SUKCES PO POZNAŃSKU 4/2023

| KWIECIEŃ 2023 47 sobie, że to królewski zamek i trzeba go najechać, albo w poszukiwaczy złota. Czasem nas przepędzano, bo robi- liśmy mnóstwo hałasu. Potem, nieomal niezauważalnie, budynek zaczął pustoszeć, brzydnąć, obracać się w ruinę. Dom płonął kilka razy, ale się nie poddał do końca. Bar- dzo bym chciał, żeby jego świetność wróciła, bo nie ma drugiego takiego w Poznaniu. – Po ostatnim Adamie sołtysówkę odziedziczył jego brat, ksiądz, a po nim moja teściowa i jej rodzina – opo- wiada Adela Rajczak. – Potem sprzedali teren, budynek i znajdujące się tam stajnie. Zanim jednak to nastąpiło, tuż przez II wojną światową mój teść Piotr Rajczak zako- pał tam skarb, czyli to, co miał najcenniejszego – ordery i pamiątki. Był ułanem XV Pułku, jego nazwisko widnieje m.in. na Cytadeli. Bał się, że nadchodząca wojna znisz- czy wszystko, stąd jego próba ocalenia ważnych dla nie- go rzeczy. Niestety, nie wiem, co się stało z nimi dalej. Pewnie są tam nadal zakopane, bo nie słyszałam, żeby ktoś je odkrył. Chętnie sama bym je wykopała, bo wiem z przekazów rodzinnych, gdzie mniej więcej mogą być za- kopane. Po co? Po to, żeby oddać je do muzeum i tak, jak chciał ojciec męża, zachować pamięć. Ciężko patrzeć na ten budynek, z którego uleciało życie. NIE PODDAJE SIĘ Co ciekawe, od początku XXI wieku budynek stoi pusty, coraz bardziej zabity deskami i podpierany. I mimo tego, że palił się kilka razy, przetrwał. Sołtysówka od kilku lat jest niezamieszkana i nieza- gospodarowana – informo- wał portal łazarz.pl. – Kilku- krotnie dochodziło tutaj do pożarów. Najpoważniejszy miał miejsce we wrześniu 2011 roku. Przez trzy go- dziny 30 strażaków z ośmiu zastępów gasiło pożar za- bytkowej wilii. Zapalenie się drewnianego dachu pokrytego papą było przyczyną powstania czarnych, ogromnych kłębów dymu, które zasnuły okolice ulicy Głogowskiej i mocno ograniczy- ły widoczność. Z tego powodu przez godzinę ulica była zamknięta dla ruchu. Kolejny poważny pożar miał miej- sce w noc sylwestrową z 31 grudnia 2013 na 1 stycznia 2014 r. Niewykluczone, że były to celowe podpalenia. CZERWONE NEONY – Wie Pani, że tam przez wiele lat był słynny zaułek rozpusty? Czy rozkoszy, jak nazywali go niektórzy – śmieje się Karol Jankowiak, mieszkaniec Łazarza. – Przez wiele lat czerwone neoniki przywabiały chcących się zabawić. Klub i sex shop Butterfly mieścił się w bu- dynkach gospodarczych na tyłach sołtysówki. Może właśnie dlatego budynek tak podupadał i szukał stale nowego właściciela. Ile tu było interwencji policji, ile bójek i innych kryminalnych historii. Pewnie starczy- łoby na napisanie scenariusza do serialu kryminalnego. Przed laty to było miejsce nieomal ekskluzywne, nawet jeździł jakiś zagraniczny supersamochód i reklamował klub. Dla nas, mieszkańców, to nie było przyjemne, bo hałasy, dziwni ludzie, często niebezpieczne zaczepki. Dobrze, że się to skończyło. Teraz czas wreszcie na ko- goś, kto uporządkuje teren, ale przede wszystkim za- chowa sołtysówkę. W końcu po wielu latach starań nowym właścicielem została firma Realvest Głogowska. Planuje ona na tym terenie wybudować akademiki studenckie. Planowane są także lokale usługowe i strefa gastronomiczna, która będzie otwarta dla mieszkańców miasta. Bardzo ważną częścią projektu ma być także rewitalizacja historycznego budynku sołtysówki. Pierwsze przymiarki do projektu przygotowali archi- tekci z biura UGO ARCHITECTURE. Zaproponowali cztery warianty ukazujące możliwości kreowania przestrzeni, zachowując zabytkowy budynek. Jak twierdzą, jest to na razie materiał do poruszenia dyskusji i rozmów na temat zalet i wad każdej z opcji. Zostaną rozebrane budynki gospodarcze znajdujące się z tyłu działki, ale budynek od ulicy Głogowskiej ma stać się perełką. Jedna z propozycji to zamknięcie sołtysówki w szklaną kulę. Jego ma- sywna forma jest ochronną szkatułką dla historycznej bryły, podkreślając wartość budynku. Wokół szklanej kuli tworzą się powierzchnie użytkowe, które mogą dać potencjał inwestycyjny, a na tyłach zielony dziedziniec, odgrodzony od gwaru ulicy Głogowskiej – twierdzą ar- chitekci. Czas pokaże, czy plany uda się zrealizować, ale przede wszystkim, czy zabytek jedyny w swoim rodzaju uda się ocalić. Czy przypadkiem nie ulegnie zniszczeniu, jak wil- la Cegielskiego czy szpital przy Szkolnej, a także kilka innych budowli, którym ktoś pomógł zniknąć. Oby nie stało się tak z budynkiem na Głogowskiej. z Od początku XXI wieku budynek stoi pusty, coraz bardziej zabity deskami i podpierany. I mimo tego, że palił się kilka razy, przetrwał

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz