To jest główna siła naszej imprezy. Chodzi właśnie o to, żeby się spotkać. To nie zmieniło się od 20 lat. Zmieniła się tylko liczba osób, która przychodzi na spotkanie (śmiech). Na Pyrkonie jest miejsce dla moli książkowych, planszówkowych geeków czy fanów fantastyki dalekowschodniej. Jest miejsce dla pasjonatów modelarstwa i gier bitewnych. Film, książka, teatry, koncerty. To jest Festiwal przez duże F. Na dzień dzisiejszy dotykamy chyba każdego spektrum, które jest możliwe. Tworzycie imprezę wielkości miasta, a ja cały czas od- noszę wrażenie, że tak spokojnie podchodzicie do skali swojego sukcesu. Jakby to było tylko proste, gładkie i przyjemne, a przecież stoi za tym ogrom pracy. JO: Nie jest to proste, nie jest gładkie, ale na pewno jest przy- jemne. Nasza pasja stała się pracą, a teraz praca jest pasją. był głód tego typu spotkań w Poznaniu. Chcąc pomieścić wszystkich chętnych, zapadła decyzja o przeniesieniu spotkania do szkoły. W tamtym okresie było to typowe miejsce organizacji podobnych imprez w całej Polsce. Tak się złożyło, że jeden z naszych ówczesnych członków klubu, Maciej Witkowiak, który dzisiaj prowadzi obsłu- gującą nas kancelarię prawną, był wzorowym uczniem szkoły przy ul. Łozowej na Dębcu w Poznaniu. Dyrekcja, na Jego prośbę, zgodziła się wynająć nam szkołę na po- trzeby zorganizowania imprezy. Postanowiliśmy również poszukać innej nazwy, która odpowiadała ówczesnym trendom. Wiedzieliśmy, że musi zostać końcówka „kon” od konwentu. Początek nazwy zwykle sugerował miasto, w którym się odbywała. Tak powstał PyrKon od pyr, z którymi Poznań jest kojarzony. Jesteśmy dumni z tego, że impreza narodziła się w Poznaniu i tu się odbywa. A czujecie, że Poznań jest dumny, że ma Pyrkon? Jakub Orłowski, Brand Manager Pyrkonu: Wiem, że poznaniacy są dumni z tego powodu. Przyjezdni są zaskoczeni, że taka głośna impreza, kojarzona z szaleń- stwem i radością, odbywa się w Poznaniu, który w oczach innych miast ma etykietkę zachowawczego, biznesowego, nawet trochę sztywnego. Czytamy w materiałach praso- wych, że dzięki nam w mieście robi się barwnie i wesoło. Bardzo nas cieszą takie komentarze. Tworzy się kolorowa bańka nowej społeczności. Uczestnicy Pyrkonu to głównie pasjonaci, którzy żyją w fantastycznym świecie na co dzień, czy ra- czej osoby, dla których to święto i odskocznia, na którą czekają cały rok? JO: Mamy uczestników, dla których fantastyka jest głów- nym hobby w życiu. Być może nie wykonują pracy z tym związanej, ale na co dzień lubią sobie pograć w plan- szówki, na konsoli, obejrzeć w kinie film fantastyczny. Oni rzeczywiście żyją Pyrkonem, czekają na niego, to taka ich Gwiazdka. Spotkają się z ludźmi z całej Polski, z którymi widują się tylko raz w roku. Mamy także sporą grupę osób, które być może nie żyją fantastyką na co dzień, ale obejrzeli np. „Grę o Tron”, przeczytali książkę i chcą przyjść z ciekawości. To są bardzo wdzięczni uczestnicy, ponieważ chłoną jak gąbka to, co się dzieje wokół. W fantastyce zawsze ważne było to, żeby w swoim małym świecie jednak sięgać i próbo- wać skosztować innych uniwersów. Na tym to polega, to jest właśnie magia posiadania bujnej wyobraźni. Pokazujemy, że kultura popularna może docierać do osób w każdym wieku, o odmiennych zainteresowaniach, różnym wykształceniu, zawodach. Mamy pewne poczu- cie wpływu na to, że fantastyka w Polsce przestała być traktowana wstydliwie. Jest powodem do swego rodzaju

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz