| KWIECIEŃ 2025 WARTE POZNANIA | 29 Pan Roman twierdzi, że gdyby nie żona, to nie zaszedłby tam, gdzie jest teraz. Można o nim powiedzieć rzeźboholik. Cały czas coś robi, projektuje, przygotowuje. Teczki z rysunkami pękają w szwach. Myśli już o kolejnych wystawach, ale też o wyjeździe na krótki odpoczynek z żoną, bo czas, kiedy pracowali po kilkanaście godzin na dobę, minął i teraz mogą więcej być razem. BYŁA CHEMIA POMIĘDZY NIMI Poznali się na studiach na Wydziale Biologii i Nauki o Ziemi. Początkowo tylko razem się uczyli, ale szybko zaiskrzyło. – Romek uczył się bardzo szybko – mówi Pani Małgosia. – Ja po jego wyjściu musiałam jeszcze siadać do książek, żeby być dobrze przygotowaną. – Pobraliśmy się na studiach – mówi Roman Kosmala. – Utrzymywaliśmy się ze stypendiów naukowych, które oboje zdobywaliśmy. – Tak. Mąż zdawał wszystkie egzaminy na wysokie oceny. Nigdy nie oblał żadnego. Ja miałam chyba dwie poprawki. – Nawet nie oblałem żadnego kolokwium, ani na biologii, ani na studiach artystycznych. – Był takim kujonkiem. NIEZWYKŁY PREZENT NA ZARĘCZYNY Do ślubu namówiła ich mama Pani Małgorzaty. – Mama się o Romka bała, bo chodził do mnie ciemną Hetmańską. To były lata sześćdziesiąte, bo my jesteśmy już po ślubie 54 lata. Mama wtedy powiedziała, że może by się w końcu oświadczył, bo po ślubie będzie nam łatwiej. – Ale Twoja babcia nie była z tego zadowolona. – Babcia miała staroświeckie poglądy i rzeczywiście nie była zadowolona. Pan Roman oświadczył się w bardzo tradycyjny sposób, rodzicom i wybrance. Tylko prezent dla narzeczonej był bardzo nietypowy. – Przynieś i pokaż – zachęca pani Małgosia. Pan Roman się waha, bo wypadło mu z głowy, co on tam wtedy przyniósł. – Rzeźbę – podpowiada żona. I rzeczywiście za chwilę przynosi prawie metrową rzeźbę w drewnie. Jest niesamowita. – Zapomniałem wtedy pierścionka. Miałem rzeźbę, którą sam specjalnie dla Małgosi wyrzeźbiłem. Jest cały czas z nami, przeprowadzała się i towarzyszy we wspólnym życiu. – To taki trochę nasz talizman – dodaje pani Małgosia. Rzeczywiście rzeźba jest magiczna, nie można oderwać od niej wzroku. Tyle lat znamy się z Panem Romanem, a ja dopiero teraz odkryłam, że rzeźbił też w drewnie. Oboje cały czas się rozwijali w swoich dziedzinach. Pani Małgorzata napisała książkę z biologii, Pan Roman przygotowywał kolejne wystawy, robił projekty: wystrój kościołów, pomniki, ławeczki… Cykle rzeźb przynosiły mu nagrody, ale też został zauważony i doceniony przez miłośników sztuki
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz