SUKCES PO POZNAŃSKU 4/2020

sukces po poznańsku | KWIECIEŃ 2020 12 | NA OKŁADCE Mimo to od samego początku było bardzo dobrze i jest tylko coraz lepiej. JO: Faktycznie nowych uczestników ciągle przybywa. W zeszłym roku sprzedaliśmy 52 tys. unikalnych biletów, a odwiedziło nas 120 tys. ludzi – mówiąc językiem targowym. Tworzy się z tego niemałe miasteczko. Pyrkon odbywa się co roku i ciągle rośnie liczba uczestników, a wszystko przy minimalnym udziale środków publicz- nych. Pokazujemy, że wydarzenia kulturalne nie muszą być deficytowe i uzależnione od publicznej kroplówki. Nasz Festiwal odpowiada na potrzeby rynku. To kolejny powód do dumy. Od domu kultury, przez szkołę podstawową, trafili- ście na Międzynarodowe Targi Poznańskie. Jak do tego doszło? JO: Pyrkon 2008 zakończył się wynikiem frekwencyjnym na poziomie 2137 osób. Potem nastąpił boom. W 2010 osób było nas już 3500. To było za dużo, żeby pomieścić się w trzech szkołach, które wynajmowaliśmy na festiwal. Zaczęliśmy się rozglądać za nową lokalizacją. Biorąc pod uwagę lokalizację w centrum miasta, blisko dworca, autostrady, z dostępem do hoteli, usług i gastronomii, wybraliśmy MTP. W tamtych czasach organizowanie imprez rozrywkowych na targach nie było popularne, ale udało nam się przekonać do tego zarząd. Pierwszy Pyrkon na Targach odbył się w 2011 roku i zajmował Pawilon 14 oraz cztery korytarze w tzw. Czteropaku. Opinie wtedy były skrajnie różne. Młodsi uczestnicy docenili, że w końcu mamy w Polsce imprezę na euro- pejskim poziomie, z kolei starsi mówili, że straciliśmy wyjątkowy klimat. Ostatecznie decyzja okazała się dobra, bo do 2016 roku, każda kolejna edycja Pyrkonu się przynosiła podwojony wynik frekwencyjny. Zaczęliśmy wynajmować kolejne hale, aż do dnia dzisiejszego, gdzie zajmujemy w zasadzie większość dostępnych pawilonów oraz przestrzeń na zewnątrz, tj. łącznie 75 tys. metrów kwadratowych. Być może nasz sukces opiera się właśnie na tym, że jako pierwsi przenieśliśmy się ze szkoły do obiektu klasy premium. Dzisiaj przyjeżdżają do nas goście ze Stanów, z bagażem doświadczeń z kraju, który de facto steruje popkulturą. Są obeznani z tego typu imprezami, widzieli już naj- różniejsze obiekty, a jednak są pod wielkim wrażeniem naszego rozmachu. Macie kontakt z uczestnikami? JO: Mamy z nimi stały kontakt przez social media. Jest prężnie działający profil na Facebooku oraz grupa Pyrkonowicze, która zrzesza ok. 20 tys. osób, najbardziej wytrwałych fanów. Ludzie się tam wzajemnie animują, pytają o porady, umawiają na wspólny przejazd na Pyrkon, poszukują razem miejsca noclegowego, wspólnie chodzą w cosplayu, organizują własne wydarzenia, tzw. meetupy, np. dla wszystkich przebranych za Spidermana. Staramy się dostarczać im rozrywki pomiędzy jednym Pyrkonem a drugim, kiedy jeszcze nie ma informacji na temat kolejnej edycji. Udostępniamy podsumowania nowinek z fantastyki, co ciekawego się wydarzyło, ro- bimy live’y. Nasi copywriterzy tworzą artykuły blogowe, w których podejmują osobliwe tematy, jak np. księżniczki Disneya jako betoniarki. Są w tym świetni. Zabawa kon- wencją trwa cały rok. Chcielibyśmy, żeby nasz Pyrkon nie był traktowany tylko jako event, który odbywa się raz do roku, ale żeby bycie Pyrkonowiczem było częścią stylu życia tych osób. Żeby to był temat do całorocznych rozmów. Żeby ta społeczność żyła też sama ze sobą. Z punktu widzenia biznesowego, Pyrkon jest atrak- cyjną imprezą do zaprezentowania się różnych marek, nie tylko związanych z fantastyką. JO: Wbrew obiegowej opinii osób, które być może w ogóle nie interesują się tematem, dominującą grupą na

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz