SUKCES PO POZNAŃSKU 4/2025

Z SUKCESEM | 67 | KWIECIEŃ 2025 W NATURZE POZNANIA W marcu było trochę jak w garncu. Nie przyniósł on pogody takiej, jaką znam z dzieciństwa, a którą mógłbym określić mianem typowej: silnego wiatru, gnających po niebie chmur, z których raz po raz padałby śnieg, to znowu za chwilę przeświecałoby zza nich coraz to już silniej nagrzewające atmosferę słońce. Tego zabrakło. Ale i tak pogodowy miks dał się odczuć. Może bardziej w porannych przymrozkach i cieplejszej aurze w przebiegu każdego z kolejnych bezchmurnych dni. CÓŻ NOWEGO? Dzień trwał już zauważalnie dłużej. Pobudki powoli witały nas jasnymi dniami, a ciemno robiło się dopiero po osiemnastej. To miła odmiana dla tych, którzy po zimie złaknieni byli światła słonecznego. Reagowała też na nie flora i fauna, czyli mówiąc jaśniej – rośliny i zwierzęta. Zaczęły pojawiać się bazie i kotki na drzewach. Poruszam się często nad miejskim zbiornikiem wodnym, gdzie wyraźnie można było już zaobserwować zjawiskowe kwitnienie olch. Wkrótce kobierce kotków utworzyły miejscowo naturalne dywany na okolicznych ścieżkach. Pojawiły się pierwsze listki. Puszczała je między innymi sławna w Wielkopolsce hyćka, czyli czarny bez. A wśród krzewów i drzew zaczęli stopniowo pojawiać się nowi – starzy goście. Już na początku marca swą piosenkę pełnym dziobem zaczęły artykułować zięby. Trafiłem na dialog dwóch takich osobników, które przekrzykiwały się wzajemnie. Robiły to jednak na tyle wdzięcznie, melodią tak miłą dla ucha, że chciałoby się ich słuchać dłużej niż tylko w okresie okołolęgowym. Zaczęły też śpiewać te ptaki, które obecne były również zimą, ale uparcie skąpiły nam wirtuozowskich wykonań swoich pieśni. Należał do nich na przykład rudzik. Wiele razy słyszeli go Państwo tej wiosny, zapewne o tym nie wiedząc. Czasami byliście pewnie zaskoczeni, patrząc w kierunku wykonawcy, z jak małego gardła dobywa się ów głos. I jak pięknie przyozdobiona jest głowa i pierś artysty – barwą zgodną z nazwą gatunkową. Jeśli już mowa o małych wykonawcach i potężnych wokalach – zwycięzcą tej kategorii powinien zapewne zostać strzyżyk. Jego zawadiacka zwrotka, zakończona charakterystycznym pogwizdem, trochę jakby na koniec pytał – ładnie, prawda? – a więc ta jego zwrotka wyśpiewana jest z takim animuszem i mocą, że aż trudno uwierzyć, że pochodzi z ciałka niewiele tylko większego niż piłeczka do tenisa stołowego. Podobnie zawadiacki ma ten ptak ogonek, skierowany do góry. Całości dopełnia brązowa szata, która sprawia, że wśród krzewów, zarośli i różnorodnych elementów dna lasu – nie rzuca się strzyżyk w oczy. Za to, jako się rzekło, rzuca się w uszy. ŚPIEWKA ŚPIEWAKA Innym stosunkowo niepozornym „z ubioru” wokalistą jest drozd śpiewak. Osobniki tego gatunku są wyraźnie większe od strzyżyków, przebywają też w nieco innych partiach lasu. Niemniej ich charakterystyczny śpiew również zapełnia pachnące wiosną powietrze. Poznacie je Państwo po kilkukrotnym powtarzaniu fraz, składających się na piosenkę. Zupełnie inną melodią raczą nas kosy, które w systematyce zaliczane są także do drozdów. I one trelują już na całego. Samce wyróżniają się piękną czarną szatą z kontrastowym żółtopomarańczowym dziobem i takiegoż koloru obwódką (obrączką powiekową) oczu. W tym miejscu warto zauważyć, że nie wszystko, co czarne i ma pióra, jest kosem. Przyleciały już bowiem szpaki, które są nieco mniejsze i w detalach – zupełnie odmienne. Niemniej, dla niewprawnego oka, rozróżnienie tych gatunków może być pewnym problemem. Na tę okoliczność zachęcam do wypożyczenia z biblioteki na wiosnę atlasu ptaków, by móc swobodnie porównać obu przedstawicieli naszej awifauny. W OCZEKIWANIU NA KOLEJNYCH SOLISTÓW A skoro już w tym tekście mowa o „szarakach” z niesamowitym głosem, to nie sposób nie wspomnieć o słowikach. Reprezentują one najwyższą klasę osiągnięć wokalnych i – jak na gwiazdy przystało – każą na siebie długo czekać. Właściwie większość ptasich śpiewaków będzie już na miejscu, kiedy słowiki – pod koniec kwietnia i w maju – zaszczycą nas swą obecnością i zaczną koncertować. To więc jeszcze przed nami, ale już teraz anonsuję ich przybycie, by w porę nastawili Państwo uszu. Kiedy piszę ten tekst, czekam z utęsknieniem na pierwsze pierwiosnki. Tak, to nie tylko rośliny, ale też ptaki, o bardzo charakterystycznym śpiewie, wręcz nie do pomylenia z innymi gatunkami. Zapisane fonetycznie dźwięki stanowiłyby coś w rodzaju frazy cilp-calp-calp-cilp-cilp, ale na szczęście w sukurs przychodzi nam internet, w którym, na odpowiedniej platformie, wystarczy wpisać frazę „śpiew pierwiosnka” i już wszystko będzie jasne. Życzę powodzenia w obserwacjach terenowych i wytrwałości w uczeniu się rozpoznawania ptasich głosów. Do następnego razu! z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz