SUKCES PO POZNAŃSKU 5/2021

WARTE POZNANIA | 23 | MAJ 2021 3 L A T A M A M Y Wchodząc do środka ma się wrażenie, że czas się zatrzymał. Nieomal słychać jeszcze uderzenia pięści, krzyki widzów, podpowiedzi trenerów, charakterystyczne skrzypienie rękawic. Dookoła roznosi się ten zapach… Dla jednych piękny, bo kojarzący się ze sportem, dla innych raczej nieprzyjemny. Zapach potu i starych trampek. Tak było jeszcze kilka tygodni temu. Dziś słychać walenie młotów, wysypywania gruzu do kontenera, pokrzykiwania ekipy. Po kilkudziesięciu latach rozpoczął się remont generalny, który zmieni wnętrze legendarnej hali Olimpia. TEKST: ELŻBIETA PODOLSKA | ZDJĘCIA: SŁAWOMIR BRANDT, ARCHIWUM P oznaniacy doskonale znają to miejsce. Wie- lu z nich w latach 70., 80., a nawet jeszcze 90. ubiegłego wieku przyjeżdżało tutaj na mecze bokserskie. I chociaż oficjalny adres hali Olimpia to ulica Promienista, to tak naprawdę wejście do niej znajduje się na uliczce Obozowej. PIERWSZE RĘKAWICE, PIERWSZE RANDKI Pamiętacie? Zdzisław Nowak i wielu, wielu innych wspa- niałych pięściarzy. Mecze między klubami, treningi, stary ring i te wnętrza pamiętające historie sprzed wielu lat. Potem jeszcze było judo i mecze koszykówki. – To pod tą halą umawiałem się na pierwsze randki – wspomina Kazimierz Kałkowski. – Jako młody chłopak zapisałem się na treningi pięściarskie, żeby zaimponować koleżankom. Nic z tego nie wyszło, bo byłem słaby, ale mogłem opowiadać i umawiać się pod halą na spotkania. Pierwsze rękawice, które miałem, pamiętały bardzo wielu takich jak ja. Zużyte, popękane, przepocone, ale trener mi powiedział, że na lepsze trzeba sobie zasłużyć. I tak przez wiele godzin biłem w nich worki. Na ringu walczy- łem pewnie ze dwa razy. Sporo moich kolegów też tutaj ćwiczyło. To było miejsce doskonale znane wszystkim mieszkańcom Grunwaldu, ale też i miłośnikom boksu z całego miasta. MEKKA DLA FANÓW BOKSU – Przez wiele lat, w każdą niedzielę, spotykaliśmy się w hali Olimpia na meczach bokserskich – wspomina Pan Władysław, poznański taksówkarz. – Trzeba było przyje- chać wcześniej, żeby zdobyć bilet, bo było bardzo wielu chętnych do zobaczenia pojedynków. Bardzo często zna- komitych pięściarzy. Pamiętam atmosferę podekscytowa- nia, okrzyki kibiców zagrzewające ulubieńców do walki. Ta niewielka hala miała niesamowitą atmosferę. Najlepiej było stanąć albo pod samym ringiem, albo dostać się na balkon i stamtąd, z góry obserwować mecz. To nie był nowoczesny obiekt. Nawet wtedy daleko mu było do luksusów, ale to była mekka dla wszystkich chcących poczuć boks. I jeszcze jedno. Ta hala miała swój własny zapach, który czuło się już od wejścia. – Kilkadziesiąt lat temu w niedziele Obozowa cała była zastawiana samochodami. Stały wszędzie. Nie dawało się

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz